Ponad rok temu został najdroższym piłkarzem w historii Premier League. Chelsea wygrała wyścig z Liverpoolem i zapłaciła za niego 115 mln funtów. Ze skromnego pomocnika Brighton, którego obserwowali tylko fani Premier League stał się piłkarzem, na którego zwrócone są oczy całego piłkarskiego świata. Początkowo Moises Caicedo nie radził sobie z tą presją, ale w obecnym sezonie nikt nie powinien kwestionować już jego wartości jaką daje Chelsea.
Trudne początki
Podstawową rzeczą, którą kibice powinni zrozumieć w trakcie przenosin Moisesa Caicedo do Chelsea to fakt, że w kwocie jego transferu sporą część odgrywał potencjał. Oczywiście, Ekwadorczyk był wówczas piłkarzem już prawie 22-letnim, ale wielkiego doświadczenia z gry na najwyższym poziomie nie miał. W Premier League rozegrał jeden pełny sezon. Nie miał jeszcze debiutu w europejskich pucharach. W Brighton spisywał się świetnie w obrębie konkretnego systemu taktycznego, który stworzył Roberto De Zerbi. W zespole włoskiego trenera sposób budowania akcji pod pressingiem rywala był dokładnie zaplanowany i piłkarze w dużym stopniu grali na autopilocie. Wiedzieli jakie będą mieli opcje do podania w konkretnej sytuacji i bardzo często mieli wolnego zawodnika do zagrania. Jeśli jako pomocnik masz dobrą bazę – wyszkolenie techniczne oraz odporność na pressing – to u De Zerbiego sobie poradzisz, ponieważ jego sposób budowania akcji niejako podejmuje decyzje za piłkarzy.
Przechodząc na Stamford Bridge Moises Caicedo trafił do zupełnie innego środowiska
Po pierwsze – zmieniła się jego rola, ponieważ musiał grać jako jeden defensywny pomocnik, a nie, jak w Brighton, w duecie. Nie jest to wielka zmiana, natomiast dla młodego zawodnika wkraczającego na najwyższy poziom może mieć ona znaczenie. Po drugie – u Mauricio Pochettino piłkarze w fazie posiadania piłki zazwyczaj byli zdani na siebie i swoją pomysłowość. Chelsea miała problemy z budowaniem akcji, płynnością w ataku pozycyjnym i wykorzystaniem atutów poszczególnych piłkarzy w tej fazie gry. Levi Colwill, który wrócił na Stamford Bridge po wypożyczeniu do Brighton również nie grał już tak często podań progresywnych, jak u sterów Roberto De Zerbiego. Moises Caicedo nie był jedynym zawodnikiem, który u Mauricio Pochettino nie potrafił pokazać swoich atutów.
Trener The Blues nie był oczywiście jedynym odpowiedzialnym za krytykę, jaka spadała na Ekwadorczyka. Sam Caicedo w wielu elementach nie zdołał utrzymać poziomu, który przekonał włodarzy Chelsea do wyłożenia na niego ponad 100 mln funtów. 23-latek imponował grą w destrukcji, a w Chelsea wielokrotnie bywał spóźniony lub przegrywał pojedynki, z których jeszcze niedawno wychodziłby zwycięsko.
Kluczowy pomocnik u Enzo Mareski
Moises Caicedo szybko został obwołany flopem transferowym, ale już w poprzednim sezonie progresując z miesiąca na miesiąc sprawiał, że niektórzy fani angielskiej piłki pomału wycofywali się ze swoich przekonań. Przełom nastąpił jednak tego lata, gdy zatrudniony został Enzo Maresca. Włochowi zdecydowanie bliżej do Roberto De Zerbiego niż Mauricio Pochettino. Ustawienie Chelsea w środkowej strefie wróciło do dwóch pivotów, więc Moises Caicedo ma większą swobodę w poruszaniu się i może częściej podłączać się do akcji ofensywnych. Jego liczba podań w pole karne wzrosła niemal dwukrotnie. Caicedo znajduje się także częściej bliżej bramki rywala. Jego procentowa liczba kontaktów z piłką w tercji ataku wzrosła z 15,6% w poprzednim sezonie do 21,7% w obecnych rozgrywkach, co jest wynikiem niemal identycznym jak w ostatnim sezonie w Brighton (21,4%).
Sposób budowania akcji u Enzo Mareski jest zdecydowanie bardziej ustrukturyzowany niż u Mauricio Pochettino. The Blues w posiadaniu piłki zawsze przechodzą na trzech środkowych obrońców oraz dwóch pivotów i szukają gry przez środek, gdzie jest właśnie Caicedo. 23-latek ma natomiast za zadanie przenieść grę jeszcze wyżej, w czym aktualnie prezentuje się bardzo dobrze. Moises Caicedo nie panikuje pod pressingiem rywala, ma dobry pierwszy kontakt z piłką i szybko skanuje teren, więc gdy ma opcje do podania to w rozegraniu staje się bardzo wartościowym zawodnikiem. Są oczywiście pomocnicy, którzy swoimi umiejętnościami słabo wyćwiczone rozegranie zamienią w atut zespołu, ale Ekwadorczyk aż tak mocny w tym elemencie nie jest. To piłkarz, który potrafi wkomponować się w dobrze funkcjonujący zespół i wyglądać wówczas bardzo dobrze w rozegraniu.
Król środka pola
To co uzasadnia kwotę wydaną na Moisesa Caicedo w obecnym sezonie to jego gra w destrukcji. Pod względem liczby odbiorów jest czwartym graczem w Premier League. W klasyfikacji przechwytów zajmuje 6. miejsce. Gdyby obie te statystyki połączyć to nikt w lidze nie może równać się z wynikiem Ekwadorczyka. Więcej pojedynków wygrał tylko Bruno Guimaraes, a skuteczność Caicedo w nich jest ponadprzeciętnie wysoka (59,1%). W statystykach defensywnych tak aktywnego zawodnika w barwach Chelsea nie było od najlepszych czasów N’golo Kante.
Liczba działań defensywnych nie jest wyznacznikiem jakości gry w destrukcji, a raczej charakteryzuje sposób bronienia danego zawodnika (czy jest agresywny czy pasywny). Moises Caicedo obecnie jest typem pomocnika często wchodzącego w zwarcia i przemieszczającego się niemal po całym boisku. Z tego też powodu tacy gracze często otwierają także niechlubną klasyfikację najczęściej przedryblowanych, jednak Caicedo jest w niej na początku trzeciej dziesiątki. Reprezentant Ekwadoru potrafi zrobić pożytek z odzyskanych piłek, ponieważ stara się od razu rozpędzić atak zagraniem w przód, a Chelsea w szybkich atakach jest piekielnie groźna. Dlatego też taki zawodnik jest dla Enzo Mareski na wagę złota.
Moises Caicedo stał się piłkarzem bardzo regularnym
Obrazki, w których rządzi w środku pola, wygrywa pojedynki, wychodzi zwycięsko ze stykowych starć i napędza grę do przodu są już stałym elementów meczów Chelsea w ostatnich kilkunastu tygodniach. Niemal w każdym meczu Caicedo jest komplementowany przez komentatorów i zalicza się do jednego z najlepszych piłkarzy w zespole. 23-latek w tym sezonie nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a poprzeczkę zawiesił sobie na pułapie, do którego chyba nie może doskoczyć żaden inny środkowy pomocnik o charakterystyce bardziej defensywnej w Premier League. Chelsea musiała trochę poczekać, ale wreszcie ma zawodnika, którego mogą zazdrościć im najlepsze kluby w lidze. Moises Caicedo gra jak pomocnik, który jest wart ponad 100 mln funtów. I aby uzasadnić kwotę za niego zapłaconą będzie musiał utrzymać ten poziom w kolejnych miesiącach.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej