Dziś na Anfield spotkały się zespoły, które w pierwszych trzech kolejkach Premier League były niepokonane. Mimo że Nottingham Forest dobrze rozpoczęło sezon, to faworytem bezapelacyjnie był Liverpool, który przed przerwą reprezentacyjną w imponującym stylu zdeklasował Manchester United na Old Trafford (3:0).
Nuno Espirito Santo przygotował konkretny plan przeciwko Liverpoolowi
Na ławce zostawił dwóch podstawowych skrzydłowych – Anthony’ego Elangę oraz Calluma Hudsona-Odoia. Drugą linię Nottingham Forest tworzyło pięciu piłkarzy, którzy preferują grać bliżej środka. Plan na mecz mogliśmy odczytywać więc w jeden sposób – goście zamierzali przyjechać na Anfield z bardzo defensywnym nastawieniem, wytrzymać tyle ile się da, a dopiero pod koniec meczu pójść na wymianę ciosów i wykorzystać świeżość oraz dynamikę Elangi i Hudsona-Odoia przeciwko zmęczonym już rywalom.
Gdy więc Nottingham Forest schodziło na przerwę nie odnotowując żadnego strzału, ani nawet kontaktu z piłką w polu karnym nie powinniśmy być zdziwieni. Próby kontrataków gości były bezzębne, ale swój plan realizowali. Może i zbyt krótko utrzymywali się przy piłce jak na wystawienie pięciu środkowych/ofensywnych pomocników, natomiast defensywa była bardzo dobrze zorganizowana. Podopieczni Nuno Espirito Santo bronili się nisko, ale szybko doskakiwali do rywali, byli agresywni i nie przegrywali pojedynków (71% wygranych na ziemi w pierwszej połowie). Liverpool nie mógł złapać swojego rytmu, choć miał kilka szans, ale głównie po prostych indywidualnych błędach rywali. Forest skutecznie sprawiło, że gra była szarpana. Na przerwę mogli schodzić z poczuciem dobrze zrealizowanej pierwszej części misji przy bezbramkowym remisie.
Druga część planu w pełni została uruchomiona w 60. minucie
Już w pierwszym kwadransie drugiej części gry kontrataki Nottingham zaczęły być groźniejsze, ale po wejściu Elangi i Hudsona-Odoia moc ofensywna była jeszcze większa. Arne Slot również próbował zmieniać, przesunął m.in. Trenta Alexandra-Arnolda do środka pola, ale w ich grze niewiele się zmieniało, natomiast goście byli coraz groźniejsi. Zespół Nuno Espirito Santo nadal bronił głównie na własnej połowie, ale każde przejęcie piłki było potencjalnym zagrożeniem. W końcu w 72. minucie ukarali The Reds. Elanga zmienił ciężar gry do Hudsona-Odoia, a ten w swoim stylu – technicznym strzałem na dalszy słupek po zejściu do środka – umieścił piłkę w siatce.
Druga część planu Nuno Espirito Santo zadziałała. Pozostała już ostatnia, czyli utrzymanie wyniku. Po objęciu prowadzenia przeszli na system 5-4-1 i – rzecz jasna – ustawili się w obronie niskiej. Liverpool ciągle nie mógł jednak stworzyć sobie klarownych sytuacji. Do wywiezienia trzech punktów z Anfield z reguły potrzebna jest kapitalna dyspozycja bramkarza lub środkowych obrońców, a to nie ich nazwiska były dziś najczęściej wymieniane przez komentatorów. Akcje The Reds często były zatrzymywane już przez drugą linię lub bocznych obrońców. Trzecia część planu Nuno Espirito Santo została zrealizowana, a więc trzy punkty pojechały do Nottingham.
Liverpool 0:1 Nottingham Forest (72′ Hudson-Odoi)
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej