Fantastyczne bramki, czerwona kartka, błędy obrońców – tego nie brakowało na zwieńczenie 25. ekstraklasowej kolejki. Finalnie to Legia Warszawa pewnie pokonuje Piasta Gliwice.
Połowa pięknych goli
Od samego początku Legia Warszawa szukała swojej szansy na trafienie. Już po upływie pięciu minut z 11. metra próbował Marc Gual, ale jego strzał zdołał zblokować Miguelito. Gospodarze wyraźnie przeważali, częściej byli przy piłce, swobodnie wymieniali podania. Nie potrafili jednak przedrzeć się przez sprawnie funkcjonującą defensywę rywali. Do czasu. Kluczem okazał się rzut wolny wykonywany przez Josue. Kapitan Legionistów oddał bezpośredni strzał na bramkę i w taki sposób pokonał Fero Placha.
Po wyjściu na prowadzenie Legia chciała nieco sprowokować przyjezdnych, by ci chętniej wyszli ze swojej połowy. Zrobili to tak dobrze, że Piast zaczął się rozkręcać. Nieźle w środku pola wyglądał Tihomir Kostadinov, który często schodził też do prawego skrzydła i tam wymieniał podania z Arkadiuszem Pyrką. I to właśnie Macedończyk posłał długą piłką do przodu. Wydawało się, że do nikogo, że będzie to pospolita „laga”. Nic bardziej mylnego! Użytek z wysiłku Kostadinova nieoczekiwanie zrobił Fabian Piasecki. Snajper gliwiczan wygrał pojedynek szybkościowy z Pankovem i Augustyniakiem, i sprytnym sposobem doprowadził do wyrównania. Niewątpliwie słowa krytyki należą się też Dominikowi Hładunowi, który po wyjściu z bramki powinien być pewniejszy swoich poczynań na przedpolu.
Gual w końcu strzela
Gdy wydawało się, że największą ozdobą tego spotkania będzie gol Josue, wyzwanie o ten tytuł postanowił podjąć Marc Gual. Król strzelców minionego sezonu zachował się tak, jak na króla strzelców przystało. Hiszpan nawinął Mosóra i Kostadinova, a następnie przymierzył tak, że nie było co zbierać.
Po przerwie dalej brylował stary, dobry Gual z Białegostoku. 28-latek podwyższył na 3:1, wykorzystując błąd Jakuba Czerwińskiego, który podał wprost pod nogi napastnika. W tej sytuacji świetnie zachował się również Tomas Pekhart. Czech, schodząc w pole karne, zabrał za sobą przeciwników, dzięki czemu Marc miał więcej przestrzeni. Dość powiedzieć, że to dopiero 5. gol w tym sezonie Hiszpana i jednocześnie pierwszy dublet w warszawskich barwach.
Paweł Wszołek przywrócił nadzieję… Piastunkom
Wszystko przez mocno spóźnione wejście na Tomaszu Mokwie, po którym zainterweniował VAR. Wskutek tego sędzia Musiał absolutnie słusznie ukarał wahadłowego czerwoną kartką. Po tym wydarzeniu Piast jakby na nowo uwierzył, że da radę wywieźć z Łazienkowskiej choćby remis. Dobitnie o tym świadczyła wzmożona liczba okazji. Najgroźniejsze były próby Kostadinova i Jorge Felixa. Obaj panowie obili jednak poprzeczki.