Do mediów społecznościowych wyciekły plotki, że Portugalczyk został zwolniony przez swoją reakcję na powstanie Superligi. Reakcji, która – delikatnie mówiąc – nie była zbyt pozytywna. Podobno Jose nie miał pojęcia o powstaniu Superligi i gdy tylko się o tym dowiedział, odmówił prowadzenia zespołu, jeśli Spurs ma uczestniczyć w tych rozgrywkach. To uczyniło go w oczach wielu bohaterem, który jako pierwszy poległ w imię walki ze zmianami w futbolu. Nieważne jednak czy informacje te są prawdziwe, fałszywe, czy to tylko gierki Portugalczyka, bo projekt „Jose Mourinho w Tottenhamie” stracił sens już jakiś czas temu, jeszcze zanim dwunastu założycieli SuperLigi odkryło karty. Dlaczego?
Mourinho się skończył?
Portugalczyk to wciąż jeden z najbardziej charakterystycznych trenerów w obecnym futbolu. Nie można odmówić mu umiejętności. Zdobyte przez niego trofea na krajowych podwórkach i w Lidze Mistrzów bronią go najlepiej. Jednak w Londynie swoimi gierkami i decyzjami odnośnie zespołu – zamiast tworzyć zgraną drużynę – tworzył podziały. Na koniec jego pracy doszło do sytuacji, w której nikt nie chciał już umierać za Mourinho. Nagłe odsuwanie zawodników od składu, brak pewnej jedenastki (oprócz trójki Kane-Son-Lloris). To musiało się tak skończyć. Co więcej, za Jose wcale nie stały wyniki. Stabilność w defensywie będąca domeną jego poprzednich ekip? To też nie istniało…
-najwięcej straconych bramek w lidze z drużyn BIG6
-brak lidera defensywy, częsta zmiana formacji i środkowych obrońców w składzie
-brak wyraźnego pomysłu na grę w ofensywie
-regularne tracenie punktów w końcówkach mimo prowadzenia przez większość meczu
-dopiero 7. miejsce w tabeli (celem przed sezonem było top4, gwarantujące grę w Lidze Mistrzów)
Brak pomysłu na grę
Do tego trzeba dodać, że gra Kogutów nie istnieje bez Harry’ego Kane’a. Anglik to najlepszy strzelec i asystent w całej Premier League. Miał udział przy 34 z 54 bramek Kogutów w lidze. Jeśli dodamy do tego fenomenalnego na początku sezonu Sona, mamy obraz drużyny, którą ciągną za uszy zaledwie dwie jednostki.
I nie oszukujmy się – gdyby duet Kane&Son nagle wypadł z formy czy doznał kontuzji, Spurs nie istniałoby. W Kogutach nic nie zostało wypracowane. Gdyby Portugalczyk potrafił stworzyć do tego chociaż solidną defensywę, obroniłby się. Jednak nic takiego się nie miało miejsca.
Co dalej ze Spurs?
Władze z północnego Londynu dołączyły do innych 11 klubów, które zakładają Superligę. Zanim to nastąpi, trzeba dograć jeszcze ten sezon. Wbrew pozorom Koguty mają jeszcze o co walczyć. Co więcej – finał FA Cup jest już za tydzień, co może sugerować, że Stanislaw Levy wybrał już sobie zastępcę dla portugalskiego menedżera i kwestią czasu (dni, może nawet godzin) jest jego ogłoszenie.
Jakie zadanie staną przed nowym trenerem poza wygraniem tego jednego meczu z Manchesterem City? Przede wszystkim będzie to przygotowanie drużyny na następny sezon. Tottenham nie walczy już o Ligę Europy. Lokata w Premier League – wraz z początkiem Superligi – straci na znaczeniu. Biorąc pod uwagę budżet w tych rozgrywkach, kadra Spurs może zostać porządnie wzmocniona. Wykorzystując odpowiednio potencjał ofensywy, następca Mourinho ma szansę stworzyć jeden z najmocniejszych projektów piłkarskich w Europie.