W sezonie 2015/16 sensacyjnie sięgnęli po tytuł mistrza Anglii. W rozgrywkach 2019/20 i 2020/21 do ostatniej kolejki walczyli o miejsce w TOP 4 zdobywając w tym drugim Puchar Anglii. Media zaczęły termin big six rozszerzać do big seven i do grona największych dołączać Leicester. Do tego sezonu przystępowali z serią pięciu finiszów z rzędu w górnej połowie tabeli. Nic nie wskazywało na to, że Leicester może spaść do Championship, a jednak tak się stało. Co było tego przyczyną?
Posucha w skautingu
Leicester to klub, który sukcesy w ostatnich latach zawdzięczał świetnemu skautingowi. Historię zawodników zdobywających dla tego klubu mistrzostwo Anglii zna chyba każdy – Jamie Vardy dostrzeżony na piątym poziomie rozgrywkowym, Riyad Mahrez wyciągnięty z drugiej ligi francuskiej, znakomity transfer N’golo Kante z Caen – ale ustabilizowanie miejsca w czołówce w następnych latach to też efekt świetnego skautingu Leicester. Zimą 2017 roku z Genk sprowadzono za 17 mln euro Wilfreda Ndidiego, który później uważany był za jednego z najlepszych defensywnych pomocników w lidze i z powodzeniem wszedł w buty N’golo Kante. Za Harry’ego Maguire’a, który spadł z Premier League z Hull City zapłacono blisko 14 mln euro, a dwa sezony później Manchester United zapłacił za niego ponad 6-krotność tej sumy. Na sukcesy zespołu niebagatelny wpływ miały także transfery Jamesa Maddisona, Youriego Tielemansa, Wesleya Fofany oraz Jamesa Justina.
W ostatnich okienkach Leicester nie potrafiło jednak wyciągać tego typu perełek, co w połączeniu z pogarszającą się sytuacją finansową (o czym szerzej pisaliśmy tutaj) i przymusem sprzedawania zawodników doprowadziło do katastrofy. Na Wesleyu Fofanie dwa lata po jego zakupie udało się zarobić 45 mln euro, ale odpowiednie zastąpienie Francuza już przerosło Leicester. Wout Faes sprowadzony ze Stade Reims miał raczej więcej gorszych niż lepszych momentów. Harry Souttar, którego zimą wyciągnięto ze Stoke regularnie grał u Brendana Rodgersa, ale u Deana Smitha wskakiwał do jedenastki tylko wtedy, gdy trener decydował się na ustawienie z trzema stoperami.
Od letniego okienka transferowego w 2021 roku Leicester nie przeznaczyło na żaden transfer więcej niż 30 mln euro
Wprawdzie Lisy nigdy nie szalały na rynku, jednak przy wzrastającej aktywności transferowej niemal każdego klubu z Premier League oni pozostawali wyjątkiem. Nowe nabytki Leicester nie okazywały się też dla klubu tak cenne, jak wcześniej. Patson Daka kreowany na następce Vardy’ego od dwóch sezonów ma problemy z regularną grą, ciężko coś pozytywnego powiedzieć także o Boubakarym Soumare.
Leicester spadło defensywą
Tym samym Leicester nie zastąpiło zawodników, którzy w poprzednich latach pracowali na sukces tego klubu. Jamie Vardy w styczniu skończył 36 lat, więc Lisy musiały być przygotowane, że seria sezonów z dwucyfrową liczbą trafień wreszcie się skończy. O ile regres Jamiego Vardy’ego był do przewidzenia, tak chyba każdy został zaskoczony jak słabo w tym sezonie wyglądał Wilfred Ndidi oraz Youri Tielemans. Nigeryjczyk jeszcze dwa lata temu był królem odbiorów w Premier League, ale po kontuzji odniesionej w połowie poprzednich rozgrywek ani trochę nie nawiązuje do tego, co prezentował wcześniej. Drugim zawodnikiem, który grał zdecydowanie poniżej swoich umiejętności jest Youri Tielemans. Poprzedniego lata, kiedy Belgowi został tylko rok na kontrakcie z Leicester, łączono go z czołowymi europejskimi klubami. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale na King Power Stadium mogą czuć, jakby ktoś podmienił im jednego ze swoich najlepszych zawodników.
Jako główną przyczynę spadku Leicester wskazuje się fatalną defensywę. Szukając zaś czynników tak dużej liczby straconych goli najczęściej porusza się temat sprzedaży Kaspera Schmeichela i Wesleya Fofany, po których luk nie udało się wypełnić. Warto jednak dodać, że defensywa Leicester nie miała odpowiedniego wsparcia od drugiej linii. Ktoś taki jak Wilfred Ndidi z sezonu 2020/21 pełniący rolę tarczy ochronnej przed formacją obrony i kasujący potencjalne zagrożenie był dla tego zespołu nieoceniony. Leicester było też fatalnie zorganizowane bez piłki. Trudno znaleźć w tym sezonie Premier League zespół, przez którego zasieki obronne byłoby się tak łatwo przebić. Ani Brendan Rodgers, ani Dean Smith nie potrafili utworzyć kompaktowego bloku obronnego. A jeśli już się to udawało w pojedynczych meczach – to okropnie cierpiała na tym ofensywa, ponieważ zespół był tak defensywnie nastawiony, że nie potrafił wyprowadzić kontry.
Pułapka bezpieczeństwa
W tym sezonie Premier League Leicester wpadło w coś, co na potrzeby tego tekstu nazwiemy sobie „pułapką bezpieczeństwa”. Z ligi nie zawsze spada zespół, który ma najgorszą kadrę i gra najgorzej. Często wygranym okazuje się ten, który od początku sezonu zdaje sobie sprawę, że walczy o utrzymanie. Leicester sprawiało wrażenie, jakby informacja, że są zagrożeni spadkiem dotarła do nich w okolicach kwietnia, czyli na samym finiszu rozgrywek. Zaliczka wypracowana od października do przerwy na Mistrzostwa Świata, kiedy Lisy zdobyły 16 punktów w 8 meczach (swoją drogą, w tym okresie zdobyli prawie połowę „oczek” z całego sezonu) sprawiła, że zespół czuł się bezpieczny. Analizując jednak pozostałe okresy bilans Leicester wygląda fatalnie. Od startu sezonu do końca września byli najgorszym zespołem ligi, a po mundialu gorzej punktowali jedynie Southampton i Leeds.
Obserwując Leicester na ligowych boiskach trudno było odnieść wrażenie, że to zespół grający o utrzymanie. Wspomnieliśmy już o organizacji gry bez piłki (a w przypadku Lisów to konkretnie jej braku), na którą trenerzy w zespołach walczących o utrzymanie zwracają szczególną uwagę, ponieważ jest ona najłatwiejsza do wyćwiczenia w krótkim czasie, ale w zespole z King Power Stadium brakowało też determinacji, wyrachowania oraz liderów, którzy w trudnych momentach potrafiliby podnieść drużynę na duchu. Leicester ciągle grało jak zespół, którym byli w poprzednich latach, ale taki sposób gry nie działał. Na upadek klubu, który dwa lata temu dobijał do czołówki musiało więc złożyć się naprawdę mnóstwo czynników. Leicester nie dostrzegło w porę zagrożenia i w efekcie wylądowali w Championship.
***
Fanów Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej