Rossoneri zagrali ten mecz po profesorsku. Z równowagi nie wytrącił ich nawet niewykorzystany rzut karny. Ekipa Pioliego kolejny raz udowadnia, że potrafi zmotywować się w decydujących momentach sezonu. Mimo co najwyżej średniej dyspozycji w lidze obu zespołów z Mediolanu, derby tego miasta w półfinale obecnej edycji Ligi Mistrzów stają się coraz bardziej prawdopodobne!
Napoli jako synonim niewykorzystanych szans
W pierwszej połowie Napoli próbowało szybko przejąć inicjatywę, zmuszając swoich rywali do błędu, który pozwoli nadrobić straty z pierwszego spotkania. Milan bardzo dobrze rozgrywał mecz, stojąc głównie na swojej połowie, czekając na groźne kontry. Plan na mecz sprawdził się perfekcyjnie. Wszystko wydawało się układać po myśli gości, kiedy w 22. minucie meczu do rzutu karnego podchodził Olivier Giroud. Francuz zmarnował jednak jedenastkę. To dolało benzyny do baku gospodarzy, którzy od tego momentu jeszcze mocniej naciskali na swoich przeciwników.
Milan dalej opierał się na groźnych kontrach, które do pewnego momentu marnował francuski napastnik. Olivier długo nie mógł się wstrzelić, chociaż gościom bramka pozwoliłaby mocno uspokoić grę. Na szczęście dla kibiców czerwono-czarnych, niemoc strzelecka Giroud została przełamana w 43. minucie. Architektem tego gola był jednak Leao, który minął paru rywali niczym tyczki, biegnąc z futbolówką przez niemal całą długość boiska. Olivierowi nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do siatki. Na przerwę Milan schodził zatem z dwoma golami zapasu (w dwumeczu) nad Napoli, które musiało obudzić się w drugiej odsłonie pojedynku.
Emocji ciąg dalszy…
W drugiej odsłonie meczu Milan jeszcze mocniej wycofał się na swoją połowę boiska, oddając całą inicjatywę gospodarzom. Ekipa z Neapolu próbowała przełamać czerwono-czarny mur, ale defensywa gości wydawała się być monolitem, który nie sposób było rozerwać. Gdy wydawało się, że w meczu nie czekają nas już żadne emocje, Napoli otrzymało rzut karny, po zagraniu ręką jednego z zawodników gości.
Do jedenastki podszedł Kvaratskhelia, po czym… powtórzył wyczyn z początku meczu, dając wykazać się bramkarzowi. Maignan wyczuł intencję strzelca i obronił rzut karny, dając swojej ekipie ogromny komfort psychiczny. Bramkarz Milanu kilkukrotnie ratował tego dnia swój zespół i na pewno zasłużył na tytuł najlepszego gracza meczu. Od tego momentu było praktycznie jasne, że Milan musi zameldować się w kolejnej fazie rozgrywek.
W 93. minucie nadzieję na chwilę przedłużył jeszcze Osimhen, który zdobył gola wyrównującego. Goście rozpaczliwie rzucili się do ataku, ale na kolejną bramkę nie starczyło już czasu. Rossoneri mogli zatem witać się z 1/2 Champions League.
Skrajnie odmienne nastroje w obu obozach
Dla Napoli sezon praktycznie dobiegł końca. Przewaga nad resztą stawki w Serie A jest ogromna, wręcz niemożliwe jest wypuszczenie takiego buforu bezpieczeństwa. Zawodnicy Pioliego natomiast nie potrafią złapać formy w lidze, a ewentualne zwycięstwo w rozgrywkach Champions League może w teorii okazać się jedyną szansą, aby za rok ponownie wystąpić w tych rozgrywkach.
Azzuri mogą zatem wrzucić już poniekąd na luz i spokojnie „doczłapać” do końca sezonu, ciesząc się z pierwszego w XXI wieku tytułu mistrzów Włoch. Milan natomiast przedłuża piękny sen. Dla kibiców Rossonerich jest namiastką przeszłości, kiedy to ich ukochana drużyna regularnie zachodziła do najdalszych etapów europejskich rozgrywek. Najprawdopodobniej w półfinale przyjdzie zmierzyć się im z ich największym rywalem „zza miedzy”, a to jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę przyszłego pojedynku!