Jeśli ktoś przed rozpoczęciem rozgrywek grupowych Ligi Europy oraz Ligi Konferencji powiedziałby mi, że żadna z drużyn z Serie A po czwartej kolejce nie będzie prowadzić w swojej grupie, to najprawdopodobniej bym go wyśmiał. Tymczasem Fiorentina, która zajmuje drugie miejsce w swojej grupie, jest najwyżej znajdującą się obecnie drużyną w tabelach. Lazio oraz Roma plasują się na trzeciej pozycji, co w tej chwili nie daje im nawet awansu do fazy pucharowej zaplecza LM. Nie tak to miało wyglądać, ale jak drużyny z Serie A poradziły sobie w czwartej kolejce?
Roma z niewystarczającym remisem
Po ostatniej porażce z Betisem, rewanż miał pokazać fanom Giallorossich ile i jakie wnioski wyciągnęła ich drużyna w kontekście europejskich rozgrywek. Co prawda Mourinho i spółka nie powrócili ponownie na tarczy, ale jedynie remis po porażce w pierwszym pojedynku może okazać się niewystarczający do zajęcia drugiego miejsca w grupie (bo o pierwszym nie ma mowy). W piątej kolejce ekipa z Włoch zmierzy się z Ludogortsem. Już raz udowodnili oni Romie, że zlekceważyć ich po prostu nie można.
Nie mniej jednak punkt z Betisem wypada po prostu szanować. Drużyna z Rzymu ewidentnie nie potrafi złapać rytmu w Europie, więc nawet jedno oczko zdobyte z prawdopodobnie zwycięzcą w grupie nie jest wynikiem fatalnym. Oczywiście żal pierwszego pojedynku, który wcale nie musiał skończyć się porażką. Płakanie nad rozlanym mlekiem nic tutaj nie zmieni. Przy optymistycznym scenariuszy dwóch kolejnych zwycięstw w następnym meczach, Roma dalej znajdzie się w kolejnej fazie LE. W inne scenariusze wręcz nie chce mi się nawet wierzyć. Pozostaje nam jedynie czekać i z optymizmem patrzeć na przyszłe pojedynki ekipy z Rzymu.
Fiorentina polubiła LKE?
Nie wiem, czy Fiołki mogły powrócić do Europy gorzej, aniżeli zrobili to w tym sezonie. Porażka z ekipą z Turcji, by następne zremisować… Z RFS z Łotwy. To nie tak miało być, cytując klasykę polskiej kultury. Dwumecz ze szkockim Hearts miał odpowiedzieć zatem na pytanie, czy ekipa z Florencji jest w jakimkolwiek stopniu gotowa na występy w Europie. Test, który na szczęście zawodnicy trenera Italiano zdali z wyróżnieniem.
Sześć punktów, bilans bramkowy 8:1. Ciężko wyobrazić sobie lepszy scenariusz ostatnich dwóch kolejek dla siódmej drużyny poprzedniego sezonu od tego, który właśnie miał miejsce. Fiorentina musiała wygrać te mecze i na szczęście dla wszystkich fanów Calcio bez problemu dała radę to robić. Przed Fiorentiną rewanż z Rygą oraz Basaksehirem, a do awansu z grupy brakuje im zaledwie dwóch punktów. Oczywiście wszyscy chcielibyśmy, aby Fiorentina wygrała grupę A. Nawet jeśli nie wygrają w rewanżu z tureckim zespołem wystarczająco wysoko, to awans z grupy wydaję się formalnością. Cel minimum został zatem zrealizowany, a my (fani Serie A) w teorii nie mamy prawa narzekać.
Lazio ma wszystko w swoich nogach
Sytuacja w grupie F jest wręcz niespotykana. Po czterech kolejkach WSZYSTKIE drużyny posiadają po 5 punktów na swoim koncie. Jedyne co odróżnia pierwszy Feyenoord, od czwartego Sturm Grazu, to bilans bramkowy. Lazio ma przed sobą Midtjylland oraz Feyenord. Chcąc zakończyć zmagania grupowe na jednym z dwóch pierwszych miejsc, muszą zdobyć co najmniej 4 punkty. Ewentualna wygrana z duńczykami w piątej kolejce otworzy zatem drzwi do kolejnej fazy LE.
Spotkanie ze Sturmem Graz nie zostało przez Lazio wygrane na ich własne życzenie. Po bramce na 1:0 zdobytej przez niezawodnego Ciro Immobile, Lazzari musiał opuścić boisko przez dwie żółte kartki. Od tego momentu goście przejęli inicjatywę, szybko wyrównując stan rywalizacji w drugiej połowie. Rzymianie wykorzystali chwilę nieuwagi przeciwnika, gdy w 71. minucie gry Pedro ponownie dał swojej ekipie prowadzenie. Drużyna z Austrii zdołała jednak wyrównać, a w meczu nie działo się potem już nic innego. Remis, który może cieszyć jedynie przez perspektywę gry w osłabieniu.