Po zwolnieniu Grahama Pottera Chelsea rozpoczęła proces poszukiwania idealnego trenera. Klub dał jednak sobie sporo czasu prześwietlenie potencjalnych kandydatów i negocjacje z nimi, aby tym razem wybór okazał się trafny. Jako, że w tym sezonie ciągle jest o co grać w Lidze Mistrzów to klub postanowił znaleźć trenera, który przejmie zespół tylko do końca tych rozgrywek. Najlepiej poinformowani dziennikarze, w tym Fabrizio Romano, twierdzą, że misji tej podejmie się Frank Lampard.
Cała sytuacja wygląda… śmiesznie
Wyobraźcie sobie, że najpierw płacicie 11 mln euro jednemu trenerowi za zwolnienie, następnie wykładacie na stół 25 mln, aby wykupić kolejnego szkoleniowca i podpisujecie z nim 5-letni kontrakt, a po 7 miesiącach kończycie z nim współpracę wypłacając mu 15 mln euro odprawy i nie mając gotowego następcy zwracacie się do byłego trenera (czerwiec 2019 – styczeń 2021) tego klubu oraz jego ikony o pomoc. Niemniej jednak, w tym momencie to było jedno z niewielu wyjść z sytuacji. No bo – zastanówmy się – który trener zgodziłby się przejąć Chelsea na te kilka meczów, nawet jeśli ma szansę na triumf w Lidze Mistrzów? W takich okolicznościach w pierwszej kolejności zawsze patrzy się na ludzi związanych z klubem.
Skoro Chelsea nie miała jednak gotowego następcy to dlaczego zdecydowali się już teraz zwalniać Grahama Pottera? Czy nie lepiej byłoby pozwolić mu dokończyć sezon, a potem kulturalnie się rozstać? Frank Lampard nie jest trenerem z wielkim doświadczeniem, który od razu po wejściu do szatni wyzwoli w zawodnikach nowe pokłady energii. To nie jest szkoleniowiec wywierający od razu wpływ na zespół. A jeśli zmiana trenera była obliczona na zwiększenie prawdopodobieństwa sukcesu w Lidze Mistrzów to właśnie takiego potrzebowali. Możemy się tylko domyślać, że być może chodziło o możliwość prowadzenia otwartych negocjacji z nowymi kandydatami na tą posadę, by nie robić tego za plecami Pottera.
Frank Lampard ma przywrócić optymizm
Ruch Todda Boehly’ego wydaje się być obliczony na odbudowanie mocno już nadszarpniętego zaufania wśród kibiców. Sprowadzając trenera związanego z klubem, w którego sztabie znajdzie się ponadto inna ikona Chelsea, Ashley Cole sprawiają wrażenie, jakby chcieli dać fanom możliwość identyfikacji z klubem. Można zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby próbować wycisnąć maksimum z Ligi Mistrzów, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że klub i tak spisał już ten sezon na straty, a Frank Lampard jest tarczą ochronną dla właścicieli klubu oraz nowego trenera, aby ten przychodząc na Stamford Bridge nie zaznał wielkiego szoku.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej