O tym, że John van 't Schip zostanie nowym trenerem Ajaxu słyszeliśmy od kilku dni. Były selekcjoner reprezentacji Grecji nie ma imponującego CV, jednak posiada kluczową dla działaczy amsterdamskiego klubu cechę – jest Holendrem. Darując sobie ironię, media wskazywały, że osoby decyzyjne w Ajaxie bardziej niż predyspozycjami trenerów przejmują się ich narodowością, co oczywiście może być niesprawiedliwą oceną – chociaż znajduje potwierdzenie w faktach. Ostatnim szkoleniowcem spoza Holandii był bowiem Morten Olsen w 1997 roku. Zaskakujący jest jednak sposób zatrudnienia nowego trenera, który ma być jedynie tymczasowym szkoleniowcem.
Sytuacja wygląda tak – John van 't Schip podpisał umowę do 30 czerwca 2025 roku
Do końca sezonu będzie trenerem pierwszego zespołu, następnie obejmie stanowisko dyrektora technicznego. Jan van Halst czyli dyrektor zarządzający oznajmił, że van 't Schip to najwłaściwsza osoba na stanowisko trenera, ale tylko na najbliższe pół roku. Innymi słowy – 59-latek ma wydostać zespół z dna ligowej tabeli, ale w dłuższej perspektywie Ajax i tak poszuka innego szkoleniowca. Możliwe, że do tej funkcji szykowany będzie Michael Valkanis, który porzuca pracę pierwszego trenera Hapoelu Tel Aviv, by zostać asystentem van 't Schipa.
John van 't Schip jako trener miał dotychczas sporego pecha. Trzykrotnie rezygnował z pracy z powodów osobistych (choroba bliskich). Faktem jest jednak, że jego praca nie do końca broni się pod względem sportowym. Grecy pod jego wodzą notowali mocno przeciętne rezultaty, z meksykańskiego Chibas został zwolniony po 23 spotkaniach. Jasne – był chwalony za pracę z Melbourne Heart, jednak czy 4. miejsce w lidze australijskiej to rzeczywiście znaczący sukces? Trudno przewidzieć jak poradzi sobie w Amsterdamie. Bez wątpienia, Ajax podejmuje ryzyko. Chce spróbować czegoś nowego, obdarzając van 't Schipa zaskakująco dużym zaufaniem. Czy taki wybór obroni się wynikami? Szczerze mówiąc – tego nie wie nikt. Pół żartem – pół serio, amsterdamczycy pod wodzą nowego trenera muszą zrobić postęp, bowiem gorzej niż na początku sezonu grać już się nie da.