Newcastle rozbiło Czerwone Diabły, kontuzja napastnika United

Newcastle całkowicie zasłużenie pokonuje Manchester United aż 4:1. Czerwone Diabły nie były w stanie zagrać dwóch równych połów, za co poniosły sromotną klęskę. Największym problemem gości nie była jednak wysoka porażka, lecz kontuzja Joshuy Zirkzee, który ostatnio spisywał się rewelacyjnie. Uraz Holendra oraz słaba dyspozycja Højlunda stawiają Olympique Lyon w uprzywilejowanej pozycji przed meczem, który już w czwartek wyłoni półfinalistę Ligi Europy. Tymczasem Newcastle musi wygrać jeszcze siedem spotkań, aby zakwalifikować się do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie.

Cios za cios

Manchester United w lidze nie ma już o co grać – ich głównym celem jest zdobycie Ligi Europy. W związku z tym Ruben Amorim zdecydował się na jedną zaskakującą zmianę. Miejsce Dorgu w podstawowej jedenastce zajął młodziutki Harry Amass.

REKLAMA

Początek meczu ze Srokami dobitnie pokazał, jaka jest różnica między Højlundem a Zirkzee. Holender od samego początku nadawał odpowiedni rytm i płynność atakom gości. Dodatkowo, po dwójkowej akcji z Bruno Fernandesem, mógł nawet trafić do bramki w 12. minucie. Gospodarze próbowali zepchnąć United do głębszej defensywy, ale skutecznie uniemożliwiała im to obrona Czerwonych Diabłów. Podopieczni Amorima wyglądali znacznie lepiej w organizacji gry niż w grudniowym starciu na Old Trafford.

Jednak mimo lepszej gry gości, to Newcastle zdołało znaleźć drogę do bramki. W 24. minucie, po kapitalnej akcji drużynowej, do siatki trafił Sandro Tonali. Na uznanie zasługuje zarówno podanie Isaka, jak i wykończenie Włocha. Tonali po bramce grał z większym luzem i chwilę później mógł mieć już dublet. Sroki robiły, co mogły, by szybko podwyższyć wynik, ale w bramce przyjezdnych rzeczy niemożliwych dokonywał Altay Bayindir. Rezerwowy bramkarz w kluczowym momencie zaliczył dwie świetne interwencje. United nie złożyło broni – w 37. minucie wyprowadziło zabójczą kontrę, którą na bramkę zamienił Alejandro Garnacho. Była to dopiero piąta bramka Argentyńczyka w tym sezonie.

Pierwsza połowa stała na bardzo wysokim poziomie i została okraszona świetnymi bramkami.

Rewelacyjny Barnes

Newcastle na stratę gola zareagowało najlepiej, jak tylko mogło. Już cztery minuty po rozpoczęciu drugiej połowy bramkę na 2:1 zdobył Harvey Barnes. Było to jego siódme trafienie w tym sezonie Premier League, a zarazem pierwszy gol od 7 grudnia ubiegłego roku.

Gdy wydawało się, że Zirkzee w końcu ustabilizował formę, jego plany rozwoju pokrzyżowała kontuzja. W 55. minucie za kontuzjowanego Holendra wszedł krytykowany ostatnio Rasmus Højlund.

Harvey Barnes miał swój moment w tym meczu — w 64. minucie wykorzystał błąd Mazraouiego i skompletował dublet. Anglik z impetem wpadł w pole karne i po raz drugi pokonał tureckiego bramkarza.

Druga połowa to już pełna dominacja „Srok”. Gospodarze nie zatrzymali się na trzecim golu — dziesięć minut później na tablicy widniał już wynik 4:1. Tym razem do siatki trafił Bruno Guimarães.

Jedna dobra połowa to zdecydowanie za mało, by Manchester United zdobył choćby punkt. Zespół raz po raz popełniał karygodne błędy, które bezlitośnie wykorzystywali zawodnicy Eddiego Howe’a. Newcastle jest coraz bliżej awansu do Ligi Mistrzów, podczas gdy Manchester musi znacząco poprawić grę w defensywie, jeśli chce pokonać Olympique Lyon i awansować do półfinału Ligi Europy. Przy kontuzji Zirkzee i słabej formie Onany, zadanie to wydaje się wyjątkowo trudne.

REKLAMA

Newcastle 4:1 Manchester United (24′ Tonali, 37′ Garnacho, 49′ Barnes, 64′ Barnes, 77′ Guimares)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,848FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ