Letnie transfery Lecha Poznań. Czy da się je oceniać pozytywnie?

Lech Poznań po znakomitym sezonie, w którym dotarł do ćwierćfinału Conference League i w rozgrywkach ligowych zajął 3. miejsce postanowił wzmocnić swoją kadrę. Nie szalał jednak na rynku transferowym pod względem ilości, a jakości. Skupił się na zatrzymaniu kluczowych zawodników i jednocześnie dołożeniu paru nowych twarzy. Zwracano uwagę przede wszystkim na doświadczenie, ogranie i możliwość dalszego rozwoju. Te wymagania sprawiły, że wydano olbrzymie pieniądze jak na polski klub. Biorąc po uwagę fakt, że „Kolejorz” szybko wypisał się z rozgrywek europejskich to na wzmocnienia trzeba patrzeć z innej perspektywy.

Dino Hotić

Bośniacki zawodnik dobrze wszedł do poznańskiego klubu. Bardzo dobrze prezentował się w eliminacjach do europejskich pucharów, w których zdołał strzelić bramkę w meczu z Zalgirisem. Później doszły dwie asysty w rozgrywkach ligowych, lecz w meczu ze Stalą Mielec musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. W jego miejsce wszedł Adriel Ba Loua, który wykorzystał swoje pięć minut i z meczu na mecz wyglądał coraz lepiej. Pozycja bośniackiego skrzydłowego zaczęła coraz bardziej słabnąć.

REKLAMA

Jednak w momencie kiedy były zawodnik Cercle Brugge powrócił po kontuzji, urazu w meczu z Koroną doznał wcześniej wspomniany Ba Loua. Widać, że Bośniak ma chęć do gry, ale jeszcze nie czuje się w pełni sił. Jego postawa napawa optymizmem i na ten moment tego transferu nie da się ocenić jednoznacznie. Na pewno ma on potencjał na solidne granie. Ma coś do pokazania i widać, że chce to zrobić. Dino miał bardzo dobre i teraz czas pokazać sobie i kibicom Lecha Poznań, że jest piłkarzem, dla którego warto przychodzić na mecze.

Ali Gholizadeh

Transfer, który ewidentnie był szykowany na grę zarówno w rozgrywkach Ekstraklasy jak i europejskich pucharach. Jednak Europa Lechowi uciekła i na ten moment ucieka również ogromna kasa, która została wpompowana w irańskiego zawodnika. Przyszedł on do Poznania z kontuzją, która miała być zaleczona na przełomie września. Jednak przedłużało się to wszystko niemiłosiernie. Zadebiutował w meczu z Ruchem Chorzów. Łącznie na boiskach Ekstraklasy wystąpił w czterech meczach. Do tego dostał swoje minuty w meczu Fortuna Pucharu Polski z Arką Gdynia. W żadnym z tych spotkań nie wystąpił w pełnym wymiarze czasowym. Wszystko na razie wygląda na wzajemne badanie terenu.

Ciągle apeluje się o spokój, lecz od piłkarza, na którego wyłożono 1.80 milionów euro wymaga się bardzo dużo. A na ten moment Irańczyk nie pokazał dosłownie nic. Jak tak dalej pójdzie będziemy mówić o największym „flopie” transferowym w historii Ekstraklasy. Czas się obudzić i pokazać swoje najlepsze umiejętności. W przeciwnym razie fani Lecha Poznań kolejny raz już w tym sezonie będą mogli czuć się oszukani. Miał być gwiazdą Ekstraklasy, a na ten moment jest schowanym zawodnikiem, który nie do końca wie co robi na boisku.

Miha Blažič

Reprezentant Słowenii miał wypełnić lukę po zawieszeniu Bartosza Salamona i odejściu Lubomira Satki. Ze swoją reprezentacją awansował na Euro 2024. Z miejsca stał się pierwszym wyborem Johna van den Broma i co by nie mówić odpłaca się dobrą grą. Nie jest może to najlepszy obrońca ligi. Potrafi popełniać bardzo proste błędy, lecz im dłużej trwa sezon tym na grę Blazicia patrzy się coraz lepiej. Jest w dość dobrej formie, w przeciwieństwie do jego kolegi z obrony – Antonio Milicia. Na ten moment jest zawodnikiem bez którego szkoleniowiec Lecha Poznań nie chce ustalać składu na poszczególne spotkania. Gra praktycznie wszystko. Ciekawe jak pozycja słoweńskiego obrońcy będzie się kształtowała, gdy do gry powoli będzie wracał Bartosz Salamon i Filip Dagerstal. Jednak na ten moment Blazić nie ma sobie wiele do zarzucenia. To solidne wzmocnienie, z którego włodarze Lecha Poznań mogą być zadowoleni.

Elias Andersson

Transfer, po którym obiecano sobie wiele. Szwed miał się stać kluczowym zawodnikiem zespołu ze względu przede wszystkim na swoją uniwersalność. Poza grą na lewej obronie potrafi też grać w środku pola i być bardzo dobrym rozgrywającym. O ile w grze ofensywnej szwedzki zawodnik robi dookoła siebie sporo dobrego, to o jego grze defensywnej nie ma za bardzo czego mówić. Sprawił, że kibice Lecha Poznań zaczęli tęsknić za Pedro Rebocho. Sam John van den Brom w ostatnim czasie woli wystawiać doświadczonego i momentami wyrzucanego z klubu Barry’ego Douglasa.

Ewidentnie Elias nie potrafi się odnaleźć w Lechu Poznań i na ten moment jest on jednym z najgorszych ruchów włodarzy poznańskiego klubu w ostatnich latach. Oczekiwania były dość duże, a dostaliśmy zawód. Jednak w piłce nie można nikogo skreślać i jeśli tylko Andersson chce pozostać w Lechu Poznań zapamiętanym z dobrej strony to powinien jak najszybciej wziąć się do roboty. Jeszcze nie wszystko stracone. A zaczęło się od bardzo dobrego meczu z Piastem.

Potrzeba czasu?

Odpowiadając na pytanie z tytułu to nie do końca da się te letnie ruchy Lecha Poznań oceniać pozytywnie. Każdy z nich dawał duże nadzieje, a tak naprawdę tylko Miha Blazic się broni. Reszta to albo przepalone pieniądze jak w przypadku Aliego Gholizadeha albo wielki zawód jak w przypadku Eliasa Andersona. Coś ewidentnie nie gra. Owszem można powiedzieć, że ci piłkarze jeszcze potrzebują czasu. Tylko ile? Problem w tym, że Lech Poznań nie ma czasu. W europejskich pucharach gra Legia Warszawa i Raków Częstochowa. Lech Poznań sam się z nich wypisał na własne życzenie.

REKLAMA

W takim razie piłkarze o takiej klasie i za takie pieniądze powinni zdominować ligę tak by pisano o sezonie 2023/2024 jako o absolutnej dominacji jakiej nie widziała Ekstraklasa w XXI. wieku. A a to mamy Lecha męczącego się niemiłosiernie na każdej płaszczyźnie gry i tracącego punkty dosłownie z każdym. Nie ma zespołu, który bałby się „Kolejorza”. Coraz bardziej widać tendencję, że poszczególne zespoły przyjeżdżają na Bułgarską jak do siebie. Takie coś nie wypada takiemu klubowi jakim jest Lech Poznań i jakim chce być. Czas się wziąć do roboty póki rozgrywki ligowe jeszcze nie uciekły. Cieszy ćwierćfinał Fortuna Pucharu Polski, lecz kibiców „Kolejorza” zadowoli jedynie wygranie tego trofeum. Nic innego nie wchodzi w grę z taką kadrą i takim spokojem w tygodniu z powodu braku grania w Europie. Wymówki się skończyły.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ