Lech Poznań finalizuje hitowy transfer Aliego Gholizadeha, ale nie zapomina także o ulubionym kierunku szwedzkim. Od kilku dni szwedzkie media informowały, że Elias Andersson z Djurgården może wzmocnić ekipę Kolejorza. Defensor ma przed sobą ostatnie pół roku kontraktu ze szwedzkim klubem, więc kwota odstępnego nie byłaby wygórowana. Dziś, Sebastian Staszewski z Interii Sport potwierdził szwedzkie doniesienia – według jego informacji, Andersson w przyszłym tygodniu pojawi się w Poznaniu, przejdzie testy medyczne po których podpisze trzyletni kontrakt, a Lech zapłaci za niego 400 tys. euro.
Elias Andersson? Kolejna rozsądna opcja
Obrońca w lidze szwedzkiej rozegrał dotychczas 138 spotkań, w których strzelił 12 goli i zanotował 21 asyst. Co ciekawe, serwis transfermarkt wskazuje, że Andersson w swojej karierze był próbowany na kilkunastu różnych pozycjach. Wydaje się, że Lech widzi w nim lewego obrońcę, jednak Szwed swego czasu występował nawet jako cofnięty napastnik. W tym roku był już jednak typowym lewym obrońcą w Djurgården. Grał także w Lidze Konferencji Europy – w tym w meczu przeciwko Kolejorzowi. Elias ma za sobą 40 spotkań w juniorskich i młodzieżowych reprezentacjach Szwecji – w seniorskiej w styczniowym spotkaniu towarzyskim przeciwko Islandii – strzelił w nim nawet gola. Wyjazd do Polski może pozwolić mu na częstsze epizody w kadrze narodowej, z którą związani są także Jesper Karlström, Filip Dagerstal czy Mikael Ishak. Szwedzka trójka póki co spełniała pokładane oczekiwania i wydaje się, że ten kierunek jest korzystny dla poznaniaków.
400 tysięcy euro, o których wspomina redaktor Sebastian Staszewski nie jest kwotą, która robi wrażenie. To tak naprawdę „promocyjny” wydatek jak na zawodnika mającego solidną renomę i wycenianego na milion euro. Poznaniacy zapowiadali znaczące wzmocnienia drużyny przed sezonem 2023/24, a Elias Andersson wydaje się rozsądnym wyborem. Jest w optymalnym wieku, jedyne problemy zdrowotne (zerwanie więzadła krzyżowego) zaliczył 5 lat temu. Kolejorz nie kupuje kota w worku, a piłkarza, który powinien gwarantować oczekiwany poziom. Jeśli jednak Szwed zawiedzie, umówmy się – 400 tysięcy euro to nie są pieniądze, których klub mający aspiracje gry w fazach pucharowych europejskich pucharów mógłby żałować.
Nitkę dotyczącą umiejętności zawodnika stworzył niedawno ekspert związany z ligą szwedzką – Piotr Piotrowicz.