Rywalizacja w grupie śmierci tegorocznej Ligi Mistrzów nabiera rumieńców. W trzeciej kolejce PSG na własnym stadionie podejmowało AC Milan. Paryżanie potrzebowali zwycięstwa, aby zamazać poprzednią wysoką porażkę z Newcastle. Rossoneri byli w znacznie gorszej sytuacji. W trwającej kampanii Champions League nie zdobyli jeszcze żadnej bramki, i ich sytuacja w grupie wyglądała nie najlepiej.
Początkowo nikt nie chciał ryzykować
Żadna z drużyn nie ruszyła do szalonej ofensywy od pierwszych minut, wyraźnie czując respekt wobec rywala. Jako pierwsza po około kwadransie kontrolę nad meczem starała się przejąć drużyna Milanu. Goście wyszli wyżej zadomawiając się na połowie PSG. Ich starania nie zostały jednak przekute w żadną lepszą okazję do zdobycia gola. Paryżanie przeczekali lepszy moment rywali i po chwili zaczęli przechylać szalę na swoją korzyść. W końcu Warren Zaire-Emery wykorzystał niefrasobliwość gości w środku pola, podciągnął kilkanaście metrów z piłką i oddał ją Mbappe. Francuz w swoim stylu zakręcił obroną Milanu i wyprowadził PSG na prowadzenie. Do końca pierwszej połowy to gospodarze prowadzili grę i szukali okazji do kolejnych bramek. Milan po kilku lepszych minutach w swoim wykonaniu zaczynał przygasać.
PSG wykorzystało nieporadność rywali
Milan po przerwie niby chciał gonić wynik, ale robił to bardzo nieporadnie. Nadal nie był w stanie wypracować sobie żadnej lepszej sytuacji, a do tego zaczął zostawiać bardzo duże przestrzenie między linią pomocy a defensywą. Do tego obrońcy gości wyglądali na nie do końca skoncentrowanych i popełniali proste, często niewymuszone błędy. Przy trafieniu Dembele mieli jeszcze szczęście, bo sędziowie doszukali się faulu we wczesnej fazie akcji. Chwilę później PSG zdobyło jednak gola zgodnego z przepisami, podwyższając swoje prowadzenie.
Gospodarze nie forsowali już tempa i wyczekiwali na okazje do szybkich ataków, tak aby wykorzystać wysoko ustawioną linię obrony Milanu i szybkość swoich zawodników. Zawodnicy Stefano Pioliego cały czas nie potrafili znaleźć sposobu na przełamanie defensywy PSG. Kiedy w końcu dochodzili do okazji strzeleckich, tak uderzenia te nie sprawiały zbyt wiele kłopotów Donnarummie. Gospodarze nie musieli nawet szczególnie mocno się wysilać, aby utrzymywać korzystny dla siebie wynik. Do tego w końcówce dołożyli jeszcze jedno trafienie, tym razem autorstwa Kang-In’a Lee. PSG było drużyną wyraźnie lepszą, co tylko potwierdza wynik tego meczu.