Latem na Anfield doszło do ogromnej wymiany kadrowej w środku pomocy. Po zakończeniu sezonu kontraktów nie przedłużono z Jamesem Milnerem, Nabym Keitą i Alexem Oxladem-Chamberlainem, wypożyczenie Arthura Melo dobiegło końca, do RB Lipsk w ramach transferu czasowego został odesłany Fabio Carvalho, a Jordan Henderson i Fabinho zostali sprzedani do klubów Arabii Saudyjskiej. Liverpool stracił siedmiu pomocników, a pozyskał czterech – Dominika Szoboszlaia, Alexisa MacAllistera, Ryana Gravenbercha i Wataru Endo. Druga Linia The Reds straciła na ilości, ale zyskała na jakości.
Szybka poprawa wyników
O potrzebie przebudowy środka pomocy Liverpoolu mówiło się już od lata 2022 roku. Niemniej jednak, wówczas, świeżo po dotarciu do finału Ligi Mistrzów władze klubu nie widziały takiej potrzeby. Podobnego przekonania był Jurgen Klopp, który zbywał pytania na ten temat podczas konferencji prasowych. Przywiązanie do swoich żołnierzy było jednak poważnym błędem niemieckiego szkoleniowca. Przy licznych kontuzjach środkowych pomocników ta formacja była największym problemem The Reds w poprzednim sezonie i głównym czynnikiem, przez który klub po sześciu latach regularnej gry w Lidze Mistrzów wypadł za burtę tych rozgrywek i musi zadowolić się Ligą Europy.
Potrzebne były więc zmiany. Wydawało się, że środek pomocy The Reds wymaga tak potężnej przebudowy, że nie jest to rzecz, którą można zrobić w jedno okienko transferowe i przespanie momentu na dokonanie zmian personalnych rok temu może mieć swoje długotrwałe konsekwencje. Że powrót do TOP 4 wcale nie będzie taki oczywisty. Że zanim cała druga linia się zgra ze sobą i z resztą zespołu to Liverpool może pogubić bardzo cenne w ostatecznym rozrachunku punkty. Niemniej jednak, zespół Jurgena Kloppa rozpoczął obecny sezon bardzo przyzwoicie. W dziewięciu meczach zgromadzili 20 punktów i zajmują 4. pozycję w tabeli. Zremisowali z Chelsea na Stamford Bridge i Brighton na The Amex, a przegrali tylko z Tottenhamem grając około 40 minut w dziesiątkę, a ostatnie blisko pół godziny – nawet w dziewiątkę. Powodów do paniki więc nie ma.
Liverpool w nowym wydaniu
Jak wygląda więc zestawienie drugiej linii w tym sezonie? Niepodważalne miejsce w składzie ma dwójka nowych zawodników – sprowadzony z Brighton Alexis MacAllister oraz były gracz RB Lipsk, Dominik Szoboszlai. Węgier nie opuścił w tym sezonie Premier League jeszcze ani minuty, natomiast Argentyńczyk jest trzecim najbardziej eksploatowanym piłkarzem przez Jurgena Kloppa w rozgrywkach ligowych. Kluczowym ogniwem jest naszym zdaniem Dominik Szoboszlai. 23-latek łączy linię pomocy z formacją ataku. Ma wiele atutów w ofensywie i dobrze współpracuje po prawej stronie z Mohamedem Salahem. Jest także zawodnikiem, który często decyduje o kierunku i tempie ataku. Wykonuje sporo dokładnych dalekich podań zmieniających ciężar gry, a ponadto pracuje w defensywie na dużej intensywności. To jeden z kluczowych elementów dla odzyskania przez Liverpool większej kontroli nad meczami.
Szoboszlaiowi zdarzało się już grać bliżej lewej strony jako środkowy pomocnik, jednak do tej pozycji Jurgen Klopp przypisuje zwykle innych zawodników. Na początku sezonu trener testował w tej roli Cody’ego Gakpo, ale szybko ten pomysł został porzucony. Sprawdził się tam natomiast Curtis Jones. Anglik swoją odpowiedzialnością za piłkę również zwiększa kontrolę nad meczem i dobrze rozumie też rolę Robertsona. Szkot często podłącza się do akcji ofensywnych, więc w obowiązku pół-lewej „8-ki” Liverpoolu jest zaasekurować jego pozycję, a także nierzadko zająć jego miejsce podczas rozgrywania akcji, aby pozwolić Robertsonowi przesunąć się wyżej. Jones w meczu z Tottenhamem otrzymał jednak czerwoną kartkę i trzeba było szukać alternatyw. W ostatnim meczu z Evertonem dobrze z zadań dla zawodnika na tej pozycji wywiązał się Ryan Gravenberch, który jest ostrożnie wprowadzany do gry przez Jurgena Kloppa, ale za niedługo może być poważną konkurencją dla Curtisa Jonesa.
Nierozwiązany problem
Ocena przebudowy drugiej linii w wykonaniu Liverpoolu może być tylko pozytywna, jednak nie oznacza to, że maszyna funkcjonuje idealnie. Do najlepszych wersji Liverpoolu Jurgena Kloppa obecnie jeszcze sporo brakuje. Największym problemem obecnie jest pozycja defensywnego pomocnika. Na „6-tce” gra MacAllister, ale trener ustawia go tam z konieczności, ponieważ nie jest to jego naturalna pozycja (przypomnijmy – Argentyńczyk trafiał do Brighton jako „10-tka” i jeszcze w poprzednim sezonie zdarzało mu się grać na tej pozycji). Jeśli już – znacznie lepiej czuje się, gdy ma obok siebie partnera i jest bardziej hybrydą pomiędzy „6-tką”, a „8-ką”. Gołym okiem widać, że na razie na Anfield jego mankamenty nie są idealnie przykrywane. MacAllisterowi zdarzają się niecelne próby zdobywających teren podań przy wysokim pressingu rywala, jednak większe braki ma przy zabezpieczaniu kontrataków. Argentyńczykowi brakuje siły fizycznej, gdy wchodzi w kontakt z rywalem przy próbach odbioru (jak Rodri i Rice), a nie nadrabia też tego motoryką (jak Kante).
Jurgen Klopp jest świadomy słabych punktów swojego zespołu. W meczu z Newcastle ustawił na pozycji defensywnego pomocnika Wataru Endo, ale dla Japończyka Liverpool to chyba jednak za wysokie progi i przynajmniej na razie trzeba uznać, że klub powinien poszukać piłkarza o wyższych umiejętnościach na tą pozycję. To będzie problem do rozwiązania w zimowym okienku transferowym. Klasowa „6-tka” może być różnicą, dzięki której Liverpool wróci do Ligi Mistrzów.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej