Nuri Sahin pozostanie trenerem Borussii Dortmund, ale nadchodzące spotkanie Ligi Mistrzów z Bologną będzie jego pożegnaniem z BVB. Tego typu informację wyczytać możemy w Bildzie, którego dziennikarze zapowiadają, że los tureckiego szkoleniowca jest już przesądzony.
Sahin może pakować już walizki?
Żeby zrozumieć obecną sytuację Borussii Dortmund, podsumujmy kilka faktów. Nuri Sahin rozpoczął swoją pracę w klubie 1 stycznia 2024 roku. 36-latek miał pomagać Edinowi Terziciowi, który pod koniec 2023 roku był bliski zwolnienia. Ostatecznie niemiecka drużyna poprawiła wyniki wiosną, a przede wszystkim dotarła do finału Ligi Mistrzów. O ile warsztat trenerski ówczesnego trenera BVB nadal był podważany, o tyle sukces na arenie międzynarodowej zagwarantował mu nietykalność.
Nieoczekiwanie sam Terzić powiedział stop. Opuścił Dortmund, przekazując stery zespołu w ręce swojego dotychczasowego asystenta. Tak naprawdę, taki scenariusz był do przewidzenia już na początku 2024 roku. Turek miał poznawać zespół, by pewnego dnia zostać jego pierwszym trenerem. Nie spodziewano się jednak, że taka sytuacja będzie miała miejsce tak szybko. Sahin przebył błyskawiczną ścieżkę awansu i w młodym wieku, nie mając większego trenerskiego doświadczenia w mocniejszej lidze (wcześniej przepracował ponad 2 lata w tureckim Antalyasporze) podjął się niezwykle trudnego wyzwania. 26 spotkań później bilans 36-latka ułożył się w 12 zwycięstw, 4 remisy i 10 porażek. Borussia Dortmund odpadła z Pucharu Niemiec, a w Bundeslidze zajmuje obecnie lokatę numer 10.
Turek otrzymał gwarancję, ale…
Lars Ricken oraz Sebastian Kehl dotychczas bronili tureckiego szkoleniowca, ale zdają sobie sprawę, że klęska BVB może kosztować także ich utratę posady. Celem minimum miało być zajęcie miejsca dającego awans do Ligi Mistrzów w sezonie 2025/26. Do takowego drużyna z Dortmundu traci obecnie 7 punktów. Szanse na tytuł mistrzowski są już tylko matematyczne, bowiem Bayern Monachium uciekł Borussii na 20 oczek, co na tym etapie sezonu jest gigantyczną różnicą.
Reasumując, trudno pozytywnie oceniać dotychczasową pracę Nuriego Sahina. Oczywiście, trener jest tylko jednym z trybów maszyny zwanej Borussią Dortmund, jednak Kehlowi oraz Rickenowi najłatwiej byłoby w takiej sytuacji znaleźć winnego w osobie szkoleniowca. Zdaniem dziennikarzy Bilda zapowiedź, że 36-latek poprowadzi zespół w meczu z Bologną nie oznacza, że jego przełożeni nadal w niego wierzą. Wprost przeciwnie — rozstanie jest już podobno przesądzone. Czy czołowy niemiecki portal ma rację? W najbliższych dniach doniesienia zostaną zweryfikowane.
Na ratunek… Erik ten Hag
Nazwisko idealnego kandydata do poprowadzenia BVB jest powszechnie znane od kilku tygodni. Na kilku ostatnich spotkaniach pojawić miał się Erik ten Hag — do niedawna opiekun Manchesteru United. Holender nie będzie miło wspominać pracy z Czerwonymi Diabłami, jednak wcześniej, gdy osiągał sukcesy z Ajaxem, uważano go za szkoleniowca z absolutnego topu. Kogoś takiego potrzebuje Borussia Dortmund. Terzić czy Sahin — to były eksperymenty polegające na powierzeniu trudnego zadania w ręce trenerów niemających dużego doświadczenia. Ten Hag ma za sobą 128 spotkań na ławce Manchesteru United i 215 w roli opiekuna Ajaxu. Trenera z takim CV od dawna nie było w Dortmundzie. Pytanie, czy działaczom udałoby się go skusić do pracy w Niemczech, pozostaje bez odpowiedzi.
Erik ten Hag remains the shadow coach for Nuri Sahin. Borussia Dortmund’s head coach still enjoys the trust of the board despite the team being in 8th place in the Bundesliga. Ten Hag has a very good relationship with Matthias Sammer.
— BVB Newsblog (@bvbnewsblog) January 14, 2025
🗞 @Plettigoal #BVB pic.twitter.com/tecQiOuAZn
Co z Łukaszem Piszczkiem? Polak podjął się pracy z BVB głównie ze względu na osobę Nuriego Sahina. To Turek przekonał byłego defensora reprezentacji Polski do objęcia posady asystenta, bowiem z propozycji nie skorzystał Sven Bender. Plotki o możliwym zastąpienia Sahina Piszczkiem wydają się wyssane z palca. Rodzime media chętnie podchwyciły temat, wiedząc, że będzie ona budziła spore zainteresowanie ze strony polskich kibiców. Żaden znaczący niemiecki dziennikarz nie wspomina jednak o możliwej szansie dla obecnego asystenta.