Po trofea bez defensywy? Tottenham próbuje oszukać przeznaczenie

Od zdobycia ostatniego trofeum przez Tottenham minęło już ponad 15 lat. W 2008 roku klubowa gablota Kogutów została poszerzona o Puchar Ligi i od tego czasu nie wzbogaciła się o żaden puchar. Kolejnym trenerem, który podjął się misji przełamania tej fatalnej passy jest Ange Postecoglou. Australijczyk chwali się, że w każdym dotychczasowym klubie w swoim drugim sezonie pracy zdobywał trofeum i zapewnia, że w Tottenhamie będzie tak samo. Na razie jego ekipa ma jednak największe problemy z elementami, za które z reguły chwali się drużyny podnoszące puchary.

Obroną wygrywa się trofea

Zdanie Sir Alexa Fergusona o tym, że atak wygra ci mecze, a obrona tytuły przyjęło się do piłkarskiego słownika i jest bardzo często przywoływane. Solidność w tyłach to podstawa, aby myśleć o odnoszeniu sukcesów. Filozofia Ange’a Postecoglou jest jednak oparta na ofensywie i ciągłym atakowaniu, a 59-latek sprawia wrażenie trenera, który nie przywiązuje zbyt dużej wagi do defensywy. W wypowiedziach pomeczowych regularnie powtarza, że nie zmieni swojego stylu gry i jego zespół zawsze będzie dążył do strzelania goli. Gdy Tottenhamowi wyliczano regularne tracenie bramek po stałych fragmentach, Postecoglou bagatelizował ten problem.

REKLAMA

Koguty w poprzednim sezonie straciły 61 goli, co plasowało ich na 8. miejscu w tej statystyce. Według modelu goli oczekiwanych straconych (xGC) zespół miał szczęście, ponieważ w rzeczywistości „powinien” przepuścić 7 bramek więcej i w tej statystyce zajmowali dopiero 14. miejsce w Premier League. W tym sezonie średnia liczba straconych goli zmalała (8 w 7 kolejkach), ale nadal są mecze, w których defensywa Tottenhamu staje się problemem.

W tym sezonie Tottenham długimi fragmentami gra bardzo atrakcyjnie, ale przypomina trochę zespoły, które często powstają jedynie na papierze, gdy po zakończeniu sezonu ruszają wybory najlepszej jedenastki w danej lidze i kibice lub eksperci chcą zmieścić w niej jak najwięcej ofensywnych piłkarzy. Środek pola Ange Postecoglou zestawia z dwóch „10-tek”, którymi są James Maddison i Dejan Kulusevski, który dotychczas w swojej karierze był prawoskrzydłowym oraz Rodrigo Bentancura grającego za ich plecami, który zdecydowanie więcej atutów ma w fazie posiadania piłki niż wtedy, gdy trzeba bronić. Bardzo ofensywnie grają również boczni obrońcy – Pedro Porro, który ściągany był jako wahadłowy pod system Antonio Conte z trójką obrońców oraz Destiny Udogie, mający braki w defensywie. W efekcie Tottenham w atakach pozycyjnych często zostawia z tyłu jedynie dwóch środkowych obrońców oraz defensywnego pomocnika, a cała reszta ustawia się bardzo wysoko.

Tottenham umie grać w wysokim pressingu, ale to za mało

Tottenham sprawia wrażenie zespołu, który ma świadomość swoich braków w defensywie i gdy tylko nie ma piłki to chce ją jak najszybciej odzyskać. Wysoki pressing oraz reakcja po stracie futbolówki w postaci agresywnego doskoku to jedyne elementy gry bez piłki, które w Tottenhamie funkcjonują dobrze. W obecnym sezonie Premier League pozwalają przeciwnikom na wymianę średnio 7,5 podania zanim podejmą próbę odbioru, co klasyfikuje ich jako zespół broniący z największą intensywnością. Więcej odzyskanych piłek w tercji ataku ma jedynie Arsenal. Ekipa Ange Postecoglou w niektórych meczach potrafi wygrać przekonująco i zdominować rywala dzięki bardzo dobrze zorganizowanemu wysokiemu pressingowi i umiejętności gry w ofensywie. Niemniej jednak, częściej niż pochwały za wysoki pressing Tottenham powinien zbierać cięgi za słabą postawę w innych fazach defensywy.

Jeśli rywal będzie w stanie poradzić sobie z ich doskokiem już pod bramką, przejmie kontrolę i zmusi Tottenham do wycofania się niżej to Koguty stają się zagubione. Łatwo wykorzystać ich wysoko ustawioną linię obrony, a gdy cofną się głębiej to mają problemy przy bronieniu dośrodkowań. Innym sposobem na obnażenie braków defensywnych Tottenhamu jest przygotowanie skutecznego planu na kontrataki i korzystanie z tego, że zespół Postecoglou angażuje bardzo dużą liczbę zawodników do ofensywy i tyły są słabo zabezpieczone. Kolejną metodą na tworzenie szans przeciwko Kogutom jest wysoki pressing. Tottenham niemal zawsze stara się grać krótkimi podaniami, więc oponenci coraz chętniej podejmują ryzyko i próbują odebrać im piłkę na ich połowie, a potem ruszyć na bramkę Guglielmo Vicario zanim Tottenham zdąży odbudować ustawienie. W tym sezonie Premier League tylko cztery zespoły traciły piłkę we własnej tercji obronnej częściej od Spurs.

Krucha mentalność

Zespoły regularnie zdobywające trofeum cechuje także bardzo dobra mentalność, co wystarczy wytłumaczyć tylko jednym hasłem: Real Madryt w Lidze Mistrzów. Tottenham natomiast od dawna jest symbolem zespołu, który nie potrafi doprowadzić spraw do szczęśliwego końca. W ostatniej kolejce prowadzili z Brighton 2:0, aby w niespełna 20 minut stracić 3 gole i ostatecznie wyjechać z The Amex bez punktu. Zwycięstwo z rąk wypuścili także w 1. kolejce z Leicester, gdy mieli ogromną dominację nad rywalem, ale po wyrównującej bramce rywali zeszło z nich powietrze i nie potrafili się podnieść, a więc mecz skończył się remisem. Tottenham zbyt często jest zespołem o dwóch twarzach nawet na przestrzeni jednego spotkania. Potrafi grać efektownie i efektywnie, ale wystarczy jeden moment, aby zgubili pewność siebie.

Ange Postecoglou w pierwszym sezonie pracy na Tottenham Hotspur Stadium zdążył już zakwestionować mentalność nie tylko zespołu, ale także całego klubu. W tym przypadku 59-latek dostrzega kłopot i stara się go rozwiązać, ale problem jest głębszy niż przypuszczał. Niemniej jednak, poprawa gry defensywnej mogłaby też po części rozwiązać problem z mentalnością, ponieważ zazwyczaj jedno łączy się z drugim. Postecoglou nie wypracował w drużynie – i wydaje się, że nie zamierza – zamiłowania do bronienia, jakie nabył na przykład Arsenal pod wodzą Mikela Artety. Przy tej umiejętności jednocześnie drużyna staje się odporniejsza na przetrwanie trudnych momentów w meczu. Potrafi cierpieć. W przypadku Spurs jest przeciwnie – gdy zostaną zmuszeni do biegania za piłką to momentum od razu przechyla się na stronę rywala. To są braki, które Ange Postecoglou musi wyeliminować, aby Tottenham liczył się w walce o trofea. Problem w tym, że Australijczyk na razie nie próbuje tego zmienić.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ