Jeden z czołowych polskich bukmacherów wystawił przed startem rundy wiosennej kurs 1.01 na spadek ŁKS-u Łódź. Drużyna prowadzona przez Marcina Matysiaka była skazywana na degradację, jednak nieoczekiwanie pokonała przed tygodniem Puszczę Niepołomice, okazując ofensywne, pozytywne szaleństwo. Wydawało się, że w meczu z Wartą Poznań łodzianie zagrają rośnie odważnie i spróbują pójść na wymianę ciosów. Styl był tym razem inny, jednak wynik podobny.
Warta Poznań od początku dominowała swojego rywala
Już w 5. minucie Dimitrios Stavropoulos uderzał tuż obok słupka. Niedługo później swoje okazje mieli Jakub Bartkowski oraz Maciej Żurawski. Zieloni często egzekwowali rzuty rożne, w pewnym momencie zamykając ŁKS w jego polu karnym. Trafienie dla gospodarzy wisiało w powietrzu i wydawało się kwestią czasu. Futbolówka nie chciała jednak wpaść do siatki. Na starcie drugiej połowy ofensywa Warty zelżała, co prawdopodobnie wynikało ze zmęczenia intensywnymi pierwszymi 45 minutami. Łodzianie długo czekali, aż w końcu w 75. minucie Piotr Janukowicz odnalazł się przy rzucie rożnym i zszokował widownię. Broniący się dotychczas zespół wywalczył stały fragment gry i doskonale go wykorzystał. O ile w meczu z Puszczą obserwowaliśmy ofensywną wersję ŁKS-u, o tyle dzisiaj goście wykazali wyrachowanie. Umówmy się, to nie był atrakcyjny wizualnie pojedynek, ale Warta Poznań nie zdołała wykorzystać żadnej ze swoich szans, tymczasem ŁKS Łódź zadał jeden, jak się okazało nokautujący cios.
Dawid Szulczek może czuć wkurzenie, bowiem Warta Poznań chciała dziś grać w piłkę, postawiła na ofensywę, ale notuje przykrą wpadkę. Pamiętajmy o tym, że przewaga Zielonych nad strefą spadkową to ledwie 4 punkty. Łodzianie po 24 kolejkach uzbierali 16 „oczek”, a do miejsca gwarantującego utrzymanie tracą 7 punktów. Zadanie nadal jest bardzo trudne, ale przecież w dwóch ostatnich meczach zaliczyli dwa zwycięstwa. Nie takie cuda widział już świat futbolu…