Przeznaczenia nie oszukasz. Bartosz Salamon w filmie na swoim nowo założonym kanale YouTube ogłosił odejście z Lecha Poznań. Kolejorz w trudnym momencie sezonu traci lidera, zawodnika doświadczonego i nadal świetnego na pozycji środkowego obrońcy. Patrząc z perspektywy trenera Nielsa Frederiksena puszczenie wolno takiego piłkarza jest decyzją co najmniej dziwną.
W połowie czerwca tego roku media obiegła informacja podana przez dziennikarza Damiana Smyka mówiąca o nadchodzącym odejściu Bartosza Salamona. 34-latek miał być niezadowolony z pozycji w drużynie Nielsa Frederiksena. Faktycznie, jego rola w rundzie jesiennej poprzedniego sezonie została zmniejszona, bo zagrał w zaledwie sześciu meczach. Natomiast lepiej wyglądało to w rundzie wiosennej, gdyż w niej wystąpił w 11 spotkaniach.
Salamon zdementował pogłoski o rzekomym odejściu w mediach społecznościowych.
– Przeczytałem dzisiaj, że poprosiłem o odejście z Lecha. Nic takiego nie miało miejsca, mam ważny kontrakt, przed nami emocjonujący sezon i chcę w nim być ważnym zawodnikiem dla drużyny – pisał zawodnik.
Środkowy obrońca normalnie przepracował okres przygotowawczy. Wystąpił też sparingach Kolejorza z Chrobrym Głogów i Banikiem Ostrawa, choć w obu wchodził z ławki. Od rozpoczęcia sezonu defensor… już nie pojawił się na boisku. Powodem takiego obrotu spraw nie była kontuzja. Po zeszłoczwartkowym laniu zebranym przez niebiesko-białych z Genkiem trener Frederiksen otrzymał pytanie o powód niewpuszczenia do gry doświadczonego zawodnika.
– Jest wiele powodów, dla których Bartosz Salamon dziś nie zagrał i nie o wszystkich z nich zamierzam tutaj opowiadać. Taka była moja decyzja. Mońka spisywał się nieźle na treningach i dlatego dałem mu szansę na grę – odpowiedział enigmatycznie Duńczyk cytowany przez portal Sportowy Poznań.
Dziś 34-letni piłkarz ogłosił swoje odejście.
Dziwna decyzja w trudnym momencie
Nie wydaje się, żeby Bartosz Salamon był człowiekiem, który nie potrafi schować dumy do kieszeni. Oczywiście, to zawodnik o silnym charakterze, wciąż głodny gry i świadomy swoich umiejętności. Mimo to przy Bułgarskiej miał wszystko, co zawiera się w hasłach: pozycja w szatni i miłość kibiców. Określenie go kapitanem bez opaski nie byłoby błędem. W końcu w poprzednim sezonie najczęściej po Mikaelu Ishaku, bo osiem razy, wyprowadzał zespół z tym kawałkiem materiału na ręku.
Tym bardziej ciężko myśleć o Nielsie Frederiksenie jako osobie o zwyczaju odstawiania z byle powodu trenowanych przez niego piłkarzy. Tu chyba wystarczy podać przykład Bryana Fiabemy, który właściwie nie zrobił nic, aby otrzymać od duńskiego szkoleniowca kredyt zaufania na aż 38 spotkań na przestrzeni nieco ponad roku – nawet jeśli większość jego występów to wejścia z ławki na niewielki wymiar czasowy. Słabo spisującego się na boisku Norwega trener potrafił bronić na konferencjach prasowych.
A jednak Salamona już nie ma, mimo że przed nim jeszcze przejście testów medycznych w nowym klubie. Konkretną nazwę poznamy dopiero jutro wieczorem, lecz według informacji, którą podał Sebastian Staszewski, ma on trafić do Carrarese Calcio – włoskiej drużyny grającej od poprzedniego sezonu na poziomie Serie B.
Nawet jeśli je obleje, to otrzymaliśmy wyraźny sygnał, że trener nie widzi dla obrońcy miejsca w zespole. Ale czy na pewno 34-latka nie można było wpasować w preferowany przez niego system gry? Runda wiosenna poprzedniego sezonu pokazała, że środkowy obrońca nadal oferuje dużo jakości. Może problemem są braki motoryczne? Antonio Milić również nie należy do najszybszych piłkarzy, a jest jednym z filarów składu mistrza Polski.
Jedno można stwierdzić na pewno: w obecnej sytuacji zdrowotnej pozbycie się tak wartościowego zawodnika to ruch o wątpliwej słuszności.
Kogo traci Lech?
Przede wszystkim 34-letni defensor odchodzi po czterech całkiem tłustych latach dla Kolejorza. Przychodził wiosną 2021 roku jako wzmocnienie ze sporym bagażem doświadczeń zebranych we Włoszech zarówno na poziomie Serie A, jak i Serie B. W kolejnym sezonie z miejsca stał się kluczowym elementem układanki Macieja Skorży i walnie przyczynił się do zdobycia przez niebiesko-białych ósmego mistrzostwa Polski w historii klubu.
W kolejnych rozgrywkach odgrywał mniejszą rolę – najpierw przez kontuzję, później w wyniku zawieszenia za doping. Zdążył jednak zagrać w fazie pucharowej Ligi Konferencji, pomagając dojść drużynie Johna van den Broma do ćwierćfinału z Fiorentiną, z którą już nie zagrał.
Po powrocie z zawieszenia w grudniu 2023 roku odbudował formę i w barwach Kolejorza spisywał się na tyle dobrze, że otrzymał od selekcjonera Michała Probierza powołanie na Euro 2024. Podczas europejskiego czempionatu wystąpił raz – w pierwszym meczu grupowym z Holandią.
W zeszłym sezonie również był ważnym elementem w składzie Nielsa Frederiksena. Swoją cegiełkę w wygranie rozgrywek Ekstraklasy dołożył w rundzie wiosennej. Niektórzy nazwą go klubową legendą, inni zapewne wzbronią się od nadania defensorowi takiego miana. Niezależnie od nomenklatury Bartosz Salamon stał się w Poznaniu postacią ikoniczną i tak już raczej pozostanie.
aut. Mikołaj Dilc