Pogoń Szczecin – tonący okręt Portowców czeka trudna przeprawa

Pogoń ma obecnie na głowie mnóstwo zmartwień, w szczególności tych związanych z finansami. Portowcy, w wyniku nieodpowiedzialnego zarządzania i życia ponad stan, mają obecnie z nimi problemy. Pod względem sportowym jesień w wykonaniu Pogoni nie była najgorsza, lecz ten zespół stać zdecydowanie na więcej. Trudno było szczecinianom o stałość formy – na swoim stadionie byli wręcz nie do zatrzymania, lecz na wyjeździe jakby zapominali, jak się gra w piłkę. Stabilizacja – tego pragną kibice Pogoni. Stabilizacji na polu stricte sportowym, ale przede wszystkim – finansowym.

Zawirowania wokół zmiany właściciela

To był najgorętszy temat tej zimy związany z Pogonią. Na samym początku 2025 roku piłkarze MKS-u nie trenowali, w ramach protestu przeciwko panującej w klubie sytuacji. Nie chodziło tylko o zaległości w wypłatach, ale głównie o brak planu i puste obietnice zarządu. Znalazł się potencjalny nabywca, jakim był Alex Haditaghi. Był gotów zainwestować miliony w Pogoń, ale… w sumie dobrze, że Pogoni nie przejął. Tak o klubie i mieście na łamach Gazety Wyborczej Szczecin wypowiadał się Kanadyjczyk:

Zakochałem się w Szczecinie, jego niesamowitym stadionie i pełnych pasji kibicach, którzy sprawiają, że ten klub jest tym, czym jest. Miasto i drużyna zasługują na o wiele więcej niż to, co je spotkało. Nasz plan był ambitny, ale możliwy do osiągnięcia.

REKLAMA

Wypowiedzi takich, jak te, było mnóstwo. I szczerze mówiąc, gdy słuchałem jego stwierdzeń na temat Szczecina czy piłki nożnej, to aż się poczułem niezręcznie. Wyobrażacie to sobie? Idziecie do baru ze znajomym i ten zagaduje w takim stylu do przypadkowej dziewczyny. Znaczna większość by na jej miejscu od takiego delikwenta uciekła. Nie był to może ktoś tak podejrzany, jak Vanna Ly, lecz trochę to śmierdziało. Tym bardziej, że po fiasku negocjacji Kanadyjczyk czasem udostępnia w internecie poufne informacje, o czym w Patolidze mówił dziennikarz Weszło, Jakub Białek. Pogoń ma 50 milionów złotych długu – przeogromna dziura w budżecie. Pojawiają się doniesienia na temat nowego inwestora, lecz póki co nie ma żadnych, oficjalnych komunikatów, kto i na jakich warunkach kupuje Pogoń.

Transfery Pogoni (czytaj: odciążanie budżetu)

Z zimowych ruchów transferowych w środowisku Pogoni najbardziej jest zapewne zadowolona księgowa w klubie. Przy tak kolosalnych tarapatach finansowych trudno myśleć o wzmacnianiu składu głośnymi nazwiskami. Bez pieniędzy klub po prostu nie może funkcjonować, dlatego też trzeba było zrzucić nieco balastu. Odeszło trzech piłkarzy: Benedikt Zech, Alexander Gorgon i Wahan Biczachczjan. Dwójka Austriaków, będących w zaawansowanym jak na futbol wieku wróciła do swojej ojczyzny, a Ormianin zasilił szeregi warszawskiej Legii za 250 tysięcy euro.

Zech i Gorgon nie odgrywali w tym sezonie pierwszoplanowych ról, lecz byli użyteczni ekipie Portowców. Mogli liczyć na szanse od trenera Roberta Kolendowicza i regularnie pojawiali się na murawie w granatowo-bordowych barwach. Nie był to jednak powód, żeby zarabiali po około milion złotych rocznie (źródło: salarysport.com). Biczachczjan z kolei był w czołówce zespołu pod względem zsumowanych goli i asyst. Mimo wszystko dobrze, że Pogoni udało się wyciągnąć te ćwierć miliona euro, bo równie dobrze Legia mogła poczekać, aż kontrakt wygaśnie i reprezentant Armenii mógłby przejść za darmo.

To nie będzie łatwa wiosna dla Portowców

Pogoń rozpocznie zbliżającą się rundę wiosenną PKO BP Ekstraklasy z 8. miejsca i 5-punktową stratą do czwartej w tabeli Legii. Oprócz tego pozostaje jeszcze walka w Pucharze Polski, a jego ćwierćfinał odbędzie się pod koniec lutego. Wtedy to Pogoń podejmie przy Twardowskiego Piasta Gliwice. O podium w Ekstraklasie, do tego z osłabionym składem, szczecinianie powinni raczej zapomnieć – 8 punktów do trzeciej Jagiellonii to spora strata. Najprawdopodobniej podopieczni Roberta Kolendowicza zakończą ten sezon tam, gdzie są obecnie – mniej więcej w środku tabeli.

Od ligi dla Pogoni będzie ważniejszy raczej puchar, w którym mają większe szanse. Jedynym zespołem w półfinale, z którym szczecinianie, w przypadku awansu, mieliby duże problemy, byłby zwycięzca meczu Legia-Jagiellonia. To właśnie tutaj klub musi szukać szansy na podreperowanie budżetu klubu. A motywacja jest ogromna – chęć rehabilitacji za porażkę w finale z Wisłą Kraków oraz wykorzystanie zakurzonej, przeszklonej szafki, pełniącej funkcję gabloty na trofea.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ