Manchester City rozbił Newcastle aż 4-0. Zawodnicy Pepa Guardioli zaprezentowali się ze świetnej strony i mogą w spokoju przygotowywać się do kolejnego spotkania. Poniżej swojego optymalnego poziomu zgrali za to goście, którzy odnotowali już trzecią porażkę w tym roku.
Show Omara Marmousha
Pierwsze 20 minut to zaskakująca dominacja Manchesteru City. Pomoc, w której rolę dwóch pivotów pełnili Gündogan i Nico, prezentowała się naprawdę solidnie. Był to zupełnie inny początek niż w meczu z Realem – tym razem gracze The Citizens skupili się na utrzymaniu piłki i ataku pozycyjnym. Newcastle weszło w to spotkanie bardzo słabo – liczne straty i niepewna, chimeryczna obrona były tylko częścią problemów, z jakimi musiał zmagać się zespół Eddiego Howe’a. Gospodarze udokumentowali swoją przewagę dwiema bramkami. Strzelcem obu goli był Omar Marmoush, który trafił do siatki w 19. i 24. minucie.
Obywatele nie zadowolili się dwubramkowym prowadzeniem i wciąż stwarzali groźne okazje. Marmoush nie poprzestał na dwóch golach i w 33. minucie skompletował hat-tricka. Były zawodnik Eintrachtu był aktywny przez cały czas, a poza zdobytą trzecią bramką popisał się kilkoma świetnymi prostopadłymi podaniami. Pierwsza połowa była dużym rozczarowaniem dla gości. O słabej dyspozycji Newcastle najlepiej świadczy liczba oddanych strzałów – zaledwie dwa, i oba niecelne. Z drugiej strony, warto docenić gospodarzy, którzy rozegrali kapitalne 45 minut, dając kibicom nadzieję na równie dobry występ w rewanżowym spotkaniu w Lidze Mistrzów.
Third Premier League appearance.
— Premier League (@premierleague) February 15, 2025
First Premier League hat-trick.
Talk about impact. pic.twitter.com/SaaHY3bWE0
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie
Goście wciąż mieli duży problem, by przebić się przez żelazną defensywę The Citizens. Co prawda zmiany dokonane przez trenera Newcastle nieco ożywiły grę, ale przyniosły zaledwie jeden groźny strzał, wprowadzonego w przerwie Lewisa Miley’a. W szeregach Manchesteru panował spokój, a ekipa Guardioli w pełni kontrolowała spotkanie. W drugiej połowie gra gospodarzy znacznie wyhamowała, mimo to i tak byli w stanie dobić rywala czwartą bramką. Gola zdobył McAtee po asyście Haalanda. Niestety zdobyte trzy punkty zostały okupione niepokojącą kontuzją Norwega.
Ze swoich zadań bardzo dobrze wywiązywał się Nico González. W dzisiejszym spotkaniu Hiszpan starał się grać bezpiecznie i podejmować rozsądne decyzje. Swój wkład w wynik miał także Gündoğan, który zakończył mecz z asystą na koncie. Nie był to jednak mecz napastników – Erling Haaland i Alexander Isak oddali łącznie zaledwie trzy strzały, z których tylko jeden był celny. Swoje spotkanie rozgrywał za to Savinho, który był niezwykle przebojowy i zakończył spotkanie z asystą. Była to już jego siódma asysta w debiutanckim sezonie.