Motor Lublin rozbroił ofensywę Cracovii. Stolijković stracił pazur

Przed przerwą reprezentacyjną na stadionie Radomiaka Radom mecz z Cracovią z perspektywy trybun oglądał Mateusz Stolarski. Jego Motor Lublin po w tym tygodniu mierzył się właśnie z ekipą Pasów, więc szkoleniowiec mógł przygotować sobie plan na bezpośrednie starcie. Chcielibyśmy zapytać trenera Stolarskiego, co takiego zauważył, że lublinianom udało się zneutralizować ofensywę rywala. Choć obecnie ta formacja z Filipem Stojilkoviciem na czele wcale poważnym zagrożeniem nie jest.

Przed przerwą reprezentacyjną Cracovia przegrała 0:3 w Radomiu. Trener Luka Elsner grzmiał wtedy, mówiąc o „obrzydliwym meczu” i potrzebie zastanowienia się nad dalszymi wyborami personalnymi. Na mecz z Motorem Lublin w składzie dokonał jednak tylko dwóch zmian – zamiast Otara Kakabadze oraz Bosko Sutalo na boisko wybiegli Brahim Traore i Amir Al Ammari.

REKLAMA

Po prawie dwóch tygodniach spokojnej pracy i tych dwóch zmianach personalnych drużyna z Krakowa zagrała jeszcze gorzej niż z Radomiakiem. Ofensywa całkowicie nie istniała. Filip Stojilković zanotował chyba najgorszy mecz w tym sezonie, a wspierający go Mikkel Maigaard i Ajdin Hasić nie mogli tego stanu rzeczy poprawić. Napastnik nie był precyzyjny jak „szwajcarski zegarek”. Psuł kontrataki, gubił piłkę w polu karnym – jednym słowem występ nieprzystojący takiemu piłkarzowi. Chyba że Stojilković nabrał wszystkich dookoła wejściem do składu, a teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Zdarzało się nawet, że atakujący Cracovii przyjęciem na parę metrów wyrzucał się poza boczną linię. A zaznaczyć trzeba, że nie miał rywala na plecach.

Gole kazały na siebie czekać

Trener Mateusz Stolarski wyciągnął natomiast wnioski z pojedynku Cracovii i Radomiaka, na którym był osobiście, i kazał swojej drużynie wysoko podejść do rywala. Motor Lublin starał się zakładać pressing już na wysokości pola karnego Pasów, a także utrzymywać się przy piłce właśnie na ich połowie boiska. Solidna defensywa i brak precyzji skutkowały jednak brakiem groźniejszych sytuacji – jedyne co zapadło w pamięci, to odbite przez Sebastiana Madejskiego uderzenie Bartosza Wolskiego z dystansu.

Strzały celne jak i gole kazały na siebie czekać aż do drugiej połowy. Ivo Rodrigues zdecydował się na strzał z dystansu w 48. minucie i chwilę później mógł się cieszyć z gola. Większą zasługę przypisać trzeba jednak przypadkowi – piłka najpierw odbiła się od pleców Traore, a Madejski, próbując zdążyć do niej, po prostu się poślizgnął. Pech Cracovii okazał się szczęściem Motoru. Luka Elsner stracił cierpliwość do Stolijkovicia i ściągnął go z boiska wraz z dwoma kolegami, wymieniając tym samym większość ofensywy. Jeden z rezerwowych – Mateusz Praszelik – okazał się jokerem. Hasiciowi w 67. minucie udało się znaleźć trochę miejsca na prawej flance i zacentrować w pole karne, a wybijana z niego piłka spadła w zasięgu Praszelika. Piłkarz z doświadczeniem w Serie B niewiele myśląc, huknął lewą nogą i doprowadził do remisu. Paręnaście minut później Mateusz mógł mieć dublet, ale po akcji Oskara Wójcika i uderzeniu z dystansu futbolówka przemknęła obok słupka.

Po golu przyszedł lepszy okres gry Pasów, lecz to lublinianie zdołali znów przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Krótko rozegrany wrzut zza linii bocznej, wrzutka Bradleya van Hoevena i Karol Czubak dorzuca swoją ósmą bramkę w tym sezonie. Niezawodny jest napastnik Motoru w polu karnym w tym sezonie.

Z Krakowa Motor wywiózł trzy oczka. Zasłużone zwycięstwo ekipy Mateusza Stolarskiego, który dobrze wykorzystał słabość Cracovii. Tej sytuacji zaś wciąż się pogarsza, a Luka Elsner na razie nie znalazł rozwiązania, aby przerwać ten regres względem początku sezonu.

Cracovia – Motor Lublin 1:2 (Praszelik 67′ – Rodrigues 48′, Czubak 83′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    141,642FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ