Tajemnicą poliszynela jest już przyszłość posady selekcjonera polskiej młodzieżówki. Plotki, które przewijały się przez media od dłuższego czasu potwierdził wczoraj Tomasz Włodarczyk z portalu „meczyki.pl”. Maciej Stolarczyk pożegna się z posadą, najprawdopodobniej wracając do pracy w piłce klubowej (możliwe, że do szukającej trenera Jagiellonii Białystok). Jego miejsce zajmie Michał Probierz, który od listopada 2021 roku pozostaje bez pracy (nie liczymy dziwnego, dwudniowego epizodu z Niecieczą). Czy tego typu decyzja ma sens, biorąc pod uwagę opinię o niechęci Probierza do polskiej młodzieży?
Przede wszystkim, warto zwrócić uwagę na stereotypowe postrzeganie pracy byłego szkoleniowca „Pasów”
Czy jako trener stawiał na zagranicznych zawodników? Tak. Bez wątpienia proporcje pomiędzy Polakami a obcokrajowcami bardzo często przechylały się u niego w kierunku chociażby Słowaków. Jednocześnie, powinniśmy uczciwie przyznać, że tego typu praktyka nie jest żadną odskocznią od tego, co robią trenerzy innych klubów Ekstraklasy. Przykładowo – w ostatniej kolejce sezonu 2021/22, Marek Papszun wystawił 8 obcokrajowców w pierwszym składzie Rakowa, Lechia Gdańsk miała takowych 7, Lech Poznań również 7, a Cracovia prowadzona przez Jacka Zielińskiego również 8. Absolutnie nie jest tak, że „koledzy po fachu” promują młodzież, a jeden Michał Probierz korzystał ze „starych Słowaków”. Jego zasadniczym problemem były jednak deklaracje, które nie miały żadnego przełożenia na praktykę.
Przykładowo, czy ktokolwiek uderzał w Marka Papuszna czy Macieja Skorżę za to, że większość ich składu to zagraniczni piłkarze? Nie, bo broniły ich wyniki, a sami nie opowiadali publicznie o konieczności promowania polskiej młodzieży. Z kolei Probierz przez długi czas starał się kreować na zbawiciela rodzimej piłki (a przynajmniej ja to tak odbierałem). Mieliśmy człowieka z niemalże pełną władzą w Cracovii, który deklarował, że polska piłka potrzebuje rodzimych talentów, a następnie stawiał na wynalazki z innych nacji. Obcokrajowcy sprowadzani do zespołu „Pasów” nie byli w większości jakimiś wybitnymi graczami, więc i wyniki nie były zadawalające, a Probierz nie był w stanie realizować swoich obietnic. Tworzył to, co sam deklarował zwalczać.
Czy w młodzieżówce będzie inaczej?
Z pewnością kluczowe będą osiągane wyniki. Jeśli zespół zacznie punktować, wówczas Probierz szybko zyska na zaufaniu. Znając jego charyzmę, wszystko może obrócić w żart i w krótkim czasie znów stać się topowym nazwiskiem na rynku trenerskim. Pamiętajmy również, że był przymierzany do pracy z pierwszą reprezentacją, więc najbliższa misja może być właśnie taką formą weryfikacji jego potencjału „selekcjonerskiego”. Osobiście popieram tego typu pomysł. Michał Probierz we wrześniu skończy dopiero 50 lat, jest stosunkowo młodym szkoleniowcem, a już mającym pokaźne doświadczenie. Jego kariera trenerska potrzebuje impulsu, a praca z młodzieżówką powinna być cenną lekcją. Dziś jego wybór wywołuje głównie żarty, ale dajmy mu szansę i oceńmy dopiero po wykonanym zadaniu.