Wisła Płock doigrała się. Po fatalnej postawie w rundzie wiosennej znalazła się o krok od strefy spadkowej Ekstraklasy. Dzisiejsze zwycięstwo Śląska Wrocław nad Miedzią Legnica zepchnęło Płocczan na miejsce numer 16, ale podopieczni Marka Saganowskiego mieli możliwość odrobienia strat. Wystarczyło pokonać na własnym terenie Raków Częstochowa. W teorii — ekipa Marka Papszuna powinna być poza zasięgiem dramatycznie słabej ostatnio Wisły. W praktyce… No cóż. „Medaliki” po wywalczeniu tytułu mistrzowskiego rozczarowują i można było przypuszczać, że nie będą wysoko zawieszać poprzeczki.
Dwie połowy Wisły Płock
Początkowo to Raków wydawał się bliższy gola. Centymetry zabrakły, by Fabian Piasecki trafił nie w poprzeczkę, a wpakował futbolówkę do siatki. Goście byli w uderzeniu, jednak marnowali sytuacje lub trafiali w Krzysztofa Kamińskiego. Wisła przebudziła się w 10. minucie, gdy Dominik Furman obsłużył dalekim podaniem Łukasza Sekulskiego. Napastnik pewnie wykończył akcję, a widzowie mogli jedynie zastanawiać się nad bierną postawą defensorów Rakowa. Niedługo później Piasecki postanowił dołączyć do zawodników, którzy w 33. kolejce strzelali gola z połowy boiska, jednak zabrakło mu celności.
Raków był taki słaby czy Wisła taka dobra? Prawdopodobnie jedno i drugie, chociaż czuć było, że presja wyniku ciążąca nad zawodnikami z Częstochowy jest znikoma. Piłkarze z Płocka mieli idealny rezultat i w tym momencie odskakiwali od strefy spadkowej. Pokonanie świeżo upieczonego Mistrza i pokazanie, że Wisła nie musi żegnać się z Ekstraklasą? Trudno nie odnieść wrażenia, że w Płocku po 45 minutach ktoś poczuł się zbyt dobrze i zapomniał, że do rozegrania jest jeszcze druga połowa.
Po zmianie stron Wisła oddała ZERO celnych strzałów, notując dokładnie 22% posiadania piłki
Długo dawało to prowadzenie, ale Raków nie mógł w nieskończoność unikać wyrównania. W końcu, w 81. minucie pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Vladyslav Kochergin. Ukrainiec cztery minuty później dołożył drugie trafienie, które może zakończyć ekstraklasowy byt gospodarzy tego spotkania.
Czy Cracovia się postawi?
Zespół, który jesienią był w czołówce ligi, na 90 minut przed końcem sezonu znajduje się w strefie spadkowej. Cała nadzieja teraz w wyjazdowym meczu przeciwko Cracovii. Ujmiemy to w ten sposób, „Pasy” są w stanie przegrać, bo nie grają już zupełnie o nic. Korona Kielce zagra jednak z Widzewem Łódź, który wiosną rozdaje punkty każdemu, komu się da. Śląsk Wrocław zagra na wyjeździe z Legią Warszawa, która pewnie będzie chciała zakończyć sezon w dobrym stylu, ale tak naprawdę nie gra już o żadne miejsce. Spadek Wisły Płock jest realny i z przykrością napiszemy — byłby zasłużony.