Odkąd Jens Gustafsson przejął Pogoń Szczecin, czyli od sezonu 2022/23 dyskusja na temat efektywności jego pracy przypomina sinusoidę. Szwed w poprzednich rozgrywkach otrzymał już od kibiców transparent nawołujący do odejścia, co jakiś czas pojawia się temat jego zwolnienia, żeby chwilę później Pogoń była wychwalana pod niebiosa po wysokich zwycięstwach.
Brak regularności
Pogoń Szczecin Jensa Gustafssona nie potrafi złapać regularności na przestrzeni całej rundy. Nie jest powtarzalna, co cechuje zespoły walczące o najwyższe cele. Zbyt często przydarzają jej się wpadki, które później potrafią odpokutować wysokimi i efektownymi zwycięstwami, natomiast w tabeli porażek zamazać już nie można. Choć Portowców nie można skreślać jeszcze z walki o tytuł mistrza Polski, to brak regularności jest główną przyczyną tego, iż podopieczni Jensa Gustafssona sprawiają wrażenie zespołu, który nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału. Istnieje piłkarskie powiedzenie, ze lepiej raz przegrać 0:5 niż pięć razy po 0:1. W przypadku Pogoni możemy je sparafrazować – lepiej trzy razy wygrać w mało efektownym stylu niż odnieść dwa piękne zwycięstwa i jedną porażkę.
Brak regularności szczecinian jest oczywisty i aby to zauważyć, nie trzeba nawet oglądać meczów tej drużyny. Wystarczy odpalić ulubioną aplikację piłkarską i sprawdzić wyniki. Z czego jednak wynika taka postawa zespołu? Czy da się to w jakiś sposób wyeliminować? Jaką rolę odgrywa w tym trener? Te kwestie będziemy chcieli poruszyć w dalszej części tekstu.
Pogoń Szczecin nie spuszcza nogi z gazu
Filozofię gry zespołu prowadzonego przez Gustafssona dobrze obrazuje wczorajszy mecz z Ruchem Chorzów, wygrany przez Pogoń Szczecin aż 5:0. Portowcy piątego gola strzelili już w 59. minucie, więc przez ponad pół godziny wiedzieli, że w tym spotkaniu nic im się już nie może stać. W takich sytuacjach wiele zespołów zdejmuje nogę z gazu, wrzuca niższy bieg i chce spokojnie kontrolować mecz, wybijając rywalom z głowy jakiekolwiek zapędy ofensywne. Pogoń jest jednak inna. Pogoń chce tworzyć show. Nawet przy pięciobramkowym prowadzeniu ciągle wciskali gaz do dechy i szukali kolejnych goli, a piłka przemieszczała się z jednej strony na drugą niczym na korcie tenisowym. Kiedy tylko przejmowali futbolówkę, to całym zespołem pędzili w stronę bramki przeciwnika. To była ciągła jazda 150 km/h bez hamowania.
Wczoraj takie podejście przyniosło Portowcom efektowne i wysokie zwycięstwo, ale odrywając się od samego wyniku – było kilka niepokojących sygnałów. Ruch również miał swoje sytuacje. Oddał aż 19 strzałów i 5-krotnie zmusił Valentina Cojocaru do interwencji. Pep Guardiola powiedział kiedyś, że im szybciej atakujesz, tym szybciej atakuje też rywal. Przez styl gry opierający się na błyskawicznych akcjach Pogoń daje więcej okazji rywalom do kontr i nieraz w obecnym sezonie płaciła za to cennymi punktami, zwłaszcza jesienią (remis z Wartą 3:3 i porażka 2:3 ze Stalą Mielec).
Minimalizowanie odchyleń
Zespoły, które w najsilniejszych ligach walczą o najważniejsze trofea, starają się minimalizować odchylenia. Brzmi może trochę tajemniczo, ale chodzi o to, aby przeciwnik miał jak najmniejszą szansę skorzystania z nieprzewidywalności piłki nożnej. W futbolu nie zawsze wygrywa zespół, który jest lepszy. Często górą jest ten, który był skuteczniejszy, miał trochę więcej szczęścia i mecz ułożył się po ich myśli. Aby uniknąć takich niespodzianek, najlepsze zespoły starają się nie dopuszczać do żadnego zagrożenia pod swoją bramką. Ciągle kontrolować przebieg wydarzeń i dominować.
Pogoń Szczecin spuszczając gardę i wchodząc z przeciwnikiem w otwarty pojedynek, więcej ryzykuje i liczy na to, że czynniki zależne od dnia i mocno zmieniające się ze spotkania na spotkanie (skuteczność i szczęście) będą po ich stronie. Najmocniejsze zespoły starają się maksymalnie jak tylko to możliwe wyeliminować element szczęścia, a Jens Gustafsson często rzuca kostką i ma nadzieję, że wypadnie na jego. To dlatego Pogoń nie potrafi złapać regularności – bo czynnik losowy w ich meczach odgrywa dość dużą rolę.
Główną wadą Portowców jest brak pozytywnego pragmatyzmu. Jeśli Jens Gustafsson nawet nie spróbował nauczyć swoich podopiecznych tego elementu przez blisko dwa lata to trudno uwierzyć, że nagle coś drgnie. Zwłaszcza że do końca sezonu nie będziemy oglądać już Rafała Kurzawy, który najlepiej w drużynie stosował arytmię gry. Nie ma co się więc łudzić, że wysokie zwycięstwo z Ruchem będzie momentem przełomowym. Pogoń nadal będzie potrafiła grać widowiskowo, ale ciągle będzie ponosić konsekwencje braku wyczucia odpowiedniego momentu na wciśnięcie hamulca.