Manchester City ma następcę Rodriego? 5 wniosków po 10. kolejce Premier League

Za nami już ponad 1/4 sezonu Premier League i można dokonywać już pewnych przewidywań. W tym tekście zajmiemy się jednak 10. kolejką, po której omawiamy szerzej 5 tematów. Są to: pozytywna przewidywalność Arsenalu, kłopoty ofensywy Tottenhamu, dylematy Arne Slota w kontekście nowych nabytków, mniej dostrzegalna nieobecność Rodriego oraz przygotowanie Sunderlandu do Premier League. Zapraszamy do lektury.

Arsenal jest pozytywnie przewidywalny

Arsenal w minionej kolejce wybrał się w podróż na Turf Moor. Na papierze do rywala znacznie słabszego i gdybyśmy mieli wskazać zespół w Premier League, przy którym jest najmniejsze prawdopodobieństwo, że potknie się na takim przeciwniku byłby to właśnie zespół Mikela Artety, a sobotnie spotkanie dało nam odpowiedź dlaczego. Kanonierzy już w pierwszej połowie zamknęli mecz strzelając dwa gole, a w drugiej zajęli się wyłącznie kontrolowaniem przebiegu wydarzeń. Nie forsowali tempa, wrzucili niższy bieg i przeszli do trybu ekonomicznego, aby zachować energię na kolejne mecze. Przy tak napiętym kalendarzu, jaki mają czołowe europejskie zespoły, jest to całkowicie zrozumiałe.

REKLAMA

Dla Arsenalu było to dziewiąte zwycięstwo z rzędu we wszystkich rozgrywkach. W lidze nie stracili ani jednego punktu od pięciu spotkań, a w czterech ostatnich zachowali czyste konto (rozszerzając tą statystykę na wszystkie rozgrywki Kanonierzy nie stracili bramki od 7 spotkań). Kanonierzy już w poprzednim sezonie byli zespołem z najwyżej ustawioną podłogą w całej Premier League. W swoich najsłabszych momentach i tak trudno było ich pokonać, ale zbyt duża liczba remisów zabrała im relatywnie wcześnie nadzieje na tytuł. W letnim okienku transferowym, poszerzając głębię kadrową, zespół Mikela Artety jeszcze podniósł podłogę. Stali się pozytywnie przewidywalni w swojej grze. Nie serwują kibicom nieprzyjemnych „niespodzianek”.

Thomas Frank nie potrafi odpowiednio ułożyć ofensywy Tottenhamu

Thomas Frank bardzo obiecująco rozpoczął pracę w Tottenhamie, natomiast im dłużej pracuje w północnym Londynie, tym więcej mankamentów w grze zespołu widać. Największym problemem Spurs jest ofensywa, a konkretnie – atak pozycyjny. Począwszy już od budowania akcji pod pressingem przeciwnika, przez progresję piłki w strefę ataku, po wykreowanie okazji strzeleckich. W meczu 10. kolejki Premier League z Chelsea (0:1) na własnym stadionie oddali tylko 3 strzały o łącznej wartości 0,05 xG według portalu Fotmob. Biorąc pod uwagę cały sezon Premier League – niższy współczynnik xG od Tottenhamy ma tylko pięć zespołów.

Thomas Frank oczywiście nie jest jedynym winnym zaistniałej sytuacji. Były szkoleniowiec Brentford odziedziczył kadrę wybrakowaną z graczy o charakterystyce, którzy są niezbędni w drużynie walczącej o awans do Ligi Mistrzów. Przede wszystkim w środku pola nie ma zawodników z umiejętnością regulowania tempa gry oraz progresji piłki, a pod niebecność kontuzjowanych Jamesa Maddisona i Dejana Kulusevskiego dział tworzenia sytuacji kuleje, ponieważ na skrzydłach Tottenham nie ma piłkarzy o kreatywnym profilu. Znajdziemy więc argumenty na usprawiedliwienie Thomasa Franka, ale Duńczyk musi zacząć pokazywać, że ma pomysł jak wybrnąć z tej sytuacji, poniewaz na razie tego nie widać.

Im mniej nowych nabytków w Liverpoolu, tym lepiej

Liverpool przerwał serię czterech porażek z rzędu w Premier League, wygrywając na Anfield z Aston Villą (2:0). Arne Slot tłumacząc ostatnie porażki za jeden z czynników wskazywał sposób gry rywali dalekimi podaniami, przez co nie mieli szans na wysokie odbiory. Aston Villa gra inaczej, chce budować akcje od własnej bramki, więc Arne Slot się na to przygotował i dwa gole jego zespół zdobył po odzyskaniu futbolówki na połowie rywala. Wiedząc jak ważny w tym meczu będzie pressing, Arne Slot wrócił do zestawienia z poprzedniego sezonu. Jedynym nabytkiem z letniego okienka transferowego był Hugo Ekitike. Milos Kerkez i Florian Wirtz usiedli na ławce, a Alexander Isak i Jeremie Frimpong z powodu urazów nie znaleźli się w kadrze meczowej.

Liverpool zagrał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie Premier League. Nie był to występ na miarę drużyny gotowej na walkę o mistrzostwo, ale zespół wreszcie zagrał na poziomie zbliżonym do sumy indywidualnych umiejętności zawodników. Byli drużyną, w której nie było wyraźnie niepasujących elementów. Odpowiednio zgraną oraz zbalansowaną. The Reds najlepiej obecnie wyglądają, gdy środek pola tworzy podstawowy tercet z poprzednich rozgrywek (Gravenberch, Mac Allister/ewentualnie Jones, Szoboszlai). Przed Arne Slotem teraz trudne zadanie. Wrócić do tego co działało w poprzednim sezonie kosztem wstrzymania procesu wprowadzania nowych zawodników do zespołu czy ciągle szukać odpowiedniego balansu z letnimi nabytkami zwiększając ryzyko straty punktów?

W Manchesterze City wreszcie nie widać braku Rodriego

Pierwszoplanowymi postaciami zwycięstwa Manchester City nad Bournemouth (3:1) byli zawodnicy ofensywni. W fazie posiadania piłki Pep Guardiola ofensywnych piłkarzy z największymi umiejętnościami w generowaniu zagrożenia pod bramką przeciwnika ustawił blisko środka (Foden, Cherki, Doku, Haaland). Za cichego bohatera tego spotkania – jak i całego sezonu Man City – można uznać natomiast Nico Gonzaleza. Hiszpan miał duży wpływ na to, że w/w zawodnicy z przodu mogli błyszczeć. Mądrymi oraz szybko podejmowanymi decyzjami pomagał mijać pressing przeciwnika i wgrywać piłkę pomiędzy formacje pomocy, a obrony Bournemouth.

Ten występ nie był wyjątkowy dla Nico Gonzaleza, poniewaz wysoki i równy poziom trzyma on od początku sezonu. W ostatnich sezonach jednym z głównych punktów dyskusji wokół Manchesteru City jest Rodri. Mówiło się o jego wpływie na zespół w sezonie 2023/24, gdy w kilku meczach, w których go brakowało gra Obywateli wyglądała wyraźnie gorzej. W poprzednich rozgrywkach we wrześniu zerwał więzadła krzyżowe, Pep Guardiola musiał radzić sobie bez niego do końca sezonu i odbiło się to na wynikach drużyny. W obecnych rozgrywkach Hiszpan rozpoczął tylko 6 meczów w wyjściowym składzie ze względu na różne problemy zdrowotne, ale o jego absencji mówi się znacznie rzadziej niż przez ostatnie kilkanaście miesięcy. To zasługa Nico Gonzaleza.

Sunderland ma sporo argumentów walce o utrzymanie w Premier League

Choć po 10. kolejce Premier League Sunderland zajmuje 4. miejsce i zdobył już około połowę punktów, które z reguły potrzebne są do utrzymania (mają już 18 „oczek”) to podstawowy cel klubu nie powinien się zmienić. Priorytetem musi być zapewnienie sobie bytu w najwyższej klasie rozgrywkowej na następny rok. Wśród czynników potrzebnych beniaminkom do utrzymania najczęściej wymienia się dobrą defensywę (rozumianą przez odpowiednią organizację w grze bez piłki), solidnego bramkarza, dyrygenta w środkowej strefie boiska oraz skutecznego napastnika. Jeśli przeanalizujemy sobie Sunderland według tych podpunktów ich wyniki nie muszą już dziwić tak bardzo.

REKLAMA

Od strony taktycznej Czarne Koty są dobrze poukładane. Nie mają problemów z wysokim pressingiem czy niskim bronieniem, potrafią utrzymać się przy piłce, skutecznie przeskakują pomiędzy ustawieniem z czwórką, a piątką obrońców. W środku pola wszystkm zarządza Granit Xhaka – mózg, serce i płuca zespołu. W momencie transferu trudno było uwierzyć, że Szwajcar zdecydował się na przejście do Sunderlandu, a jego postawa na boisku tylko potęguje zdziwienie, że tak dobry piłkarz gra dla beniaminka Premier League. Bardzo solidnie między słupkami prezentuje się sprowadzony z NEC Nijmegen Robin Roefs, który już zapewnił drużynie kilka dodatkowych punktów. Imponuje zwłaszcza jego gra na przedpolu, która przy wzroście znaczenia stałych fragmentów gry w Premier League stała się obecnie kluczową umiejętnością. Wilson Isidor jako napastnik z kolei dość regularnie trafia do siatki (4 gole w tym sezonie).

Co jeszcze wydarzyło się w 10. kolejce Premier League?

  • Na trzech zwycięstwach zatrzymała się seria Manchesteru United. Na City Ground zremisowali z Nottingham (2:2), a Sean Dyche zdobył pierwszy punkt w Premier League jako trener Forest.
  • 10 meczów i ciągle bez zwycięstwa. Wolves w minionej kolejce przegrało na wyjeździe z Fulham (1:3) grając od 36. minuty w dziesiątkę. Zespół Vitora Pereiry zgromadził tylko 2 punkty i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
  • Po trzech ligowych meczach bez wygranej Crystal Palace wróciło na zwycięską ścieżkę pokonując u siebie Brentford (2:0).
  • Przekonujące domowe zwycięstwo odniosło także Brighton, które pokonało Leeds (3:0), a dublet ustrzelił Diego Gomez.
  • West Ham odniósł pierwsze domowe zwycięstwo w Premier League od lutego. Zespół Nuno Espirito Santo pokonał Newcastle (3:1), co dla Portugalczyka było pierwszym zwycięstwem w roli szkoleniowca Młotów.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    140,906FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ