Powiedzieć, że Napoli znajduje się w fatalnej dyspozycji to tak jakby nic nie powiedzieć. Piłkarze Waltera Mazzarriego grają tak jakby mieli już serdecznie dosyć tego sezonu. Przegrane spotkanie z Milanem (1:0), czy bezbramkowy remis z Lazio bardzo dobrze to pokazują. Poza tym Azzurri męczą się niemal z każdym rywalem. Do ostatnich minut drżeli o zwycięstwo z Hellasem Verona i Salernitaną. Dlatego dzisiejsze spotkanie z Genoą nie zapowiadało się na spacerek. Tym bardziej, że piłkarze Alberto Gilardino dość rzadko w ostatnim czasie przegrywają, a nie tak dawno potrafili ucierać nosa Interowi czy Juventusowi.
Bez konkretów zwłaszcza po stronie Napoli
Mecz emanował dość duża intensywnością i otwartością w grze u obu drużyn. Jednak zarówno piłkarze Napoli jak i Genoi nie potrafili przekuć swoich szans na coś konkretniejszego. Gospodarze grali bardzo przewidywalnie i wolno. Wyglądało to tak jakby podopieczni Waltera Mazzarriego czekali na pojedynczy zryw Khvichy Kvaratskhelii. A gdy Gruzin nie był w stanie zrobić czegoś pożytecznego to gra Napoli cofała się w rozwoju. Brutalne, ale prawdziwe. Wtedy Azzurri oddawali piłkę zawodnikom Alberto Gilardino.
Goście próbowali szukać swoich okazji, lecz brakowało im zawodnika, który byłby w stanie zrobić coś nadzwyczajnego. Ta drużyna bazowała na sile kolektywu. Poza tym wiedzieli, że nie muszą nic tak naprawdę robić. Czekali na to, co pokaże Napoli. Zdawali sobie sprawę, że im dłużej na placu gry będzie utrzymywał się bezbramkowy remis to tym więcej nerwów będzie się pojawiało w szeregach Napoli. Remis dla nich byłby sukcesem, dlatego piłkarze Genoi czekali na swój moment. Azzurri grali tak jak w kilku swoich ostatnich spotkaniach – bardzo wolno i przewidywalnie. A to na dobrze zorganizowany i grający kompaktowo w obronie zespół Gilardino nie robiło wrażenia.
Genoa zdołała „ukłuć”
Wspominałem o tym, że Genoa szukała swojego momentu i go znalazła. Na początku drugiej połowy, a dokładniej w 47. minucie trafieniem popisał się Morten Frendrup. Lepiej drugiej części spotkania goście zacząć nie mogli. Po tym trafieniu mogli cofnąć się pod swoją bramkę i bronić tego prowadzenia jak niepodległości. Jednocześnie czekając na możliwość przeprowadzenia zabójczego kontrataku. A na grający bezproduktywny futbol Napoli taka postawa miała jak najbardziej sens.
Wydawało się, że stracona bramka wstrząśnie zespołem Napoli. Jednak oni grali ciągle tak samo. Wystarczyło, że piłkarze Genoi cofnęli się głęboko pod własną bramkę, a Azzurri nie byli w stanie nic zrobić. Tak gra mistrz Włoch? Kolejna żenująca postawa podopiecznych Waltera Mazzarriego. Włoski szkoleniowiec miał dać impuls, którego ciągle nie ma. Zespół bazuje… no właśnie na niczym. Brak jakichkolwiek schematów i przygotowanych pomysłów na sforsowanie obrony przeciwnika. Tak naprawdę wystarczyła jedna porządna akcja piłkarzy Alberto Gilardino, która pogrzebała nadzieje zawodnikom gospodarzy na osiągnięcie czegokolwiek w tej rywalizacji. Beznadziejny występ. Genoa grała swoje i bardzo dobrze punktowała neapolitańczyków.
Gospodarze dopiero w 90. minucie wyrównali wynik spotkania. Trafieniem popisał się Cyril Ngonge. Kolejny raz w tym sezonie Azzurri strzelają gola w końcówce meczu, który tym razem dał im tylko remis. Napoli dzięki tej bramce awansowało na 9. miejsce w tabeli. Jednak to marne pocieszenie dla zawodników Waltera Mazzarriego, biorąc pod uwagę fakt w jakim stylu zdołali wyszarpać ten punkt. Beznadziejna gra aktualnych mistrzów Włoch. Po raz kolejny. Genoa nie dowiozła cennego zwycięstwa, lecz z tego punktu może być jak najbardziej zadowolona.
Napoli – Genoa 1:1 (Ngonge 90′ – Frendrup 47′)