Niedawno sezon Premier League się rozpoczął, a już musimy czekać dwa tygodnie na kolejny mecz, ponieważ przed nami wrześniowa przerwa reprezentacyjna. Po 3. kolejce standardowo bierzemy pod lupę 5 tematów z minionego weekendu – rzuty rożne Chelsea, problemy Tottenhamu pod pressingiem, niezmienne demony Manchesteru City, nieoczywisty bohater Liverpoolu oraz rozczytana Aston Villa.
Chelsea ma nową broń w postaci rzutów rożnych
The Blues po trzech kolejkach mają na koncie 7 punktów, a zwycięstwo z Fulham (2:0) miało pewien punkt wspólny z wygraną przeciwko West Hamowi przed tygodniem. Chelsea w obu spotkaniach pierwszego gola strzeliła po rzucie rożnym. To nowa broń ofensywna The Blues w tym sezonie. W trzech spotkaniach nowych rozgrywek zdobyli po kornerach już cztery gole (3 z West Hamem, 1 z Fulham), a już w meczu 1. kolejki z Crystal Palace stwarzali w ten sposób duże zagrożenie. Chelsea oddała najwięcej strzałów po rzutach rożnych (15). Ich xG ze stałych fragmentów gry wynosi około 2,5, co stanowi 40% całego dorobku goli oczekiwanych zespołu Enzo Mareski.
Chelsea na razie tworzy zagrożenie po rzutach rożnych w bardzo podobny sposób. Zagrywają dośrodkowania dochodzące w stronę bramki w okolice pola bramkowego, gdzie utrudniają bramkarzowi interwencje tworząc tam bardzo duży tłok. Często wrzucają futbolówkę na krótki słupek, aby Cucurella jeszcze ją przedłużył. Po letnich transferach Chelsea ma również więcej wzrostu przy stałych fragmentach gry, a na starcie sezonu najlepiej odnajduje się w nich Joao Pedro. Zatrudnienie z Brentford Bernardo Cuevy, trenera od SFG, latem 2024 roku przynosi efekty na Stamford Bridge.
Tottenham w pomocy potrzebuje nie tylko „10-tki”
Gdy przed startem sezonu Tottenhamu pojawiła się informacja, że James Maddison wypadnie na dłuższy czas przez kontuzję, a poważniejszy uraz leczy także Dejan Kulusevski, priorytetem dla klubu stało się sprowadzenie ofensywnego pomocnika. Nie udało się z Eberechim Eze, ale Spurs nie wyszli źle, ponieważ podpisali kontrakt z Xavim Simonsem. Holender w minionej kolejce jeszcze nie zagrał i w zespole Thomasa Franka szwankował dział kreacji… którego tak naprawdę nie było. Przeciwko Bournemouth (0:1) Tottenham oddał tylko 5 strzałów, a ich współczynnik goli oczekiwanych wyniósł 0,17 xG, co – biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki – nie zdarzyło im się w trzech ostatnich sezonach.
Wskazując braki w składzie Tottenhamu poza nominalną „10-tką” należałoby także podkreślić charakterystykę drugiej linii. Koguty nie mają wielu pomocników, którzy umiejętnie grają pod pressingiem przeciwnika. Kłopoty z Bournemouth zaczynały się wcześniej niż pod polem karnym rywala. Piłkarze Thomasa Franka mieli kłopoty z wyjściem spod pressingu Wisienek i progresją piłki w tercję ataku. Jedynym zawodnikiem, któremu można ufać zagrywając piłkę w środkową strefę, gdy rywal zakłada wysoki pressing jest Rodrigo Bentancur. Ani Joao Palhinha, ani Pape Matar Sarr takiej gwarancji nie dają i nie są pomocnikami, którzy najlepiej czują się przy piłce. Tottenham poza „10-tką” potrzebuje także głęboko cofniętego rozgrywającego.
Manchester City latem nie rozwiązał problemu z defensywą
Mamy dopiero 3. kolejkę, a Manchester City przegrał już dwa spotkania w tym sezonie. Po porażce z Tottenhamem na własnym stadionie przed tygodniem zespół Pepa Guardioli wrócił bez punktów z The Amex. W starciu z Brighton (1:2) przez długi czas wszystko dobrze układało się dla Obywateli. Mieli kontrolę nad meczem skutecznie utrzymując się przy piłce, na co niebagatelny wpływ miał powrót Rodriego do wyjściowej jedenastki. Piłkarze Man City byli także skuteczni w wysokim pressingu i przebieg meczu sugerował, że nie będą mieli problemu z utrzymaniem korzystnego wyniku do końca spotkania. Aż trener rywali, Fabian Hurzeler nie dokonał poczwórnej zmiany.
Just look at the match stats when Hürzeler made the quadruple sub on the hour. Minimal attacking threat and output.
— Robert Gilbert (@thegilbertros) August 31, 2025
Now look at the FT stats – those subs changed the momentum of the game. Credit to Hürzeler for changing it up and using the matchday squad to get a result. #BHAFC pic.twitter.com/B4Us9FY2cC
W tym momencie Manchester City się posypał. Brighton przed zmianami, do 61. minuty, oddało tylko 1 strzał. Później – aż 11. 97,8% łącznego dorobku goli oczekiwanych (xG) Brighton wykreował już po wspomnianych zmianach. Gospodarzom wystarczyło zagrać dalekie podanie za linię obrony i już robił się chaos, w którym Manchester City się nie odnalazł. Zespół Guardioli może lepiej zakładać pressing i mieć większą kontrolę nad meczami – zakładamy, że Man City w tym sezonie będzie zachowywać czyste konta – ale problemu z defensywą w letnim okienku transferowym nie rozwiązano, bowiem gdy rywale wyciągną ich ze strefy komfortu to zawodnicy Obywateli wyglądają na spanikowanych. A w tak silnej lidze jaką jest Premier League takie momenty są nieuniknione. Manchester City nie jest na nie przygotowany.
Dominik Szoboszlai po transferze Wirtza stał się jeszcze ważniejszym piłkarzem dla Liverpoolu
Gdy na początku okienka transferowego Liverpool potwierdził sprowadzenie Floriana Wirtza od razu ruszyły przewidywania – kto w takim razie straci miejsce w podstawowej jedenastce Liverpoolu? Jako że Niemiec jest ofensywnym pomocnikiem to najczęściej typowanym „nieszczęśnikiem” był Dominik Szoboszlai. Na początku sezonu Węgier jest jednak jeszcze ważniejszym zawodnikiem dla The Reds niż był w poprzednim sezonie. W hicie 3. kolejki Premier League przeciwko Arsenalowi (1:0) to jego fenomenalne trafienie z rzutu wolnego przesądziło o tym, że 3 punkty zostały na Anfield. Największą pochwałą, jaką możemy przypisać Niemcowi to fakt, że nawet gdyby nie strzelił tej bramki to byłby jednym z kandydatów do MVP spotkania.
Mało tego: Dominik Szoboszlai nie gra na swojej pozycji. Kontuzjowany jest Jeremie Frimpong, do zdrowia po urazie pomału wraca Conor Bradley, więc to 24-latek został przesunięty na prawą obronę w ostatnich dwóch meczach. Zarówno w starciu z Bournemouth, jak i Arsenalem zamknął swoją stronę i nie pozwalał skrzydłowym przeciwnika na tworzenie zagrożenia. Arne Slot niespodziewanie znalazł kolejną opcję na zastąpienie Trenta Alexandra-Arnolda. Posiadanie tak uniwersalnego i wszechstronego zawodnika, który jest w stanie wykonać polecenia trenera niemal na każdej pozycji jest ogromną wartością dla zespołu. Fede Valverde ma konkurenta w rywalizacji o najlepszego piłkarza „od wszystkiego” na świecie.
Model gry Aston Villi stał się przewidywalny w Premier League
Gdybyśmy wśród kibiców Premier League przeprowadzili szybką sondę, który zespół jako ostatni strzeli bramkę w tym sezonie ligowym to liczba odpowiedzi na Aston Villę byłaby znkoma. Tymczasem po trzech kolejkach to tylko zespół Unaia Emery’ego nie trafił jeszcze do siatki. W domu mieli dobrze broniących rywali w postaci Newcastle (2 czyste konta, 2 stracone gole) i Crystal Palace (2 czyste konta, 1 stracony gol), natomiast brak trafienia przez 270 minut – a doliczając poprzedni sezon już 360 minut – każe poważnie się zastanowić co nie działa w Aston Villi.
Drużyna Emery’ego ma jasno określony model gry. Progresja piłki w tercję ataku zakłada grę przez środek i podania mijające formację przeciwnika rywali. Swoich najlepszych ofensywnych piłkarzy hiszpański trener ustawia w środkowej strefie boiska, a boczne sektory zostawia dla bocznych obrońców. Drużyny rozczytały już Aston Villę i wiedzą jak ich zneutralizować. Nastawiają się na zamykanie środka, są szczególnie wyczuleni na podania do Morgana Rogersa (najlepiej grającego zawodnika AV między liniami) i pozwalają grać przez boczne sektory, gdzie The Villans nie mają piłkarzy zdolnych wygrywać jeden na jednego. W dwóch pierwszych kolejkach zespół rozregulowała też decyzja Emery’ego, który ustawił Tielemansa (najlepiej podającego zawodnika AV) na „10-tce”, przez co był bardzo rzadko pod grą. Z Palace w minionej kolejce też Villa nie strzeliła bramki, ale Tielemans ustawiony głębiej zagrał dobre zawody.
Co jescze wydarzyło się w 3. kolejce Premier League?
- Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie odniósł Manchester United rehabilitując się za odpadnięcie z Carabao Cup z 4-ligowym Grimsby Town. Zespół Rubena Amorima uratował komplet punktów z Burnley (3:2) na Old Trafford golem w doliczonym czasie gry.
- Znakomite wejście do Evertonu ma Jack Grealish. Drugi kolejny mecz zakończył z dwoma asystami, a zespół Davida Moyesa znów wygrał (3:2 z Wolves) i ma 6 punktów na koncie.
- 6 punktów ma także Sunderland, dla którego to bardzo dobry wynik. Zespół Regisa Le Brisa wszystkie „oczka” zdobył przed własną publicznością. W minionej kolejce pokonał Brentford (2:1).
- Zadowoleni ze startu sezonu mogą być także kibice innego beniaminka, Leeds, których ulubieńcy po bezbramkowym remisie z Newcastle na własnym obiekcie mają 4 punkty w ligowej tabeli.
- Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie odniósł West Ham, dzięki czemu Graham Potter będzie miał spokojniejszą przerwę reprezentacyjną. Jego zespół pokonał 3:0 Nottingham strzelając wszystkie bramki po 80. minucie.
Na koniec – przypominamy jak wygląda tabela po trzech kolejkach.