Jeszcze kilka tygodni temu Crystal Palace było na czwartym miejscu gwarantującym udział w Lidze Mistrzów w następnym sezonie. Zważywszy na fakt, że grę w kraju musieli łączyć z występami w Lidze Konferencji ekipa Olivera Glasnera była jedną z rewelacji początku rozgrywek. Orły były ostatnim zespołem, który zaznał smaku porażki, nie przegrywając w sześciu pierwszych kolejkach trwającego sezonu. Aż do połowy grudnia utrzymywali się w czubie tabeli, jednak w ostatnich tygodniach przyszedł kryzys spowodowany wąską kadrą i zmęczeniem podstawowych zawodników. Licząc wszystkie rozgrywki Palace nie wygrało od pięciu meczów. W tym czasie odpadli z Pucharu Ligi oraz wypadli poza pierwszą ósemkę Ligi Konferencji, przez co na wiosnę będą musieli rywalizować w play-offach.
Trudności z grą na kilku frontach
Ten sezon dla Crystal Palace jest historyczny, ponieważ po raz pierwszy występują oni w europejskich pucharach. Łączenie gry w kraju z występami w Lidze Konferencji jest więc dla nich nowością. W ostatnich latach mieliśmy przykłady innych klubów, które po raz pierwszy w historii lub od dłuższego czasu musiały zmierzyć się z tymi wymaganiami. Dwa sezony temu Newcastle nie potrafiło pogodzić gry w Lidze Mistrzów z Premier League. W tym samym czasie gra w Lidze Europy odbiła się także na wynikach Brighton w lidze. Niemal dla wszystkich klubów, które po raz pierwszy od wielu lat biorą udział w europejskich pucharach, osiąganie dobrych rezultatów na wielu frontach okazuje się zbyt trudnym zadaniem. I nie inaczej jest w przypadku Crystal Palace.
Co prawda, Orły bardzo dobrze rozpoczęły sezon, jednak wówczas nie mieli jeszcze w nogach tylu rozegranych minut. Wraz z upływem sezonu podstawowi zawodnicy zaczęli tracić świeżość lub też wypadali z powodu kontuzji. Co naturalne, wyniki uległy pogorszeniu. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy niewątpliwie jest wąska kadra i brak jakości na ławce rezerwowych. Właściciele klubu przespali letnie okienko transferowe, nie inwestując pieniędzy w rozwój zespołu. Orły niekoniecznie potrzebowały piłkarzy do podstawowego składu, ale przede wszystkim zawodników, którzy podniosą poziom rywalizacji w zespole i będą wartościowymi zmiennikami.
Glasner miał doświadczenie
Zresztą sam trener Crystal Palace zwracał uwagę na ten fakt. Pod koniec lipca, w momencie gdy w klubie było tylko dwóch nowych zawodników, Glasner skrytykował dotychczasowe działania klubu na rynku transferowym. Orły w ostatnich dniach okienka pozyskały jeszcze trzech piłkarzy, jednak zdaniem austriackiego szkoleniowca, to i tak było za mało. Glasner dał temu wyraz po porażce 1:2 z Manchesterem United pod koniec listopada. 51-latek stwierdził, że Crystal Palace, oszczędzając latem na transferach, straciło szansę na jeszcze lepszy sezon. Czas przyznał więc rację Austriakowi. Trudno nie odnieść wrażenia, że przy szerszej i bardziej wyrównanej kadrze Orły byłyby dzisiaj w lepszym położeniu.
Dla właścicieli klubu łączenie gry w kraju i europejskich pucharach było nowością. Niemniej jednak, w Crystal Palace był ktoś, kto już wcześniej musiał sobie z tym radzić. Oliver Glasner w swoich dwóch poprzednich klubach – Wolfsburgu i Eintrachcie Frankfurt – trzy razy kwalifikował się do europejskich pucharów. I trzeba przyznać, że radził sobie w nich całkiem nieźle. Z tym drugim klubem sięgnął po triumf w Lidze Europy, a w następnym sezonie dotarł do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Choć warto też dodać, że w sezonach, w których jego zespoły brały udział w europejskich pucharach, osiągały gorsze wyniki w lidze.
Crystal Palace przespało letnie okienko
Tymczasem zamiast wzmocnienia zespołu, austriacki trener po raz kolejny musiał głowić się nad tym, jak załatać dziurę po utracie kluczowego zawodnika. Rok temu Palace opuścił Michael Olise, natomiast tego lata Eberechi Eze. Ponadto jedną nogą poza klubem był też lider defensywy Marc Guehi, jednak ostatecznie został on na Selhurst Park. Tego lata Crystal Palace zyskało więcej na sprzedaży zawodników, niż wydali na ich pozyskanie. Do klubu przyszli tylko Walter Benitez, Borna Sosa, Yeremy Pino, Jaydee Canvot i Christantus Uche. Z całej tej piątki jedynie Pino, który przychodził w miejsce Eze, w momencie transferu można było uznać za wartościowe wzmocnienie.
Zresztą najwięcej o tych transferach mówi liczba rozegranych minut. W Premier League tylko Pino rozegrał ponad połowę możliwych minut, choć i tak jest on pod tym względem dopiero na dziesiątym miejscu w zespole. Pozostała czwórka łącznie rozegrała nieco ponad 200 minut. Jedynie Canvoot przynajmniej raz wyszedł w podstawowym składzie w meczu ligowym. Niemniej jednak Glasner pod nieobecność Chrisa Richardsa, i tak woli przesuwać na środek obrony Jeffersona Lermę niż wystawiać tam 19-letniego Francuza. Jeszcze mniejszym zaufaniem cieszą się Uche oraz Sosa, którzy mogą co najwyżej liczyć na wejścia z ławki na kilkanaście minut. Benitez z kolei jeszcze nie dostał szansy gry w Premier League, jednak w jego przypadku jest to zrozumiałe. Był on sprowadzany jako zmiennik dla podstawowego bramkarza Deana Hendersona, który nie daje powodów, aby posadzić go na ławce.
Perspektywa Crystal Palace na przyszłość
Mimo że Orły nie wygrały żadnego z pięciu ostatnich meczów, to Glasner może być z pewnych elementów zadowolony. Aż trzy z tych porażek to spotkania z zespołami z Big Six. Co więcej, w Pucharze Ligi przeciwko Arsenalowi przegrali dopiero po rzutach karnych. Niemniej jednak, nie był to dobry występ Crystal Palace. Znacznie lepiej piłkarze Glasnera zaprezentowali się w dwóch pozostałych spotkaniach. Zarówno z Manchesterem City, jak i Tottenhamem, Orły nie zasłużyły na porażkę. W obu tych konfrontacjach wskaźnik xG według danych z Understat był podobny.
Jedynym nieudanym meczem była wysoka porażka 1:4 z Leeds, aczkolwiek wówczas największym problemem Palace było bronienie przy stałych fragmentach gry. Glasner po meczu mówił, że jego zespół był słabszy pod względem fizycznym, co też może wynikać ze zmęczenia. Trudy wyczerpującego sezonu były także widoczne pod koniec starcia z Tottenhamem, gdy obaj trenerzy posłali do boju swoich rezerwowych. Palace straciło wówczas kontrolę nad meczem, którą miało przez całą pierwszą połowę oraz na początku drugiej. Niemniej jednak, Orły nie potrafiły tej optycznej przewagi udokumentować zagrożeniem generowanym pod bramką rywali.
Spotkanie to dobrze zobrazowało obecne problemy Crystal Palace. Oliver Glasner stworzył zespół, który jest czymś więcej niż sumą indywidualnych umiejętności, jednak brakuje im jakości w ostatniej tercji boiska oraz wartościowych zmienników, aby rywalizować na kilku frontach. Latem właściciele klubu zamiast inwestować postanowili oszczędzać, więc teraz płacą cenę za bierność na rynku transferowym. Crystal Palace jest kolejnym klubem, który na własnej skórze przekonał się, jak wymagająca jest gra w lidze oraz europejskich pucharach, oraz że trzeba solidnie wzmocnić się przed sezonem, aby być na to gotowym.
