Odejścia kluczowych graczy? Dla Bournemouth to żaden problem

Przed startem sezonu Premier League próbując znaleźć drużyny, które mogą być zamieszane w walkę o utrzymanie poza beniaminkami, jednym z dość często wskazywanych klubów było Bournemouth. Choć Wisienkiom w poprzednim sezonie bliżej było do europejskich pucharów niż spadku to zakładanie regresu punktowego było jak najbardziej logiczne ze względu na zmiany, jakie latem zaszły w zespole. Start sezonu szybko jednak pokazał, że najprawdopodobniej żadnego kryzysu na Vitality Stadium nie będzie. Andoni Iraola nie potrzebował dodatkowego czasu, aby poukładać zmienioną drużynę w całość.

Letnia rewolucja w Bournemouth

Bournemouth w letnim okienku tranferowym zarobiło na sprzedaży zawodników nieco ponad 200 mln funtów. Jedynym klubem z Premier League, który odnotował wyższe wpływy do budżetu jest Chelsea. Dla Wisienek zarobione pieniądze oznaczały jednak bardzo kosztowne straty w postaci kluczowych zawodników zespołu. Rozmonotowana została niemal cała podstawowa linia defensywy, a kluby, do których trafili poszczególni gracze tylko świadczą o tym, jaką wartość mieli oni dla Bournemouth. Najdrożej sprzedany został Ilya Zabarnyi, wyciągnięty przez aktualnego triumfatora Ligi Mistrzów, Paris Saint-Germain. Dean Huijsen za niewiele mniejszą kwotę trafił do Realu Madryt. Milos Kerkez z kolei wylądował w aktualnym mistrzu Anglii, Liverpoolu. Odszedł także Kepa Arrizabalaga, natomiast to na Vitality Stadium zakładali już wcześniej, ponieważ Hiszpan był tylko wypożyczony. Nie został on jednak w Chelsea, a trafił do Arsenalu (jako zmiennik Davida Rayi), co też podkreśla, że jest solidnym golkiperem.

REKLAMA

Czwartą dużą sprzedażą Bournemouth był Dango Ouattara, za którego Brentford wyłożyło około 40 mln funtów. Strata 23-latka dla klubu nie była jednak tak bolesna jak te wcześniej wymienione, ponieważ pełnił on rolę dwunastego zawodnika zespołu, pierwszego do wejścia z ławki, jeśli wszycy ofensywni gracze byli dostępni. W każdym razie – Andoni Iraola przystępował do okresu przygotowawczego z koniecznością zbudowania linii obrony od zera. Z tego też powodu logiczne wydawało się założenie, iż jego zespół może rozpocząć sezon od falstartu. Co więcej, początki hiszpańskiego trenera w Bournemouth pokazały, że piłkarze potrzebują czasu, aby zrozumieć jego filozofię, a zwłaszcza zadania w fazie gry bez piłki i momentach skoku pressingowego. Zespół w poprzednim sezonie robił wyniki ponad stan nie tylko z powodu udanego skautingu klubu, ale również dlatego, że system gry Andoniego Iraoli sprawiał, że byli lepsi niż suma umiejętności wszystkich piłkarzy.

Złe miłego początki

Pierwszy mecz nowego sezonu częściowo dał złudne potwierdzenie obaw, które mieliśmy wobec Bournemouth. W starciu z Liverpoolem zespół Andoniego Iraoli stracił cztery gole, ale głównie wynikały one z błędów indywidualnych, a nie luk w zachowaniach systemowych. Całościowo Wisienki na Anfield nie zaprezentowały się źle. Długimi fragmentami skutecznie wytrącali Liverpool z rytmu utrudniając im przejęcie kontroli nad meczem i spokojne utrzymywanie się przy piłce.

Po porażce na inaugurację sezonu Bournemouth wygrało trzy kolejne mecze, a najbardziej imponującym aspektem tych zwycięstw była warstwa defensywna. Zespół Andoniego Iraoli zachował dwa czyste konta i stracił tylko jedną bramkę. Prześledźmy dokładnie konkretne liczby:

  • z Wolverhampton (u siebie) – czyste konto, 6 strzałów rywali, 3 z pola karnego, 1 celny, 14 kontaktów z piłką w polu karnym, 0 big chances (dużych szans) i 0,46 xG
  • z Tottenhamem (na wyjeździe) – czyste konto, 5 strzałów rywali, 3 z pola karnego, 1 celny, 18 kontaktów z piłką w polu karnym, 0 big chances i 0,19 xG
  • z Brighton (u siebie) – 1 stracony gol, 6 strzałów rywali, 5 z pola karnego, 2 celne, 24 kontakty z piłką w polu karnym, 2 big chances i 0,62 xG

Wyłączając mecz z Liverpoolem na Anfield, Bournemouth notuje statystyki defensywne na poziomie najlepszych zespołów w lidze. W ostatnich trzech kolejkach żaden zespół nie dopuścił do mniejszej liczby strzałów i strzałów celnych. W statystyce liczby uderzeń z pola karnego, „dużych szans” (big chances) oraz współczynnika xGC (goli oczekiwanych straconych) Bournemouth znajduje się wyłącznie za Arsenalem.

Andoni Iraola nie potrzebował dodatkowego czasu

Imponujące jak szybko udało się Andoniemu Iraoli dopasować wszystkie puzzle do siebie, aby każdy trybik w maszynie funkcjonował prawidłowo. Z reguły po odejściu (lub przy kontuzjach) kilku kluczowych zawodników trenerzy potrzebują kilkunastu tygodni lub kilku miesięcy, aby na nowo doprowadzić zespół do pułapu swoich możliwości, a często nie są w stanie przywrócić drużynę na ten sam poziom, co wcześniej. Andoni Iraola natomiast w ogóle nie potrzebował dodatkowego czasu. Serię trzech zwycięstw z rzędu, w trakcie której wszystkie spotkania zostały wygrane zasłużenie, a żaden z rywali nie przekroczył bariery jednego gola oczekiwanego (xG) możemy uznać za wystarczająco przekonujący argument na korzyść hiszpańskiego szkoleniowca.

Bournemouth Andoniego Iraoli nie jest uzależnione od żadnego zawodnika. Gwiazdą zespołu jest system gry oparty na świetnej organizacji w grze bez piłki w wysokim pressingu, co poparte jest bardzo dużą intensywnością. Na skuteczne powstrzymywanie rywali przed tworzeniem sytuacji bramkowych mocno pracują już zawodnicy ofensywni oraz w środku pola, gdzie personalia się nie zmieniły. Jest to więc jeden z powodów, dla którego rewolucja w linii defensywy zespołu nie była tak bolesna, jak mogło się wydawać. Niemniej jednak, obrońcy również odgrywają ważną rolę w pomyśle na sposób bronienia Andoniego Iraoli. Bournemouth w wysokim pressingu przechodzi z krycia strefowego na krycie indywidualne, więc każdy zawodnik musi właściwie przesuwać, aby wszystko funkcjonowało płynnie. Nowi piłkarze The Cherries w mig pojęli o co chodzi.

Brawa dla trenera i pionu sportowego Bournemouth

Za początek sezonu musimy dopisać kolejny duży plus przy nazwisku Andoniego Iraoli. Pochwały należą się jednak również całemu pionowi sportowemu Bournemouth, który odpowiada za transfery. Oczywiście, cztery kolejki to zbyt mała próbka, aby jednoznacznie ocenić poszczególnych piłkarzy, natomiast wydaje się, że Wisienkom znowu udało się wyciągnąć kilka diamentów, które trzeba „tylko” oszlifować, aby potem sprzedać je z dużym zyskiem. Nowe nabytki Andoni Iraola wystawia na trzech pozycjach – bramce (Djordje Petrovic), lewej stronie defensywy oraz środku obrony bliżej prawej strony.

W buty Milosa Kerkeza próbuje wejść Adrien Truffert wykupiony z Rennes i wychodzi mu to nieźle. Z czasem będziemy zapewne dostrzegać coraz więcej różnic pomiędzy oboma piłkarzami, ale na razie 23-letni Francuz wydaje się być kopią Węgra. Ma świetną motorykę, wydolność, lubi podłączać się do akcji ofensywnych i często dośrodkowuje piłkę w pole karne. Na środku obrony jedno miejsce zajął Marcos Senesi, który grał już u Andoniego Iraoli przed tym, jak tą pozycję zmonopolizował duet Dean Huijsen & Ilya Zabarnyi. Argentyńczyk to solidny obrońca, notujący wiele akcji defensywnych, z dobrym wyprowadzeniem piłki. Obok niego w pierwszych trzech kolejkach występował Bafode Diakite sprowadzony z Lille, natomiast w ostatnim spotkaniu do wyjściowej jedenastki wskoczył 18-letni Veljko Milosavljevic, który trafił do Bournemouth już w trakcie sezonu z Crvenej Zvezda. Do obu graczy trudno mieć zastrzeżenia za dotychczasowe występy.

REKLAMA

Pierwsze cztery kolejki wskazują, że Bournemouth najprawdopodobniej walkę o utrzymanie znów będzie oglądać z dużej odległości. Dla klubu, który jest dobrze zarządzany i ma fachowca na stanowisku trenera nawet odejścia trzech filarów zespołu nie są niczym strasznym.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,201FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ