Saga transferowa z odejściem Francuza z Evertonu w końcu dobiegła końca. Sporo mówiło się o Chelsea, Newcastle czy West Hamie, ale ostatecznie Lucas Digne wybrał inny kierunek. Aston Villa to z pozoru idealne miejsce – spore ambicje klubu, nowoczesny trener, opierający taktykę na ofensywnych bocznych obrońcach. O tym, czy to rzeczywiście tak dobry wybór Lucasa i dlaczego nie sięgnęła po niego Chelsea?
Dlaczego Digne odchodzi?
O tym szerzej możecie przeczytać TUTAJ. Jednak jako jeden z największych fanów Lucasa w Polsce muszę tu dorzucić swoje trzy grosze. Przyjście Beniteza do Evertonu od początku nie było zbyt korzystne dla Digne – defensywna gra nastawiona na kontry, nie wyciąga jego najlepszych cech. Dodatkowo obrona wcale nie zrobiła się specjalnie szczelna, ofensywa zmizerniała. Oczywiście, wpływ na wszystko miały kontuzje, ale ani gra ani wyniki The Toffees nie mogły się podobać. Nic dziwnego, że wicekapitan, jeden z najważniejszych piłkarzy klubu ostatnich lat, powiedział to na głos w szatni. A przynajmniej takie doniesienia trafiały do mediów z Goodison Park. Czy Digne krytykował koncepcje Rafy w odpowiedni sposób? Tego prawdopodobnie się nie dowiemy. Jednak niezależnie od tego, reakcja Beniteza była jednoznaczna – „to ja tu rządzę!”.
W efekcie nie znalazł miejsca dla Francuza w szerokiej kadrze na Arsenal i Crystal Palace. Z Chelsea Digne nie zagrał, z powodu tajemniczej kontuzji. W pierwszym spotkaniu Nowego Roku, dla lewego obrońcy znalazło się miejsce na ławce, jednak mimo niekorzystnego wyniku, nie pojawił się na boisku. Wydawało się, że to może się stać, bo Rafa nakazał Lucasowi ruszyć na rozgrzewkę, być może chcąc pokazać mu jego miejsce. Hiszpan udaje niewiniątko, zrzucając całą odpowiedzialność za sytuację na obrońcę, jakby zapomniał o odstawieniu go od składu i dziwił się, czemu ten nie jest nagle szczęśliwy.
Od października Everton wygrał tylko jedno spotkanie w lidze, co odzwierciedla tabela – 15-ste miejsce, które jest zdecydowanie poniżej ambicji klubu. Nie może więc dziwić, że kibice z Goodison nie przepadają za Benitezem i w konflikcie stoją po stronie Digne. Jednak władze The Toffees zdają się tego nie dostrzegać i zamiast zwolnić Rafę, pozwalają mu robić czystki w zespole. Z kolei w przeciwną stronę do Francuza ma pójść El Ghazi.
Villa Park lepsza niż Stamford Bridge?
Przez dłuższy czas angielskie media donosiły, że Francuz może trafić do Chelsea. The Blues muszą radzić sobie bez kontuzjowanego Bena Chilwella, który wypada na resztę sezonu. Jednak mimo dziury na lewej stronie, w ostatnich dniach Roman Abramowicz zrezygnował z wyścigu o Digne. Skąd taka decyzja? Była to sugestia Thomasa Tuchela, czy może na Stamford Bridge obrali inny cel transferowy? Ostatnio zaczęło się mówić o przedwczesnym powrocie Emersona z wypożyczenia. Być może kwestia transferu zamknęła się, by oszczędzić kilkadziesiąt milionów funtów. Digne odszedł za 27mln, ściągnięcie do Londynu Emerson około cztery.
Czy dla samego Digne rezygnacja The Blues to katastrofa? No właśnie, nie do końca. Oczywiście Liga Mistrzów i walka o mistrzostwo Anglii mają ogromną wartość, ale po powrocie Chilwella, Lucas miałby ograniczone minuty. Ostatnie tygodnie pokazały, że to nie zadawalałoby 28-latka. Zamiast tego Francuz trafi do ambitnego projektu autorstwa Stevena Gerrarda, który w swojej taktyce opiera grę na ofensywnie grających bocznych obrońcach. Najlepiej uwydatniają to ostatnie występy Matty’ego Casha i liczby Taverniera za kadencji Steviego w Szkocji. A lewy obrońca zdążył już udowodnić w Evertonie, że ma naprawdę imponujące umiejętności. Co tylko uwydatniają statystyki.
Idealny piłkarz do systemu Gerrarda
Gdy dyskutuje się o potencjalnym ustawieniu Aston Villi autorstwa Anglika, najgłośniej jest o dwóch systemach. Typowe dla Gerrarda 4-3-1-2, 4-4-2 z diamentem w środku oraz nastawione na ofensywę 4-2-2-2. To drugie pasowałoby wręcz idealnie do The Villans. Zarówno Coutinho jak i Buendia nie są typowymi skrzydłowymi. Często schodzą do środka, sporo kreują i wchodzą w pole karne. Dlatego w boczne strefy boiska w fazie ataku należałyby do obrońców – Lucasa Digne i Casha. Ta dwójka ma co prawda niedociągnięcia w grze pod własną bramką, ale można to przykryć ich atutami w ofensywie.
Teraz skupmy się na lewej stronie The Villans, która będzie totalnie odmieniona po zimowych transferach. Charakterystyka Coutinho, który w teorii będzie grał najbliżej linii, jest daleka od typowego skrzydłowego. Lubi przetrzymać piłkę, złamać do środka i uderzyć z dystansu. Przed transferem do Barcelony był często określany piłkarzem od ostatniego i przedostatniego podania. Brazylijczyk rzadko biegnie z piłką w okolice narożnika boiska, czyli naturalny teren Digne. Aston Villa nie boi się też gry piłką, czego nie można powiedzieć o Evertonie z tego sezonu. Można więc przypuszczać, że w końcu wróci stary, dobry Lucas. I o niczym więcej nie marzę.
W przyszłym sezonie postraszą!
Na ten moment Aston Villa zajmuje w tabeli 14 miejsce, tracąc 11 oczek do szóstej lokaty. Jestem daleki od przekreślania Stevena Gerrarda, jednak z pewnością gonitwa za czołówką nie będzie łatwa. Z drugiej strony – taki skład musi mieć ambicje walki o puchary. Przed The Villans kilka w teorii łatwiejszych spotkań. Na start United, ale Watkins i spółka w FA Cup byli blisko pokonania Czerwonych Diabłów, które są w kryzysie. Później drużyny z dołu tabeli, więc lepszej okazji do zmniejszenia dystansu między czołówką może już nie być. Jednak niezależnie, czy na Villa Park o wyższą stawkę powalczą w tym, czy przyszłym sezonie, to jedno jest pewne – drużyny z Birmingham nie można już lekceważyć.