Patrząc przed meczem na tabelę postronny kibic Premier League pomyślałby, że mecz zapowiada się co najmniej ciekawie. Nie tylko taki kibic, by tak myślał, lecz każdy największy fan Premier League. Fulham, które z przytupem wróciło do Premier League oraz Tottenham, który mimo swoich wszelakich problemów (o których później) jest zawsze chętnie oglądaną drużyną.
Pierwsza połowa do 35 minuty zdecydowanie pod dyktando Fulham
Niesamowicie kontrolowali piłkę, pracowali świetnie pressingiem oraz stwarzali zagrożenie swoją największą bronią w tym sezonie, czyli wrzutkami w pole karne. Tottenham, wręcz nie istniał i można było się zastanawiać, która drużyna niedawno wyszła z grupy Champions League, a która drużyna jest beniaminkiem Premier League. Jednak Tottenham przetrwał najgorsze chwile i podkręcił tempo. Przejął kontrolę nad spotkaniem, co poskutkowało powrotem duetu Son – Kane i szesnastą bramką Anglika w tym sezonie w rozgrywkach Premier League. 29-latek wyrównał także klubowy rekord Jimmy’ego Greavesa w liczbie strzelonych goli w barwach Kogutów. Tottenham drugi mecz z rzędu nie traci pierwszy gola i zszedł na przerwę w meczu z lekkim uśmiechem na ustach. Harry Kane pokazał, że jest klasowym napastnikiem, a Aleksandar Mitrovic jeszcze wiele się musi nauczyć od swojego rywala. Serb został świetnie kryty przez obrońców Spurs.
Po przerwie obie drużyny wyszły, po to aby strzelać gole
Zaczęliśmy oglądać bardziej wyrównany mecz, a obie drużyny tworzyły swoje okazje. Taki obraz widać było przez pierwszy kwadrans drugiej połowy. Im dalej w mecz tym gorzej się to oglądało, a oba zespoły zaczęły wyglądać tak jakby pogodziły się z wynikiem. Jedyne co się nie zmieniło, to fakt, iż więcej przy piłce byli zawodnicy Fulham. Zawodnicy Marco Silvy przez cały mecz zachowywali się jakby im piłka nie przeszkadzała i doskonale wiedzą co mają z nią zrobić. Zupełnie inaczej to wyglądało u piłkarzy Kogutów, jednak sam Antonio Conte niedawno wspominał, że jego zawodnicy muszą się nauczyć cierpieć w niektórych meczach. Skromne, wymęczone zwycięstwo Tottenhamu nie daje nic innego jak tylko i wyłącznie 3 punkty. Dalej gęstnieją ciemne chmury w Tottenhamie, a Fulham w tym meczu zasłużyło co najmniej na gola. Fulham z taką grą z pewnością będzie walczyć o europejskie puchary i niejednej drużynie jeszcze napsuje krwi.
autor: Mateusz Topolski
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej