Marku, ratuj… czyli Legia konsekwentna w swojej niekonsekwencji

Wciąż nie ma pewności, czy Marek Papszun faktycznie zostanie nowym trenerem Legii Warszawa. Kolejne źródła potwierdzają rozmowy między szkoleniowcem Rakowa a klubem z Łazienkowskiej, choć różnią się szczegółami. Według jednych Papszun ma w umowie z Medalikami klauzulę pozwalającą mu odejść praktycznie z dnia na dzień. Inni twierdzą, że Raków nie zamierza na to przystać i negocjacje nadal trwają. Wygląda jednak na to, że ścieżki 51-latka i stołecznego klubu prędzej czy później się przetną. Tylko co będzie dalej?

Czy Legia wie, jakiego trenera szuka?

Legia Warszawa ma w tym roku już trzech trenerów na koncie. Gonçalo Feio jeszcze przed pracą w Warszawie uchodził za szkoleniowca nieprzewidywalnego, skłonnego do skrajności i lubiącego być w centrum uwagi. Edward Iordănescu nie ukrywał swojej pragmatycznej filozofii — wynik ponad wszystko. Inaki Astiz został wrzucony na głęboką wodę bez przygotowania i trudno było oczekiwać, że utrzyma się długo na powierzchni. Do jakiego profilu pasuje Papszun? Paradoksalnie najbliżej mu do Iordănescu, bo jego „późniejszy Raków” nie był drużyną porywającą. Jeśli więc Legia rzeczywiście wybiera szkoleniowca o takim stylu, to wraca do koncepcji, którą wcześniej sama odrzuciła.

REKLAMA

Czy w Warszawie naprawdę są gotowi na futbol podobny do tego, który od dłuższego czasu prezentuje Raków? Trudno w to uwierzyć. Nie bez powodu Papszun wypadał z gry o kadrę, a gdy o nim wspominano, to najczęściej w tonie krytycznym — choć wyniki obiektywnie go broniły (pomijając słabszy początek obecnego sezonu). Legia sięga po trenera z wyrobioną filozofią, która niekoniecznie może pasować do posiadanego stanu kadrowego.

Presja, której w Częstochowie nie ma aż tak wielkiej

Decyzja o zatrudnieniu Papszuna byłaby dla Legii ruchem ryzykownym. Może przecież zdarzyć się tak, że pierwsze mecze nie przyniosą zwycięstw, a presja natychmiast urośnie do absurdalnego poziomu. W Częstochowie był niekwestionowanym autorytetem, w Warszawie stanie się tarczą, w którą będzie celować frustracja kibiców i mediów. Można zakładać, że osoby decyzyjne wiedzą, na co się piszą — a przynajmniej powinny.

Problem w tym, że Papszun od lat uchodzi za indywidualistę, który nie zamierza działać według cudzego scenariusza. Tymczasem w Warszawie sportowy projekt mają prowadzić Michał Żewłakow i Fredi Bobić. Trener będzie częścią procesu, ale z pewnością nie osobą, która ma ostateczne i niepodważalne zdanie. Legia najpierw stawia na silnego dyrektora sportowego, a teraz — jeśli wybierze Papszuna — sięgnie po trenera, który raczej nie odnajduje się w modelu z ograniczoną autonomią. Im bardziej rozważa się współpracę Legia – Papszun, tym większe pojawiają się wątpliwości. To najprawdopodobniej będzie pierwszy polski trener Legii od czterech lat. I jednocześnie człowiek, który będzie chciał budować drużynę według własnych zasad. Czy współpraca z Żewłakowem i Bobiciem rzeczywiście może być harmonijna? A może zakończy się kolejną wymianą kadr decyzyjnych? Legia jest konsekwentna w swej niekonsekwencji i wszystko się może tutaj zdarzyć.

Czy Papszun ma być trenerem „na już” i musi dać efekty w sezonie 2025/26? Czy też dostanie czas, by wdrożyć swoje metody nawet kosztem wyników? Odpowiedzi na te pytania przesądzą o powodzeniu całego projektu. Legia jest o krok od wyboru szkoleniowca o konkretnym, mocno zdefiniowanym podejściu do futbolu. Jeśli weźmie Papszuna, może to oznaczać poważną zmianę kierunku, w jakim klub próbował wcześniej podążać. Tych zmian jest jednak tak dużo, że zamiast stabilnego rozwoju, Legia co chwila zatrzymuje się, zawraca i zaczyna wszystko od nowa.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    141,549FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ