Piast Gliwice, znany z tego, że zawsze odrabia straty na wiosnę, w tym roku rundę rozpoczął od dwóch porażek – z Górnikiem i Rakowem. Kolejnym rywalem zespołu Aleksandara Vukovicia była Cracovia na własnym stadionie. Pasy rozpoczynając wiosnę od zwycięstwa 6:0 z Radomiakiem i remisu z Zagłębiem Lubin przeskoczyły rywali w ligowej tabeli o punkt.
Piast został dziś skazany na posiadanie piłki
Cracovia przyjechała do Gliwic z nastawieniem, że oddadzą futbolówkę rywalowi i będą uprzykrzać im życie. Zespół Jacka Zielińskiego od początku spotkania ustawił się w systemie 5-4-1, a odbiór piłki rozpoczynał dopiero na własnej połowie. Niski blok Cracovii był dobrze zorganizowany. Początkowo Piast miał nawet spore problemy, żeby przebić się przez ich drugą linię, ciągle szukając gry po obwodzie, która nie przynosiła żadnych efektów. Z czasem zrobili krok do przodu, ale w żadnym stopniu nie przełożyło się to na kreowanie sytuacji, ponieważ po minięciu linii pomocy musieli na przeszkodzie stawali zawodnicy z formacji obronnej. Cracovia praktycznie zablokowała gospodarzom wejście do pola karnego, a i środkowy pas boiska w ostatniej tercji był dla Piasta trudno dostępny. Nie tylko napastnik gliwiczan (Fabian Piasecki) był odcięty od podań, ale także Jorge Felix grający na „10-tce”.
Moglibyśmy chwalić Cracovię, gdyby nie fakt, że… sami nie mieli dobrych okazji do strzelenia bramki. Ich akcje wyglądały płynniej ze względu na więcej przestrzeni, obrońcy Piasta byli wystawiani na próbę, ale to tyle.
Z każdą kolejną minutą szukaliśmy pretekstu, dzięki któremu mecz może się otworzyć
Wprawdzie w drugiej połowie mieliśmy więcej faz przejściowych, gdy zespoły atakowały mając więcej przestrzeni, ale mecz ciągle był zamknięty. Obaj trenerzy nie zmieniali nic w ustawieniu taktycznym, więc nadziei mogliśmy upatrywać w zmiennikach. Piastowi w ataku pozycyjnym brakowało podjęcia większego ryzyka, więc na boisko wszedł dobrze dryblujący Serhiej Krykun. Jacek Zieliński do środka pola dorzucił bardziej ofensywnego Takuto Oshimę, pod koniec meczu wymienił także dwie „10-tki”, piłkarzy grających za plecami napastnika, czyli Makucha i rozgrywającego dobry mecz Rakowczego (zwłaszcza w defensywie) pod obserwacją selekcjonera Michała Probierza, który oglądał mecz z trybun.
Ostatecznie nic nie przyniosło wymiernych rezultatów i zespoły podzieliły się punktami. Cracovia na wiosnę wciąż jest niepokonana, Piast – wciąż bez zwycięstwa. Łączny współczynnik goli oczekiwanych (xG) w tym meczu wyniósł 0,53, co jest najlepszym podsumowaniem. Szybko zapominamy o tym starciu i szczerze współczujemy osobom, które muszą zmontować z tego skrót.