Kibice Cracovii od lat kuszeni są wizjami przełomowego sezonu, który ma zaprowadzić drużyną na ligowe szczyty. Co rok hucznie zapowiadana walka o najwyższe cele zamienia się jednak w spokojny byt w środku tabeli, który gdzieś w okolicach 26. kolejki jest już przesądzony. Pasy od kilku lat nie są bliskie spadku, nie zahaczając jednak również o te, najbardziej upragnione lokaty. Wygranie Pucharu Polski na chwilę uśpiło irytację kibiców. Chwila nie trwa jednak wiecznie, a biało-czerwoni kolejny raz nie potrafią realnie wzmocnić się przed sezonem…
Kosztowne odejścia
Po zakończonym niedawno sezonie w klubie rozpoczęła się wielka wyprzedaż. Struktury Cracovii opuścili tacy zawodnicy jak Karol Niemczycki, Kamil Pestka, Michal Siplak czy Jevhen Konoplyanka. O ile rola tego czwartego była raczej marginalna (ledwie jedna bramka w barwach Pasów na przestrzeni dwóch lat), o tyle pozostała trójka realnie wpływała na jakość drużyny. Nie zliczę, ile razy Niemczycki ratował Cracovię przed stratą goli. Oczywiście nie był idealny, a jego gra na przedpolu pozostawiała czasem wiele do życzenia. Szybko stał się jednak bardzo ważnym punktem dla Jacka Zielińskiego. Karol pożegnał się z klubem, ale wszyscy kibice na pewno będą mu wdzięczni za to, co zrobił dla ich ukochanej Cracovii.
Podobnie sprawa ma się z Kamilem Pestką, który gdy tylko był zdrowy, często sam ciągnął grę Pasów. Niestety kontuzje i brak rytmu meczowego odbiły na zawodniku swoje piętno, ale puszczanie go za darmo do Rakowa Częstochowa uderza w klub. Kamil to dalej piłkarz o sporym potencjalnie, który podobnie jak Mateusz Wdowiak, odszedł, nie pozostawiając za sobą żadnej rekompensaty finansowej. Z perspektywy pasiastego kibica takie sytuacje najzwyczajniej w świecie bolą.
Czas Siplaka dobiegł końca, a jego odejście wydaje się najbardziej naturalne spośród tych trzech. Kibice Cracovii potrafili łapać się za głowy, gdy Michał popełniał irracjonalne błędy. Jednak całokształt jego gry w Krakowie trzeba oceniać jednak na plus. Solidny grajek, który zawsze wkładał serce oddając na boisku całego siebie, dlatego pożegnanie nie jest dla fanów aż tak łatwe, jak mogłoby się to wydawać.
Zastępców… brak?
Cracovia pozbyła się zatem kilku znaczących zawodników, w zamian ściągając do siebie… nikogo. Profesor Janusz Filipiak zapowiedział, że Pasy chcą stawiać na polską młodzież, gdyż wywalanie kasy w błoto na kosztownych obcokrajowców nie ma już więcej sensu. Jest to oczywiście prawda, ale nie można popadać w skrajności. Zamiast płacić za „starych Słowaków”, można oczywiście zainwestować środki w polskie talenty. To od dawna wie każdy, ale tym razem w Krakowie postanowiono liczyć każdy grosz. Do okienka transferowego podchodząc z wręcz niezdrową asekuracją. Kadra „Pasów” podczas zgrupowania w Opalenicy to:
Bramkarze: Lukáš Hroššo, Sebastian Madejski, Adam Wilk.
Obrońcy: Virgil Ghiță, Arttu Hoskonen, Oliwier Hyla, Jakub Jugas, Paweł Jaroszyński, Otar Kakabadze, Cornel Râpă, Michał Stachera, Damian Urban, Patryk Zaucha.
Pomocnicy i napastnicy: Jani Atanasov, Filip Balaj, Mateusz Bochnak, Kacper Jodłowski, Benjamin Källman, Karol Knap, Bartłomiej Kolec, Sylwester Lusiusz, Patryk Makuch, Maciej Mrozik, Takuto Oshima, Mathias Hebo Rasmussen, Michał Rakoczy, Filip Rózga, Kacper Śmiglewski.
Robi wrażenie? No tak średnio byśmy powiedzieli. Absolutnie nie jest to kadra silniejsza niż ta, z sezonu 2022/23, a przecież w futbolu chodzi o to, żeby systematycznie poprawić swoją wartość, prawda?
Cracovia – sezon przejściowy część… kolejna
Kibice Cracovii powoli pogodzili się z faktem, że właścicielom drużyny pasuje bycie przeciętnością. Wątpię, aby Pasy w nadchodzącym sezonie pożegnały się z Ekstraklasą. Jak na razie nic nie zapowiada jednak tego, żeby Zieliński i spółka grały o jakieś większe cele. Ciężko jest bowiem zdobywać tytuły, kiedy kadra najpierw jest mocno uszczuplana, by potem być kompletowana przez juniorów z akademii. Transfery? Może jakieś będą, ale dopiero gdy zacznie się sezon, albo na chwilę przed pierwszym meczem.
Średniość to synonim ostatnich lat Cracovii. Brak bowiem odchyleń poziomowych zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Puchar Polski był niemal anomalią, ale po zdobyciu historycznego trofeum, biało-czerwoni znów zwolnili tempo. Cracovio, Quo Vadis?