Polonia Warszawa musiała nie przegrać w przedostatniej kolejki Betclic 1 Ligi, by zapewnić sobie udział w barażach, których stawką będzie awans do Ekstraklasy. NIe udało się to, bo zespół z Warszawy przegrał 0:1. Jej pogromcą był ŁKS, który jednak także nie zagrał najlepiej, pokazując dwa zupełnie różne oblicza. Był drużyną poukładaną w obronie, ale za to pokazywał bardzo niewiele w ataku. O przyczynach i objawach tego dualizmu (i nie tylko) w naszych wnioskach po tym meczu.
1. ŁKS solidny w defensywie…
Drużyna przyjezdnych miała dość niskie posiadanie piłki i oddawała inicjatywę rywalom. Nie wiązało się to jednak z większym zagrożeniem pod ich bramką, bowiem obrona spisywała się naprawdę dobrze. Obaj stoperzy klubu z Łodzi – Levent Gulen i Sebastian Rudol – trzymali poziom i udawało im się zatrzymywać kolejne ataki Czarnych Koszul.
Pomagał im w tym także prawy defensor, Kamil Dankowski. Nie miał on łatwego zadania, gdyż przez niemal całą pierwszą połowę omijać go próbował Marcel Predenkiewicz. Był on najbardziej aktywnym z zawodników Dumy Stolicy, a i tak nie potrafił zdziałać wiele mając naprzeciwko siebie Dankowskiego. Prawy obrońca był po prostu niemal bezbłędny. Niemal, bo raz dał się nabrać szybszemu od siebie rywalowi. Później pomylił się także w starciu z Erjonem Hoxhallari, który ubiegł go w walce o bezpańską piłkę. Mimo tych dwóch sytuacji generalnie zarówno on, jak i jego partnerzy spisali się na medali postawili Polonii bardzo trudne warunki. Dzięki temu praktycznie bezrobotny był golkiper Łukasz Bomba. Przez cały mecz musiał on zatrzymać zaledwie 5 strzałów celnych, z których tylko jeden był większym wyzwaniem.
2. …i tragiczny w ataku
Wszelkie pochwały dla szczelnej defensywy ŁKS-u kompletnie tracą jednak na znaczeniu w obliczu niemocy ofensywnej łodzian. Co prawda Polonia też nie była może imponująca pod względem intensywności pod przeciwną bramką, ale ŁKS przekraczał wszelkie granice. Drużyna Ryszarda Robakiewicza chwilami wyglądała tak, jakby właściwie nie zależało jej na strzelaniu goli. Pozycja w środku tabeli Rycerzy Wiosny sprawia, że nie są oni zaangażowani ani w walkę o awans, ani w bój o utrzymanie w lidze. Można byłoby więc spodziewać się, że ich ostatnie mecze w sezonie będą po prostu piłką dla kibiców. Mecz z Polonią jest jednak zaprzeczeniem takiej tezy, gdyż ŁKS – delikatnie mówiąc – nie zachwycał polotem. Wyglądało to tak, jakby goście – próbując uśpić czujność rywali – jednocześnie uśpili samych siebie. A już na pewno kibiców, którzy mogli liczyć na lepsze widowisko. Nie zmienia tego nawet bramka zdobyta przez Ełkaesiaków w końcówce meczu. Nie była ona efektem ciężkiej pracy przyjezdnych, lecz jedynie prezentem od Przemysława Szura z Polonii, który popełnił fatalny błąd.
3. Polonia nie wykonała nawet celu minimum
Oczywiście w każdym meczu powinno się walczyć o zwycięstwo, ale w końcówce sezonu do głosu dochodzi także układ tabeli i związane z nim kalkulacje punktowe. Właśnie one sprawiły, że w spotkaniu z ŁKS-em remis mógł do pewnego stopnia satysfakcjonować Polonię. 1 zdobyty punkt sprawiałby bowiem, że ekipa z Warszawy byłaby już pewna udziału w barażach o Ekstraklasę. Najważniejsze było więc to, by nie przegrać. Piłkarze Mariusza Pawlaka nie podejmowali wielkiego ryzyka i postępowali dość zachowawczo, byle tylko nie odsunąć w czasie radości z biletu do play-offów. Ta strategia miała także swoje konsekwecje: Polonistom nie udało się trafić do przeciwnej bramki, bo najbardziej przykładali się do bronienia remisu. Z tego powodu nikt by jednak nie rozpaczał, gdyby tylko cały plan doszedł do skutku. Stało się jednak inaczej – Polonii plany popsuł jej własny zawodnik, Przemysław Szur. Wszedł on na boisko w 2. minucie doliczonego czasu gry i już chwilę później w nieakceptowalny sposób oddał piłkę rywalom. Wykorzystał to Marko Mrvaljević, który w przeciwieństwie do Szura okazał się świetnym zmiennikiem. On bowiem po wejściu na murawę wpisał się na listę strzelców i zapewnił swojej ekipie komplet punktów.
Bramka na wagę trzech punktów! 😲 #POLŁKS pic.twitter.com/JsYF23Cq5Y
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) May 17, 2025
Widoczne na boisku zadowolenie Polonii z remisu odbiło się jej więc czkawką. Utracili oni ten rezultat i pozostali z niczym. Oczywiście nie oznacza to, że drużyna z Warszawy nie powalczy o Ekstraklasę. Wciąż ma dużą przewagę nad goniącym Górnikiem Łęczna, więc najprawdopodobniej potwierdzenie baraży zostało po prostu przełożone o tydzień. Najlepiej byłoby jednak zwieńczyć dzieło już teraz, do czego zabrakło koncentracji i skupienia w końcówce meczu.