„Zero tituli” – to najczęściej słyszą kibice Pogoni Szczecin od innych fanów im nieprzychylnych. Pogoń w środowisku polskiej piłki uchodzi bowiem za największego przegrywa. Trzeba się z nią liczyć, są niemałe nadzieje na sukces, lecz póki co zawsze to kończyło się fiaskiem. Portowcy z nowym właścicielem pokazali podczas tego okienka transferowego, że będą znaczącą siłą tegorocznej PKO BP Ekstraklasy. Siłą, która nie jest bez szans na historyczne mistrzostwo Polski. Szczecinianie będą grać w koszulkach inspirowanych glitchem. Czy glitch będzie miał miejsce nie tylko na ich trykotach, ale również i w logice Ekstraklasy? Nie jest to niewykluczone.
W braku pucharów siła
Ekipa ze Szczecina w sezonie 2024/25 zmarnowała dwie szanse na grę w europejskich pucharach. Najpierw druga z rzędu porażka w finale Pucharu Polski, tym razem z Legią Warszawa. Kilka dni później, mimo otwarcia wyniku na swoją korzyść, nie udało się pokonać w ostatniej kolejce Jagiellonii Białystok. W rezultacie to podopieczni Adriana Siemieńca powalczą o Ligę Konferencji. A co jeśli Pogoni te niekorzystne wyniki wyjdą… na zdrowie?
Brak gry w Europie paradoksalnie może być siłą Portowców. Z jednego, prostego powodu – zmęczenie piłkarzy. W przypadku piłkarzy Pogoni, grających co tydzień, będzie ono mniejsze w porównaniu do zawodników walczących o fazy ligowe rozgrywek UEFA. Mecze co 3-4 dni wręcz wymuszają rotację składu, co oznacza, że kluczowi piłkarze Lecha, Legii, Rakowa czy Jagiellonii mogą nie być w stanie pokazać pełni swoich umiejętności, o ile trener nie da im wolnego. Co prawda Pogoń do końca sierpnia rozegra tylko jeden taki mecz (z Rakowem), to jest duża szansa, że polskie kluby zajdą daleko w rozgrywkach, jeśli nie zakwalifikują się do fazy zasadniczej. A to w pewnym stopniu może Portowcom pomóc.
Bardzo dobre okno transferowe w wykonaniu Pogoni
Kadra Pogoni uległa odświeżeniu w trakcie przygotowań do zaczynającego się sezonu. Klub pozbył się niewypałów transferowych (Benjamin Rojas), a także podziękował za współpracę piłkarzom, którzy pełnili rolę przede wszystkim zmienników. Jednakże jak na razie Pogoń wszystkich swoich najlepszych piłkarzy utrzymała w składzie – na razie bohaterem najgłośniejszego odejścia jest Joao Gamboa, który ostatnio spisywał się całkiem nieźle. Obecnie jedynie przyszłość Efthymisa Koulourisa pozostaje niewiadomą. Grek ma kontrakt ważny do końca sezonu 2025/26. Oznacza to, że jeśli Pogoń chce zarobić na nim porządne pieniędze (mówi się, że to może być nawet 5 milionów euro), to musi to zrobić teraz. Inaczej szczecinianie nie będą mieć z niego żadnego pożytku finansowego, gdyż będzie mógł odejść za darmo. Jest prawdopodobne, że klub będzie jednak próbował zatrzymać króla strzelców u siebie, przy Twardowskiego.
Oprócz pozbycia się piłkarzy niepotrzebnych zdaniem MKS-u, Pogoni udało się przeprowadzić kilka interesujących transferów przychodzących. Pierwszy z nich – Marian Huja. Pomijając jego zabawne dla Polaków nazwisko, zapowiada się solidne wzmocnienie środka linii obrony, która w zeszłym sezonie nie wyglądała powalająco. Kolejny – Paul Mukairu. O nim pisaliśmy na łamach naszego portalu, że ma potencjał, aby być gwiazdą Ekstraklasy. Ponadto do klubu dołączył jeszcze Musa Juwara, Jan Biegański, Reyner, czy znany już polskim kibicom Jose Pozo. Kadra na papierze, trzeba przyznać, wygląda solidnie. Jedyne obawy mogą na razie wynikać z braku bramkostrzelnego napastnika na wypadek niedostępności Koulourisa oraz forma Kamila Grosickiego, który ma już 37 lat. W tym wieku niełatwo rozgrywać mecz w mecz na dobrym poziomie.
Pogoń nie bez szans na podium
Przed rozpoczęciem zmagań w PKO BP Ekstraklasie Portowcy rozegrali 4 sparingi. Wygrali 3 z nich – z GKS-em Katowice, Banikiem Ostrawa i Wartą Poznań. W nich Pogoń spisała się bardzo dobrze, zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Szczecinianie stracili tylko 1 gola, samemu strzelając ich 10. Jedyny zgrzyt przytrafił się w potyczce z Arką Gdynia, z którą przegrali 0:2. Wiadomo, to tylko sparingi i ich wyniki nie są wiążące dla dalszych poczynań w lidze. Natomiast te występy Pogoni mogą stanowić pewien powód do optymizmu dla jej kibiców.
W związku z awansem Ekstraklasy do TOP15 europejskich lig, od teraz nie 4, a 5 polskich drużyn będzie walczyć o jesień w Europie. Puchary to dla Pogoni absolutne minimum. Każdy wynik poniżej 5. miejsca może być rozpatrywane jako ogromna klęska. A do czołowej piątki Pogoń wcale nie musi się ograniczać. Mało tego, ma niemałe szanse na to, aby po 34 meczach stanąć na podium Ekstraklasy. Na razie Portowcy nie są głównym faworytem do mistrzostwa Polski – na dzień dzisiejszy są to ich rywale z Poznania. Niemniej jednak Pogoń w eliminacjach Ligi Mistrzów nie jest wcale takim nierealnym scenariuszem. Podobnie jak w przypadku Lecha, siłą Pogoni są także kibice. Za każdym razem stadion na szczecińskim Pogodnie jest wypełniony niemal po ostatnie krzesełko. W sezonie 2024/25 Pogoń miała 4. najlepszą frekwencję w lidze. Przebijały ją tylko Lech, Legia i Śląsk, dysponujące znacznie większymi stadionami. Ten sezon może być piękną historią dla MKS-u.