Sezon 2023/24 w Hiszpanii dobiegł końca. Tradycyjnie już więc postanowiliśmy uformować jedenastkę najlepszych zawodników LaLiga w minionych rozgrywkach. Nie przedłużając, zapraszamy do naszego subiektywnego zestawienia!
Bramkarz – Unai Simon
Jeżeli gdzieś upatrywać przyczyn tak dobrego wyniku uzyskanego przez Athletic Club, to defensywa zdecydowanie wybija się ponad inne aspekty. Sam Unai Simon rozegrał w tym sezonie 36 spotkań, z których aż 18 zakończył z czystym kontem. Jest to najwyższy wynik w lidze, a przy tym trzeba powiedzieć, że nie były to mecze, w których Hiszpan nie miał nic do roboty. Na przestrzeni całej kampanii zanotował 90 udanych interwencji, wykręcając najlepszy wynik traconych goli na 90 minut spośród bramkarzy mających na koncie więcej niż 30 rozegranych spotkań (0.93 straconego gola na mecz).
Bardzo dobrze współpracował z linią obrony, tworząc istny baskijski mur. Tylko Real Madryt w tegorocznych rozgrywkach stracił mniej goli od Los Leones, ale w przypadku Królewskich wynik ten przekładał się na występy aż trzech golkiperów. Na jego korzyść jest również współczynnik PSxG, czyli spodziewanych straconych goli. Według niego Simon zanotował wyśmienity sezon, ratując zespół przed stratą 5 goli, tym samym plasując się na podium tego zestawienia w LaLiga. Bramkarz Athleticu rozegrał bardzo dobry i przede wszystkim równy pod względem formy sezon. Nie dziwi więc, że został powołany do kadry reprezentacji Hiszpanii na zbliżające się Euro, gdzie zapewne utrzyma miejsce golkipera numero uno.
Lewy obrońca – Miguel Gutierrez
Dla Miguela Gutierreza był to drugi sezon w barwach Girony i jednocześnie być może ostatni. Hiszpan podobnie jak i cały zespół ma za sobą fantastyczny rok. Girona niespodziewanie zakończyła sezon z kwalifikacją do Ligi Mistrzów, co było efektem znakomitej gry na przestrzeni sezonu. Michel znalazł sposób na wyciągnięcie niemal maksimum ze swoich zawodników i jednym z nich był właśnie Miguel Gutierrez. Wychowanek Realu Madryt był bardzo ważnym elementem ofensywy zespołu z Katalonii. Dobrze odnajdywał się w grze kombinacyjnej, często schodził do grania w środku pola, a do tego był niemalże nieodłącznym elementem prawie każdego ataku.
Miał najwięcej kluczowych podań spośród wszystkich defensorów LaLiga (dokładnie 42), a sezon zakończył z 7 asystami i 2 golami. Miguel wyrósł na czołowego zawodnika ligi na lewej obronie, a to głównie ze względu na jego atuty w kreacji. Nie ma co oszukiwać, Gutierrez nie jest tytanem jeżeli chodzi o kwestie bronienia. Michel znalazł jednak sposób na uwydatnienie jego zalet, przy jednoczesnym przykryciu problemów. Nic dziwnego, że w mediach coraz częściej pisze się o jego możliwym powrocie do Realu Madryt w letnim oknie transferowym.
Środkowy obrońca – Sergio Ramos
Hiszpański weteran powrócił do swojego piłkarskiego domu – Sevilli – w stylu godnym legendy. Sergio Ramos rozegrał w tym sezonie 28 spotkań w LaLiga – wszystkie od pierwszej do ostatniej minuty. Doświadczony obrońca był dokładnie tym, kogo potrzebowała ekipa z Andaluzji w swoich szeregach. 180-krotny reprezentant Hiszpanii wprowadził spokój w linii defensywnej Los Nervionenses i pozwolił poukładać zespół zamieszany w ostatnich latach w walkę o utrzymanie w lidze. Dzięki temu Sevilla zakończyła sezon…
Z kolei sam Ramos był po prostu bestią w obronie. Wystarczy spojrzeć na jego indywidualne statystyki*:
- 89% celnych podań
- 1,5 przechwytów
- 1,6 wślizgów
- 5 odzyskanych piłek
- 5,6 interwencji (wybić)
- 64% wygranych pojedynków – 5,5 (wliczając pojedynki główkowe)
- *średnio na mecz; źródło: Sofascore
Ponadto 38-latek dołożył także 3 trafienia do klubowej puli zdobytych bramek. Sergio Ramos wielki był, jest i będzie do momentu, aż sam nie zawiesi butów na kołku.
Środkowy obrońca – Antonio Rudiger
Antonio Rudiger zaprezentował w tym sezonie, jak szybko stać się prawdziwym liderem defensywy. Real Madryt już w pierwszym meczu rozgrywek stracił Edera Militao, który zerwał więzadła, a później podobny los spotkał Davida Alabę. Na Rudigera dość niespodziewanie spadła presja oczekiwań związanych z przewodzeniem defensywie Królewskich. I trzeba przyznać, że wywiązał się z tego wyśmienicie. Real Madryt stracił tylko 26 goli w całych rozgrywkach, co w znaczący sposób pomogło w zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii.
Rudiger to fizyczna bestia, z którą trudno konkurować każdemu bez wyjątku napastnikowi w LaLiga. Nic dziwnego, że wygrywał niemal 70% pojedynków powietrznych. Niemiec to jednak nie tylko aspekty czysto defensywne, a w zespole takim jak Real Madryt, który częściej dominuje nad rywalem, niż jest dominowany, te pozostałe wpływają na końcowy odbiór występów. Rudiger dobrze spisuje się w fazie rozegrania piłki, notując prawie 90% celnych podań w meczu. Mimo swoich warunków fizycznych jest dobrze wyszkolony technicznie, co nie raz pokazywał na boisku. Obrońca, jakiego chciałby mieć w zespole chyba każdy trener.
Prawy obrońca – Dani Carvajal
W LaLiga już od kilku sezonów nie można mówić o dobrobycie na pozycji prawego obrońcy. Co jakiś czas pojawia się młody utalentowany zawodnik, z którym wiązane są spore nadzieje, a który jednak nie potrafi utrzymać równej formy i wejść na wyższy poziom. Tak było z Ivanem Fresnedą, czy z Arnauem Martinezem, który przecież łączony był nawet z Barceloną. Nic więc dziwnego, że powołania do reprezentacji Hiszpanii otrzymują regularnie weterani, czyli Dani Carvajal i Jesus Navas. Nie mają się jednak oni czego wstydzić w kwestii swojej formy i naszym zdaniem to właśnie ten pierwszy był najlepszym zawodnikiem na swojej pozycji w minionym sezonie.
Jego wybór to jednak nie tylko kwestia słabości innych i braku opcji. Carvajal wyraźnie odżył i znowu daje Realowi niesamowicie dużo. Jasne, ma pewne braki, jednak te dobrze udawało się tuszować odpowiednimi rozwiązaniami systemowymi. Kiedy Carvajal włączył się w ofensywę, jego plecy najczęściej asekurował Fede Valverde. Hiszpan dzięki temu mógł lepiej gospodarować swoimi siłami, a do tego nie były uwypuklane jego braki szybkościowe w rywalizacji z niektórymi zawodnikami. Carvajal dawał bardzo dużo w ofensywie, a do tego odgrywał ważną rolę jako lider całego zespołu. Sezon zakończył z 4 golami i 3 asystami, dodając do tego 21 kluczowych zagrań i 85,8% celności podań.
Defensywny pomocnik – Toni Kroos
To będzie pewnie kolejne miejsce jakie w ostatnim czasie widzicie, w którym wystawia się laurkę Toniemu Kroosowi. Ale trudno tego nie robić. Żaden zawodnik nie reżyseruje gry z tylnego siedzenia tak jak to robi Niemiec. Chociaż aktualnie trzeba przyzwyczajać się już do pisania o nim w czasie przeszłym. Ogłoszenie przez niego zakończenia kariery z pewnością w jakiś sposób wpływa na indywidualne wyróżnienia i nominacje. Wszystkie są jednak jak najbardziej zasłużone, bo Kroos rozegrał jeden ze swoich najlepszych sezonów i aż szkoda, że właśnie po nim postanawia zawiesić buty na kołku.
Zmiana systemu w Realu Madryt wyszła mu na korzyść. Od kilku sezonów obawiano się, że współczesny futbol zaczyna mu uciekać. Momentami nie dawał rady w kwestii intensywności, ale Ancelotti i na to znalazł sposób. Obudował Niemca młodymi zawodnikami, doskonale przygotowanymi fizycznie. Kroos miał niemal wolną rekę w kwestii rozgrywania piłki, a w fazie defensywnej swoje braki nadrabiał inteligentym ustawianiem. W swoim ostatnim sezonie zdobył 1 gola, 8 asyst, i osiągnął 91,5% celności podań jako główny rozgrywający zespołu. Był po prostu najlepszy.
Środkowy pomocnik – Ilkay Gundogan
Najlepszy na papierze transfer FC Barcelony z zeszłego lata nie zawiódł. Utytułowany pomocnik z miejsca stał się jedną z kluczowych postaci Dumy Katalonii. „Gundo” był dla Barcy prawdziwym mózgiem – rozgrywał, dbał o progresję piłki, wdawał się w rajdy, szukał wolnych przestrzeni i kreował okazje. Taki piłkarski „złota rączka”, który w pomocy obskoczył w zasadzie wszystkie pozycje i wszędzie odnajdywał się co najmniej dobrze. W dobie kontuzji wielu pomocników (zamiennie Pedri, Gavi, de Jong), Niemiec był w zasadzie niezastąpiony.
Swoimi umiejętnościami wyróżniał się oczywiście nie tylko na tle graczy Dumy Katalonii, ale również na wskroś całej LaLiga. To autor największej liczby kluczowych podań (2,7 na mecz, łącznie blisko 100), jeden z najlepszych asystentów ligi (9 asyst) oraz czołówka pod kątem stworzonych okazji bramkowych (14). Dzięki niemu, nawet w meczach kiedy Barcelona grała przez większość czasu topornie i drętwo, drużyna potrafiła w pewnym momencie zdobyć zwycięskiego gola dzięki jego wizji i boiskowej inteligencji. Kto wie, może pod wodzą Hansiego Flicka stanie się dla Barcy jeszcze bardziej produktywnym graczem.
Ofensywny pomocnik – Jude Bellingham
„Hey Jude” chciałoby się zaśpiewać. Cóż to był za debiutancki sezon Anglika w Realu Madryt. Zaczęło się od rekordów strzeleckich, jakich nie osiągali nawet napastnicy. Tylko w pierwszej części sezonu zdobył 13 goli, przez długi czas będąc na czele klasyfikacji tytułu króla strzelców. Po nowym roku jego popisy strzeleckie nie były już aż tak częste, ale zmieniła się też odrobinę jego rola. Bellingham był po prostu niesamowity, bo co powiedzieć innego o zawodniku, który w jednym tylko sezonie w obu ligowych El Clasico zdobywał gole na wagę zwycięstwa swojego zespołu. Aż trudno uwierzyć, że Anglik ma dopiero 20 lat.
Trudno wyobrazić sobie lepszy debiutancki sezon w jednej z najlepszych drużyn na świecie, mając przy tym świadomość, że to nadal nie jest sufit opisywanego zawodnika. Sezon zamknął ze świetnymi liczbami – 19 golami (jako pomocnik!) i 6 asystami, a to wszystko przy 28 rozegranych meczach. Dziewięciokrotnie jego gole wyprowadzały Real Madryt na prowadzenie (lub finalnie decydowały o zwycięstwie Królewskich). Nikogo chyba nie dziwi, że Bellingham przedstawiany jest jako jeden z głównych kandydatów do zdobycia Złotej Piłki za ten sezon. A co ciekawe, może powalczyć o nią ze swoim kolegą z drużyny.
Lewy skrzydłowy – Vinicius Junior
Tym kimś, kto powalczy o Złotą Piłkę z Bellinghamem może być właśnie Vinicius Junior. Brazylijczyk kolejny raz wniósł swoją grę na wyższy poziom. Sezon ligowy zakończył z dorobkiem 15 goli i 6 asyst, przy czym trzeba pamiętać, że wystąpił w „tylko” 26 meczach. W wielu momentach był kluczowy i świetnie odnalazł się w nowym systemie zaproponowanym przez Carlo Ancelottiego. Był już nie tylko skrzydłowym grającym blisko linii, ale do swojego repertuaru dołożył umiejętność gry jako środkowy napastnik. Ze swoją szybkością i chłodną głową przy wykańczaniu akcji był koszmarem każdej defensywy ligi.
Najważniejsze wydaje się jednak to, że poza chłodną głową pod bramką rywala, ochłonął też w kwestii reagowania na zaczepki kibiców drużyn przeciwnych. Jasne, nadal zdarzały mu się po prostu głupie zachowania, ale było ich o wiele mniej niż sezon wcześniej. Vini bardziej skupiał się na grze w piłkę, a to było tylko z korzyścią dla jego zespołu. Do tego ważne jest to, że Vini nie rywalizował z Bellinghamem w kwestiach liczb. Nie było tu myślenia wyłącznie o sobie i własnych statystykach, a o zwycięstwie drużyny. Brazylijczyk cały czas poprawia drobne aspeky swojej gry, a dzięki Ancelottiemu i nowym kolegom z zespołu dodaje kolejne zalety do swojego profilu. Aż strach pomyśleć co będzie, jak do tego Realu wreszcie dołączy Kylian Mbappe.
Napastnik – Artem Dovbyk
Dzięki znakomitej rundzie wiosennej, zapewne pośród wielu dziennikarzy w górę poszybowały notowania Alexandra Sorlotha. Norweg zapisał się w historii czterema gola w meczu z Realem Madryt niczym Valentin Castellanos w sezonie 22/23 i zakończył aktualną kampanię z 23 trafieniami na koncie. Na zostanie królem strzelców LaLiga nie pozwolił mu jednak uraz w ostatnim meczu, a także… Artem Dovbyk. Ukrainiec dominujący tabelę najlepszych napastników przez znaczną część sezonu w Hiszpanii ustrzelił hat-tricka w meczu z Granadą, zgarnął Trofeo Pichichi i podsumował znakomity sezon w swoim wykonaniu.
Ukrainiec w okresie od sierpnia do stycznia zdobył 11 goli i 4 asysty. W 2024 roku jego dorobek w lidze to z kolei 13 goli i 4 asysty. Dwie bardzo równe rundy, bycie systematycznym snajperem oraz znaczącym punktem odniesienia to jedno. Na pochwałę u 26-latka zasługuje również zmysł do gry kombinacyjnej i wymienność pozycji. Nieraz mogliśmy obserwować napastnika Girony czarującego techniką, której pozazdrościć mógłby mu chociażby Erling Haaland. Przy swoich gabarytach Dovbyk potrafił robić wiele rzeczy na pozór skomplikowanych z ogromną lekkością, co niejako wpisuje się w definicję zespołu Michela z tego sezonu. Przy okazji Artem zaskarbił swoim stylem gry naszą sympatię.
Prawy skrzydłowy – Lamine Yamal
O Yamalu powiedziane zostało już w zasadzie wszystko, mimo że ten chłopak w lipcu skończy dopiero 17 lat. Perełka z La Masii dokładała w sezonie 23/24 kolejne rekordy w kategorii „najmłodszy piłkarz/strzelec/asystent…” i zachwycała swoim talentem miliony kibiców na całym świecie. Lamine zachwycił więc i nas – trudno, żeby było inaczej. Jego lekkość w dryblingu, boiskowa fantazja, odpowiedzialność w defensywie imponowały w zasadzie każdemu. Do wspaniałych zachowań boiskowych udało się dołożyć również konkrety w postaci 5 goli i 5 asyst. Jednak każdy kto oglądał w tym sezonie skrzydłowego Barcelony w akcji wie, że na bezpośrednich liczbach jego wpływ na grę drużyny się nie kończył.
Przeważająca część ataków Barcy przechodziła przez Yamala, który w praktycznie każdym z 37 występów w LaLiga 23/24 brał na siebie odpowiedzialność w tym aspekcie. Oczywiście, zdarzały mu się występy w których brakowało mu dojrzałości boiskowej i potrafił przeszarżować czy podjąć nieoptymalną decyzję. Natomiast w większości dźwigał zawieszony na nim ciężar w sposób oszałamiający i zapowiadający jeszcze większą eksplozję formy w następnym sezonie.