Thomas Rogne to norweski stoper, który od 2018 roku był związany z Lechem Poznań. Piłkarz ze Skandynawii ubierał niebiesko-białą koszulkę w 75. występach pierwszej drużyny Kolejorza. Dobry zawodnik, którego karierę z pewnością zahamowała masa kontuzji. Mimo że ostatnio trochę zapomniany, to mowa o piłkarzu, który miał zaszczyt nosi opaskę kapitańską w poznańskim klubie i między innymi za to należy mu się szacunek kibiców.
Bądźmy jednak szczerzy. Z całym szacunkiem do Thomasa, ale chyba nikt o zdrowych zmysłach nie łudził się, że ten przedłuży swoją umowę z Lechem. Co prawda w swoim czasie był podstawowym środkowym obrońcą oraz kapitanem zespołu, ale jego lata świetności w Poznaniu już niestety minęły. Mimo to należy mu się wcześniej wspominany szacunek. Miał pecha, kontuzje go wyniszczyły. Z drugiej strony, gdyby nie one, to może nawet nigdy nie trafiłby do stolicy Wielkopolski jako zawodnik, ponieważ grałby na dużo wyższym poziomie. Często dochodziły do nas takie głosy, więc kto wie. Problem w tym, że o tym już się nigdy nie przekonamy.
Pożegnanie Rogne było tylko kwestią czasu. Informację o tym dostaliśmy już rano, ale dopiero teraz klub wydał oficjalny komunikat. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak Thomas zostanie w Polsce zapamiętany. Może jako solidny grajek, może jako „szklana” postać, którą dotknęła spora ilość kontuzji. Może jedynie jako mąż Ady Hegerberg, zdobywczyni Złotej Piłki. Nie wiem. Ja najmilej wspominam jego przemowę motywacyjną z rundy jesiennej poprzedniego sezonu, kiedy Lech potrzebował lidera, a Thomas, gdy tylko był zdrowy, chciał brać ten ciężar na siebie. To był facet, który nie odpuszczał, mimo że często wiatr wiał mu prosto w oczy.
Bądź zdrów Thomas!