Od galaktycznych nazwisk do zespołu totalnego

Paryżanie w wielkim stylu zdobyli upragnione trofeum. W finale Ligi Mistrzów rozgrywanym na Allianz Arena rozbili Inter Mediolan aż 5:0, udowadniając, że kompaktowy zespół i przemyślana taktyka biją na głowę indywidualne gwiazdy.

Piłka to prosta gra, jeśli gra się ją dobrze

Paris Saint-Germain nie zagrało w Monachium innego futbolu niż przez cały sezon. Tradycyjne elementy ich gry — dominacja w posiadaniu piłki, dynamiczne tempo, kombinacyjne akcje w pobliżu pola karnego — ponownie znalazły zastosowanie. Tym razem jednak intensywność była na zupełnie innym poziomie.

REKLAMA

Od pierwszego gwizdka PSG narzucało tempo, które przerastało możliwości Interu. Paryżanie raz za razem stwarzali sobie sytuacje strzeleckie, a Yann Sommer był niemal bezbronny wobec naporu ofensywy mistrzów Francji. Mecz, który miał być zwieńczeniem sezonu i pojedynkiem dwóch najlepszych drużyn Europy, przypominał raczej jednostronne widowisko. Wynik 5:0 mówi sam za siebie.

Od galaktycznych nazwisk do zespołu totalnego

Od czasu przejęcia klubu przez katarskich właścicieli, PSG inwestowało gigantyczne kwoty w największe nazwiska światowego futbolu. Neymar, Messi, Mbappé — to tylko kilka przykładów. Jednak żaden z tych projektów nie przyniósł upragnionego zwycięstwa w Champions League.

Przełom nastąpił dopiero pod wodzą Luisa Enrique. Zamiast skupiać się na indywidualnościach, hiszpański szkoleniowiec stworzył drużynę, która działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Zawodnicy tacy jak Dembele, Doue czy Kvaratskhelia nie są może ikonami popkultury, ale na boisku tworzą zespół kompletny — zdyscyplinowany, zaangażowany i skuteczny.

Dziś PSG nie tylko dominuje, gdy posiada piłkę, ale równie dobrze radzi sobie bez niej. Wysoki pressing, organizacja w obronie i wspólna praca całego zespołu przyniosły efekty, które wcześniej były nieosiągalne.

Szachy, w których Enrique zamatował Inzaghiego

Inter Mediolan przystępował do finału z nadzieją na potrójną koronę, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Drużyna Simone Inzaghiego całkowicie zawiodła w decydującej fazie sezonu. Po utracie mistrzostwa Włoch i porażce w Pucharze, doszła jeszcze kompromitacja w finale Champions League.

Tradycyjny dla Interu system z trójką obrońców i wahadłowymi kompletnie się posypał pod naporem ofensywy PSG. Paryżanie doskonale wiedzieli, jak rozbić zwartą linię defensywną Włochów — wyciągając stoperów ze stref i wykorzystując przestrzenie za ich plecami.

Inzaghi nie znalazł żadnej odpowiedzi na wszechstronny futbol PSG. Jego drużyna nie potrafiła ani konstruować ataków, ani bronić się przed zmasowanymi natarciami rywala. Pierwszy celny strzał oddali dopiero w 75. minucie, a pięć straconych bramek to pierwszy taki przypadek w historii finałów Ligi Mistrzów.

Statystyki pokazują skalę upokorzenia: aż do finału Inter przegrywał w całej edycji LM tylko przez 16,5 minuty. PSG sprawiło, że licznik przestał mieć znaczenie. W najważniejszym meczu sezonu zespół z Paryża nie zostawił po rywalach suchej nitki i zdobył upragnione trofeum w stylu, o jakim marzy każda drużyna.

REKLAMA

PSG w końcu sięgnęło po Ligę Mistrzów — nie dzięki wielkim nazwiskom, ale dzięki zespołowości, pressingowi i piłkarskiej inteligencji. Ten mecz może na długo pozostać symbolem zmiany filozofii nie tylko w Paryżu, ale w całym europejskim futbolu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,014FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ