Waldemar Fornalik przez ostatnie lata pracował z Piastem Gliwice i doprowadził ten zespół do historycznego mistrzostwa. Po odejściu z klubu dostał szansę pracy w Zagłębiu Lubin, gdzie ma odbudować dawną wielkość Miedziowych. Obecnie jednak zarówno przeszła jak i aktualna drużyna Fornalika skazane są na walkę o utrzymanie. Dzisiejsze starcie miało więc nie tylko dodatkowy smaczek w osobie byłego selekcjonera, ale także wielki znaczenie dla sytuacji w dole tabeli.
W pierwszej połowie Zagłębie Lubin miało po swojej stronie wyższe posiadanie piłki. Co z tego, skoro to Piast Gliwice potrafił wyprowadzać ciosy? Nie minął nawet kwadrans, a gospodarze przekonali się, jak rywal szybko umie przenieść grę spod własnej bramki i wyprowadzić skuteczną kontrę. Atak Zagłębia został zatrzymany, futbolówka trafiła do Damiana Kądziora, a 30-letni zawodnik pokonał Jasmina Buricia. Wydaje się, że golkiper mógł w tej sytuacji zachować się lepiej, ale skuteczną interwencję mogła utrudnić mu nierówna murawa. Doceńmy jednak zmysł strzelecki Kądziora, bowiem to była bardzo dobra akcja w jego wykonaniu.
Goście poszli za ciosem
25 minut później błyskotliwie rozegrali rzut z autu, a płaskie dogranie Arkadiusza Pyrki do siatki skierował Kamil Wilczek. Piast doskonale realizował swoje cele. W odpowiednim momencie potrafił założyć pressing, zdominować środek pola, pokazać kilka ładnych dla oka akcji. Gliwiczanie zaprezentowali futbol, który daje nadzieję na utrzymanie w lidze. Zagłębie? Szokująco słabe. Wydawało się, że zwycięstwo 3:0 nad Śląskiem Wrocław pchnie wiatr w żagle Miedziowych i z kolejki na kolejkę będzie coraz lepiej. Niestety, to był bardzo słaby występ Zagłębia. Waldemar Fornalik ma nad czym myśleć, Aco Vukovic może świętować i z optymizmem patrzeć w przyszłość.