Dla Pogoni Szczecin starcie z Koroną Kielce mogło być jednym z najważniejszych w obecnym sezonie. Portowcy w ostatnim czasie zremisowali z Legią Warszawa, a przede wszystkim przegrali z Zagłębiem Lubin. Kolejna wpadka drastycznie ograniczyłaby marzenia walki o tytuł mistrzowski. Zespół Kamila Kuzery czekał co prawda na ligowe zwycięstwo od 12 lutego, jednak mówimy o drużynie, którą stać na zaskakiwanie faworytów. Pogoń musiała wygrać, Korona chciała.
Goście dzisiejszego pojedynku przespali pierwszą połowę
Pogoń miała co prawda 58% posiadania piłki, oddała 7 strzałów, jednak wyraźnie ustępowała rywalom z Kielc. Była mniej konkretna, zbyt łatwo pozwalała Koronie dochodzić do sytuacji bramkowych. Już w 18. minucie Dawid Błanik dał sygnał ostrzegawczy trafiając do bramki Valentina Cojocaru, jednak arbiter dostrzegł spalonego. Portowcy nie byli w stanie zareagować, a w 22. minucie niegrzeszący wzrostem Nono trafił głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Vahan Bichakhchyan dał co prawda sygnał do odrabiania strat, ale jego uderzenie minęło lewy słupek bramki Xaviera Dziekońskiego. Co więcej, w 42. minucie Jacek Podgórski powalczył przy linii końcowej (w przeciwieństwie do Linusa Wahlqvista, który zbyt łatwo odpuścił) i dograł futbolówkę do Błanika. Temu pozostało jedynie dołożyć nogę i strzelić gola na 2:0.
Wspomniany Błanik w przerwie, przed kamerami Canal Plus Sport zadeklarował, że Korona po zmianie stron zamierza utrzymać dobrą grę z pierwszej połowy. Problem w tym, że Pogoń Szczecin w końcu się przebudziła. Już w 54. minucie gola kontaktowego zdobył Kamil Grosicki, który wykorzystał jedenastkę po wcześniejszym zagraniu ręką w polu karnym. W 67. minucie szarżę ofensywną potężnym uderzeniem zwieńczył Alexander Gorgon.
Korona z niedosytem, Pogoń z niezadowoleniem
Obu stron zdobyty punkt w żadnym stopniu nie mógł zadowolić. Korona i Pogoń nie były jednak w stanie zadać decydującego ciosu. Gospodarze z Kielc w drugiej połowie nie oddali nawet jednego celnego uderzenia (w końcówce trafili za to w słupek). Goście poza dwoma golami zaliczyli tylko jeden celny strzał. Portowcy tracą w tym momencie aż 7 punktów do Jagiellonii Białystok. Kielczanie nie zdołali uciec Puszczy Niepołomice i mają tyle samo punktów co zespół Tomasza Tułacza.