Mieć pecha jak ŁKS. Wnioski po meczu z Pogonią Grodzisk Maz.

ŁKS Łódź w 11. kolejce Betclic 1 Ligi mierzył się z Pogonią Grodzisk Mazowiecki i liczył na przełamanie. Zamiast zakończenia złej serii przyszła jednak kolejna porażka, i to porażka upokarzająca, o czym świadczy rezultat 0:3. O przyczynach tej przegranej, drobnej wymówce dla łodzian, a także świetnych elementach w grze Pogoni przeczytacie w moich pomeczowych wnioskach.

1. Mieć pecha jak ŁKS

Po tym meczu tego typu powiedzenie powinno pojawić się w niejednym słowniku. Tym razem los naprawdę nie sprzyjał bowiem ekipie z Łodzi. ŁKS już w pierwszych 20 minutach meczu strzelił bowiem aż dwa gole, ale oba zostały anulowane z uwagi na spalone. Zamiast wygrywać 2:0, ŁKS… przegrywał bowiem jedną bramką, gdyż po zamieszaniu w polu karnym wynik (już zgodnie z przepisami) otworzył Karol Noiszewski. Moment chaosu po rzucie rożnym rywali i dwukrotne przebywanie na pozycji spalonej kompletnie zmieniły więc wizerunek początku meczu. Mógł on być wymarzony dla gości, a zamiast tego mocno utrudnił im zadanie wywiezienia z Mazowsza jakichkolwiek punktów.

REKLAMA

W drugiej połowie ŁKS znowu strzelił gola, i… znów został on anulowany! Po raz trzeci powodem był spalony, więc to sytuacja naprawdę rzadka. Oczywiście piłkarze gości powinni po prostu pilnować ustawienia i nie dawać sędziom liniowym powodów do podnoszenia chorągiewek. Mimo wszystko, mogą oni być źli, że dobrze przeprowadzone akcje nie skończyły się bramkami z tak drobnego powodu.

2. Od Pogoni można się wiele nauczyć

Pogoń Grodzisk Mazowiecki naprawdę może być wzorem do naśladowania dla wielu pierwszoligowych zespołów. Jest to bowiem przykład klubu, który nawet jako beniaminek gra bez kompleksów i nie zamierza zmieniać swoich założeń nawet w starciu z teoretycznie silniejszym rywalem. ŁKS przed pierwszym gwizdkiem arbitra mógł być traktowany jako faworyt spotkania, ale boiskowa rzeczywistość szybko to zweryfikowała. Oczywiście Rycerze Wiosny mieli swoje szanse i często brakowało im jedynie odrobiny szczęścia. Nie zmienia to jednak faktu, że ŁKS nie był w stanie narzucić przeciwnikom swoich warunków. Było to najlepiej widoczne w chwilach, gdy Pogoń pressowała Ełkaesiaków. Robiła to bardzo skutecznie i z rozmysłem, stosując skoki pressingowe tylko w korzystnych warunkach. Mam tutaj na myśli między innymi sytuacje takie jak odwrócenie zawodnika z piłką przodem do własnej bramki, a także operowanie przez ŁKS futbolówką bardzo blisko linii bocznej boiska.

Właśnie w takich okolicznościach najłatwiej odebrać piłkę lub przynajmniej zmusić rywali do jej wybicia. Wielokrotnie się to udawało, a gracze przyjezdni (bramkarz Aleksander Bobek, obrońca Artur Craciun i inni) nie raz wybijali na aut, bo po prostu nie mieli innych możliwości. Pokazuje to nie tylko słabość podopiecznych Szymona Grabowskiego przy wyprowadzeniu piłki, ale i dobrą pracę graczy Pogoni. Trener Piotr Stokowiec od początku swojej pracy w Grodzisku Mazowieckim zachęcał ich do odwagi i nieustępliwości na boisku. Efekty jego założeń już widać, a obecnie Pogoń można śmiało nazywać jedną z najlepiej pressujących ekip w całej Betclic 1 Lidze.

3. „ŁKS, co wy robicie?”

Okrzyk kibiców gości, który wykorzystałem jako tytuł tego wniosku, był bardzo zasadny. Po pechowym początku spotkania ŁKS zamiast sportowej złości pokazał bowiem kompletną rezygnację, brak woli walki i ospałość. Łodzianie byli fatalni w obronie: nie przecinali niemal żadnych podań prostopadłych, nie stosowali pułapek ofsajdowych i nie pilnując przeciwników. W konsekwencji nie byli w stanie wprowadzić spokoju pod własną bramką, a kolejne zagrania bez trudu mijały defensorów. Między innymi z tego powodu Pogoń strzeliła drugą i trzecią bramkę, podwyższając prowadzenie.

Jakby tego było mało, w ataku również ŁKS prezentował obraz nędzy i rozpaczy. Poczynania piłkarzy Szymona Grabowskiego były absolutnym przeciwieństwem skuteczności. Najlepszym dowodem na potwierdzenie tej tezy są niewykorzystane sytuacje napastnika, Mateusza Lewandowskiego. 26-latek najpierw nie trafił na pustą bramkę, a później zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem.

Głównym powodem porażki ŁKS-u jest więc nie wspomniany w pierwszym wniosku brak szczęścia, lecz kiepska gra. Gdyby Rycerze Wiosny unikali spalonych, wykorzystywali swoje szanse i grali lepiej w obronie, zapewne wygraliby ten mecz. Zamiast tego wysoko przegrali, więc zaniepokojenie ich kibiców jest zrozumiałe i naturalne.

4. Wciąż bez przełamania

To już szósty ligowy mecz z rzędu bez zwycięstwa w wykonaniu Reprezentacji Łodzi. Nie ma się więc co dziwić, że ekipa, od której wszyscy oczekiwali walki o awans, w tym momencie znajduje się dopiero na 13. miejscu w ligowej tabeli. Jeśli szybko nie nastąpi przełamanie, sytuacja ŁKS-u może stać się po prostu kryzysowa. Już poprzedni sezon był przecież dla tego klubu wyjątkowo rozczarowujący, a na razie nic nie wskazuje na poprawę. W nadchodzących meczach (z GKS-em Tychy, Stalą Rzeszów i Pogonią Siedlce) trzeba będzie wziąć się do roboty. Bez tego nie będzie bowiem poprawy nastrojów wokół zespołu, a zła atmosfera z pewnością nie pomaga wyjść z trudnego położenia.

Pogoń Grodzisk Mazowiecki 3:0 ŁKS Łódź (Karol Noiszewski 18′, Oliwier Olewiński 44′, Jakub Adkonis 47′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,812FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ