Według wiarygodnych źródeł wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik już w przyszłym tygodniu. Alexis Mac Allister zamieni Brighton na Liverpool! Transfer zapowiadany od dłuższego czasu w końcu dochodzi do skutku. Transakcja ma zamknąć się w okolicach 45mln funtów, a Argentyńczyk na Anfield będzie występował z numerem „10”. The Reds po sezonie przejściowym wzmacniają pozycję, na której najbardziej brakowało jakości.
Brak odpowiedniej jakości w pomocy
Nie bójmy się tego powiedzieć. Liverpool zawiódł w minionym sezonie, zdobywając aż o 25 punkty mniej, niż mieli jeszcze rok wcześniej. Nie brakuje teorii, z jakiego powodu sezon przejściowy nastał właśnie teraz. Odejście Sadio Mane, braki w obronie Trenta Alexandra-Arnolda czy liczne kontuzje często są wskazywane jako główne przyczyny. I oczywiście. Z pewnością były to ważne składowe, ale gdyby środek pola wywiązywał się z zadań tak jak wcześniej, wszystkie te wady nie byłyby aż tak widoczne. A chyba wszyscy wiemy, jak dla Jurgena Kloppa ważny jest gegenpressing i zachowanie odpowiedniej intensywności. Gdy pomocnicy są wszędzie, słabe strony Trenta nie są tak widoczne, a do kreowania sytuacji nie potrzeba dziesiątki, gdy taki sam efekt dają szybkie przechwyty.
Jednak Niemiec nie mógł liczyć na swój największy atut w poprzednich latach, gdy w linii pomocy najczęściej biegali nie tak dobry jak wcześniej Fabinho (3534 minuty), 32-letni Jordan Henderson (2530 minut) i trawiony przez kontuzje Thiago Alcantara (1957 minut). Z tego powodu Klopp w końcówce sezonu zdecydował się eksperymentować. Od początku kwietnia stałym bywalcem pierwszej jedenastki został 22-letni Curtis Jones, a w nowej roli zobaczyliśmy Trenta. Anglik w fazie rozegrania schodził do środka pola, by pomóc kolegom z kontrolowaniem spotkań. Jednak nie oszukujmy się. The Reds potrzebują tam realnych wzmocnień, jeśli chcą by miniona kampania okazała się jedynie wypadkiem przy pracy. I takim właśnie wzmocnieniem powinien okazać się Alexis.
Mac Allister – człowiek, jakiego potrzeba na Anfield
Wcześniejsze informacje na temat klauzuli Argentyńczyka podawały kwotę na poziomie powyżej 60mln, tymczasem Brighton ma zainkasować za niego o 15 milionów mniej. Jednak nawet jeśli Liverpool miałby zapłacić tyle co pierwotnie zakładano, nie byłby to zły ruch. Mistrzostwa Świata Albicelestes mogłoby nie być, gdyby nie tak dobra postawa Mac Allistera. Nie można go jeszcze nazwać pomocnikiem kompletnym, ale 24-latek z pewnością ma taki potencjał.
Dobra wizja, kreatywność, drybling i timing w polu karnym rywala to tylko niektóre z jego cech. Jeśli ktoś nie oglądał zbyt wielu spotkań Brighton, to po pierwsze niech żałuje, a po drugie – Alexis wykonywał tytaniczną pracę na boisku. Na rzecz tego tekstu sprawdziłem heatmapę Maca z tego sezonu i moje oczekiwania się sprawdziły. Argentyńczyk był po prostu wszędzie. Nie straszna mu praca w obronie, nadawanie tempa akcji, rozwijające podania i wejścia w okolice pole karnego. Już teraz to nowoczesny pomocnik, świetny z piłką przy nodze. Nie mam wątpliwości, że pod skrzydłami Jurgena Kloppa tylko urośnie i poprawi swój już i tak dobry dorobek strzelecki (10 goli w poprzednim sezonie Premier League). W ramach bonusu Liverpool zyskuje też świetnego wykonawcę rzutów karnych, który na mundialu z jedenastu metrów pokonał nawet Wojtka Szczęsnego. Koniec strachu, gdy na wapno podchodzi Mohamed Salah? Kibice Liverpoolu mają się z czego cieszyć.
Mówi się, że nie ważne jak się zaczyna, tylko jak kończy. Ale jeśli The Reds resztę okienka transferowego będą mieli równie udaną, co jego początek, to nie mam wątpliwości, że znów wrócą do czołówki Premier League.