Na Palmera zawsze można liczyć [WNIOSKI]

W finale Ligi Konferencji we Wrocławiu zmierzyła się Chelsea z Realem Betis. Hiszpański zespół objął prowadzenie, ale finalnie trofeum zgarnęli faworyci, czyli drużyna prowadzona przez Enzo Mareskę. Zapraszamy do przeczytania naszych wniosków z tego spotkania.

  • Chelsea w pierwszej połowie nie radziła sobie z progresją piłki. Nie było Levi Colwilla, najlepiej rozgrywającego środkowego obrońcy w zespole, nie było też Romeo Lavii (nie jest zgłoszony do Ligi Konferencji), który ma łatwość w graniu do przodu. Malo Gusto jako środkowy pomocnik w fazie budowania akcji nie czuł się komfortowo i z jego straty stracili bramkę. Na drugą połowę za Francuza wszedł Reece James, później Colwill za Badiashile’a i Chelsea stopniowo wyglądała coraz lepiej w konstruowaniu ataków.
  • Betis przez długi czas skutecznie trzymał przeciwników z dala od własnej bramki. Pozwalał im wymieniać podania, ale skutecznie blokował próby zagrań do przodu przez środek. Ustawiali się wysoko, więc Chelsea najczęściej miała piłkę na własnej połowie. Zespół Pellegriniego nie był jednak w stanie kontrolować meczu bez piłki przez 90 minut. The Blues wraz ze zmianami wzmocnili się personalnie i hiszpański zespół nie był w stanie utrzymać wymaganej intensywności w bronieniu.
  • Cole Palmer długo był niewidoczny, nie otrzymywał podań w tej strefie, w której chciał, musiał cofać się pod grę, ale gdy Chelsea zaczęła częściej znajdować się w pobliżu pola karnego Betisu to on zrobił dwie bramkowe akcje notując dwie asysty dograniami w pole karne. To jest piłkarz, na którego Enzo Maresca zawsze może liczyć, nawet gdy gra w ofensywie się nie klei.
  • Oglądanie Pana Piłkarza Isco w akcji to jest czysta przyjemność. Kapitalna technika, głowa w górze, wizja gry. Potrafi utrzymać piłkę pod pressingiem czekając aż pojawi się opcja do podania przyspieszającego akcje i w odpowiednim momencie oddać futbolówkę. Widzi wszystko i ma ogromną inteligencję boiskową. Bije od niego klasą piłkarską na kilometr.
  • Betisowi z przodu zdecydowanie zabrakło więcej od Antony’ego. Dzisiaj Brazylijczyk bardziej przypominał wersję z Manchesteru United, a nie z ostatnich miesięcy gry w Betisie. Słowa uznania należą się również Marcowi Cucurelli, który bez problemu poradził sobie z Antonym, a w obecnym sezonie problemy z nim mieli o wiele lepsi skrzydłowi w grze jeden na jednego.
  • W końcówce sezonu Chelsea stała się drużyną znacznie lepiej broniącą. Enzo Maresca wprowadził do zespołu więcej pragmatyzmu, ale poprzez kontrolowanie meczu przez posiadanie piłki. The Blues w ostatnich tygodniach rzadko brylowali w ofensywie (dziś kibice musieli czekać ponad godzinę), ale potrafili zamknąć mecz nie pozwalając rywalom na tworzenie wielu sytuacji. Betis strzelił bramkę, ale miał tylko jedną „big chance”.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,985FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ