W poprzedni weekend rozgrywana była 17. kolejka Ekstraklasy, co oznacza, że właśnie zakończyła się pierwsza runda, w której każdy zespół zagrał z każdym. Wyjątkiem jest przełożony mecz Śląska Wrocław z Radomiakiem Radom, który zostanie rozegrany po wszystkich spotkaniach zaplanowanych na jesień, natomiast po pierwszej części sezonu możemy wyciągać już pewne wnioski.
Silniejsza czołówka
Ekstraklasa zawsze należała do jednej z najbardziej wyrównanych lig w Europie, natomiast w poprzednim sezonie tabela była wyjątkowo spłaszczona nawet jak na nasze warunki. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy była słabo punktująca czołówka. Jagiellonia sięgnęła po tytuł mistrza kraju ze średnią 1,85 pkt/mecz. Po pierwszej części obecnego sezonu mamy trzy zespoły, które jeśli utrzymają takie samo tempo punktowania to zakończą sezon z większym dorobkiem punktowym od poprzedniego mistrza Polski. Sami białostoczanie – mimo obciążenia w postaci dodatkowych meczów w europejskich pucharach – punktują lepiej niż przed rokiem (2 pkt/mecz). Wyżej od nich w tabeli są jeszcze Raków Częstochowa (2,06 pkt/mecz) oraz Lech Poznań (2,23 pkt/mecz). Gdyby w aktualnym sezonie byłoby tak samo łatwiej namieszać w czołówce, jak w poprzednim to z pewnością więcej pochwał otrzymywałaby Cracovia (1,76 pkt/mecz), a Goncalo Feio nie musiałby przeciętnych wyników w lidze (1,71 pkt/mecz) tuszować znakomitymi rezultatami w Lidze Konferencji.
17/34
— Piotr Klimek (@pklimek99) December 2, 2024
Jest jedna zmiana na kluczowej pozycji: po niespodziewanym wyjazdowym zwycięstwie z oczekiwanej strefy spadkowej ucieka Puszcza kosztem Radomiaka + mocno spychając głębiej w dół Śląska.
Na górze status quo, jak już to kolejka na plus dla Rakowa – jako jedyny z czuba wygrał. pic.twitter.com/5IV4QBa6bk
Lech znajduje się na kursie po mistrzostwo Polski. Odkąd zniesiono podział na grupę mistrzowską i spadkową (przy którym – przez częstszą grę z teoretycznie silniejszymi rywalami – trudniej było o wyższą średnią punktową) żaden zespół nie miał tak wysokiej średniej punktów na mecz. Najlepszy wynik zanotował dotychczas Raków Częstochowa, który w sezonie 2022/23 zdobywał tytuł ze średnią 2,21 pkt/mecz. Rok wcześniej Lech miał średnią 2,18 pkt/mecz, a Legia – w sezonie przejściowym, gdy rozgrywano 30 kolejek – 2,13 pkt/mecz. Obecny Kolejorz nie musi się więc wstydzić nawet na tle najlepszych zespołów z ostatnich lat.
Walka o puchary
Liczba zespołów, które przez ligę wchodzą do eliminacji europejskich pucharów zależy od zdobywcy Pucharu Polski. Od zniesienia podziału na grupę mistrzowską i spadkową tylko raz w czterech sezonach zdarzyło się, aby to trofeum zdobył zespół, który nie zakończył sezonu w pierwszej czwórce. Jaka średnia punktów potrzebna była, aby znaleźć się w ligowym TOP 4?
- Sezon 2020/21 – 1,43 pkt/mecz
- Sezon 2021/22 – 1,68 pkt/mecz
- Sezon 2022/23 – 1,76 pkt/mecz
- Sezon 2023/24 – 1,62 pkt/mecz
Podobna sytuacja jak w rozgrywkach 2020/21 raczej się nie powtórzy, ponieważ czwarta Cracovia punktuje obecnie w tempie 1,76 pkt/mecz, a tylko jedno „oczko” mniej uzbierała Legia (1,71 pkt/mecz). Granica wejścia do europejskich pucharów przez ligę może być w tym sezonie przesunięta bardzo wysoko, ponieważ z Pucharu Polski odpadł już Lech Poznań oraz Raków Częstochowa. Zespoły znajdujące się za plecami pierwszej piątki muszą więc liczyć, że – jeśli sami nie zgarną tego trofeum – to finał na PGE Narodowym wygra Jagiellonia Białystok lub Legia Warszawa, przy czym oczywiście zwycięzca Pucharu Polski będzie musiał znaleźć się w TOP 3 ligowej tabeli na koniec sezonu. W takich okolicznościach z gry o europejskie puchary nie można wykluczyć Górnika Zabrze (1,59 pkt/mecz), Motoru Lublin (1,59 pkt/mecz) oraz Pogoni Szczecin (1,53 pkt/mecz).
Na boiskach Ekstraklasy działy się już różne abstrakcyjne rzeczy, natomiast w przypadku kolejnych zespołów marzenia o grze w Europie w tym sezonie mogą się zrealizować już chyba tylko za sprawą Pucharu Polski. Za plecami Pogoni znajdują się GKS Katowice i Widzew, którzy gromadzą średnio 1,29 pkt/mecz.
Utrzymanie Ekstraklasy dla klubu nie jest łatwe
Będąc drużyną środka tabeli w Ekstraklasie nieustannie dryfujesz pomiędzy nadziejami na podłączenie się do walki o miejsce dające grę w eliminacjach Ligi Konferencji, a nerwowym spoglądaniem za siebie i liczeniem przewagi nad strefą spadkową. Najlepszym przykładem jest Wisła Płock z sezonu 2022/23, która zaczęła rewelacyjnie, długo trzymała się w grze o pierwszą czwórkę, a po 37. kolejce znalazła się w trójce zespołów relegowanych z Ekstraklasy. To powinna być przestroga przede wszystkim dla trenerów dobrze radzących sobie beniaminków – Mateusza Stolarskiego w Motorze oraz Rafała Góraka w GKS-ie Katowice – aby nie wpuścić w zespół niepotrzebnego rozluźnienia. W pierwszym sezonie 18-zespołowej Ekstraklasy najlepszy spadkowicz zgromadził 32 punkty, ale w dwóch ostatnich do utrzymania nie wystarczyło nawet 37 punktów. Dla wielu zespołów pierwszym celem powinno być osiągnięcie granicy 40 punktów, która na 99% zapewnia utrzymanie, a potem stawianie sobie wyższych celów.
Tym bardziej, że w obecnym sezonie nie zapowiada się, aby było inaczej. Po pierwszej części sezonu mamy dwa kluby, które zostały w tyle – Śląsk Wrocław (0,63 pkt/mecz) oraz Lechię (0,65 pkt/mecz). W strefie spadkowej znajduje się także Radomiak, który nie punktuje jak typowy spadkowicz (1 pkt/mecz). Zespół Bruno Baltazara ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz ze Śląskiem, a taką samą średnią punktów na mecz jak radomianie ma też Korona Kielce i Puszcza Niepołomice. Przed rundą rewanżową bezpiecznie nie może czuć się połowa ligi. 1,11 pkt/mecz Zagłębia Lubin oraz Stali Mielec to tylko nieznacznie więcej niż dorobek Warty Poznań oraz Wisły Płock (1,09 pkt/mecz) w sezonach, w których te zespoły spadały z ligi. Piast (1,24 pkt/mecz), GKS Katowice (1,29 pkt/mecz) oraz Widzew Łódź (1,29 pkt/mecz) przy utrzymaniu takiego samego tempa punktowania nie zaplątają się w desperacką walkę o utrzymanie, jednak gorszy okres będzie oznaczał spadek w nieprzyjemny rejony tabeli.