Rafał Gikiewicz jest w tym momencie jednym z najlepszych bramkarzy w Europie. Wielu polskich fanów wciąż traktuje jego osobę z ogromnym dystansem, ale faktem jest, że w ostatnim czasie osiągnął kapitalną formę. Portal „kicker.de” komentując dzisiejszy występ polskiego golkipera przeciwko Bayernowi, użył zwrotu „interwencje klasy światowej”, a słowa zachwytu pojawiają się praktycznie w każdym sportowym medium naszego zachodniego sąsiada. Gikiewicz w tym sezonie dwukrotnie znalazł się w jedenastce kolejki i najprawdopodobniej za chwilę znów zostanie wyróżniony. Tak naprawdę, do szczęścia brakuje mu jednego — powołania do kadry narodowej.
Temat powołania dla golkipera Augsburga był już wielokrotnie wałkowany, a większość dyskusji prowadzi do jednego wniosku
Mamy w kadrze innych, dobrych bramkarzy, a Rafał może „zepsuć” atmosferę. Czy Czesław Michniewicz ma prawo zrezygnować z powołania czołowego golkipera Bundesligi? Owszem. Tylko przymykając oko na formę Rafała, skazuje się na potężną krytykę, jeśli na mundialu polska „jedynka” zawiedzie. Bądźmy uczciwi, Wojciech Szczęsny jest bardzo dobrym bramkarzem, ale ma pecha na wielkich turniejach. Jednocześnie, na przestrzeni ostatnich 4 miesięcy rozegrał dokładnie 3 spotkania. Kłania się tutaj często przypominany przeze mnie „syndrom Caina Velasqueza”. Tym, którzy nie znają tematu — mowa o mistrzu wagi ciężkiej z UFC, który z powodu kłopotów zdrowotnych nie walczył przez blisko 2 lata (2013-15). Mimo to, jego pozycja w rankingach była silna, a osiągnięcia rywali umniejszane. Za każdym razem powtarzano „jak wróci Cain to go zmiażdży”. Ostatecznie Velasquez wrócił i okazał się cieniem samego siebie. Oczywiście, nie twierdzę, że po powrocie Szczęsny będzie w fatalnej formie, ale ostatnio gra rzadko. Trudno mówić o rywalizacji, skoro nie porównujemy aktualnej formy bramkarza Juventusu, a dyspozycję sprzed 4-5 miesięcy.
Michniewicz, upierając się na Szczęsnego podejmuje ryzyko
Jeśli Wojciech zaprezentuje się dobrze na mundialu — selekcjoner będzie zwycięzcą. Jeśli zawali — selekcjoner będzie pod ostrzałem za rezygnację z Gikiewicza. Oczywiście, kluczowy może być tutaj czynnik „X”. Czy bramkarz Augsburga zepsułby atmosferę w kadrze narodowej? Temat jest trudny, ale spójrzmy na reprezentację Francji. Tam persona non grata miał być Karim Benzema. Mistrzowie świata nie potrzebowali człowieka, który miałby „rozwalić” zespół od środka, ale po 5 latach przerwy napastnik Realu Madryt dostał swoją szansę. Być może Gikiewicz również dojrzał do takiego momentu? Dziś unika promowania swojego nazwiska w mediach, ale broni się na murawie.
Jedno trzeba sobie przyznać uczciwie. Stawianie w hierarchii Gikiewicza poniżej Radosława Majeckiego jest po prostu niesprawiedliwe. Rafał zasłużył na szansę i jeśli selekcjoner wysyłał sygnały, że bierze go pod uwagę, to powinien być konsekwentny i sprawdzić go na zgrupowaniu. Będą „kwasy”? Przecież nikt nie mówi, żeby Rafał miał bronić polskiej bramki przez kolejną dekadę. Jego charakter będzie destrukcyjny dla zespołu — więcej powołanie nie dostanie, proste. Wiek? Szanujmy się, on tak naprawdę nie ma znaczenia. Liczy się to, by nasz bramkarz na mundialu w Katarze był pewny i potrafił zrobić różnicę. Gikiewicz ma to coś i potwierdza swoją formę co tydzień. Czesław Michniewicz ma inny pomysł i ewentualny żal będzie mógł mieć tylko do siebie samego. Selekcjoner ma przed sobą trudną decyzję i nie sposób oceniać czy jest ona słuszna — o tym przekonamy się dopiero na mundialu.