Potknięcia kandydatów do pierwszej czwórki, udany debiut Ryana Masona w roli menadżera Tottenhamu i oficjalnie przyklepany spadek Sheffield. Co jeszcze działo się w ten weekend na boiskach Premier League? O wszystkim przeczytacie w naszym podsumowaniu. Subiektywne wnioski o każdym klubie w kilku zdaniach poparte własnymi obserwacjami. A do tego statystyki, heatmapy i ciekawostki. Prawdziwa gratka dla fanów angielskiej piłki. Zaczynamy.
1. Manchester City
Sobotni przegrany półfinał FA Cup z Chelsea (0:1) pokazał, że City jest do ugryzienia, a ponadto z kontuzją wypadł Kevin De Bruyne. Aston Villa też mocno rozpoczęła, ale ostatecznie Obywatele zgarnęli 3 punkty wygrywając 2:1. Niepokoić może postawa defensywy. W ostatnich meczach podopieczni Guardioli zachowują mniej czystych kont, a w środę czerwoną kartkę otrzymał Stones. Za to ofensywa nadrabia, a w niej dowodzącą postacią jest Phil Foden, który znów pokazał, że jest tej drużynie niezbędny.
2. Manchester United
Czerwone Diabły pokonały Burnley (3:1) wyszarpując 3 punkty w końcówce. To już nie pierwszy raz, kiedy podopieczni Solskjaera w ostatnich minutach przechylają szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Podoba mi się zmiana mentalna, jaka zaszła w tym zespole na przestrzeni całego sezonu. Coraz rzadziej tracą punkty w głupi sposób, a bohaterem meczu nie zawsze jest już tylko Bruno Fernandes. Kolejny krok to poprawić postawę w meczach o wysoką stawkę. Najbliższy test – Liga Europy.
3. Leicester
Zwycięstwem z West Bromem (3:0) Lisy bardzo przybliżają się do pierwszej czwórki wykorzystując potknięcia rywali. Wreszcie do siatki trafił Vardy, passę strzelecką ciągle podtrzymuje Iheanacho, dobre zawody rozegrał wracający do składu Maddison. Z drugiej jednak strony ich wczorajszy rywal pozwalał im na bardzo dużo. Lisy mogły spokojnie wygrać jeszcze wyżej, a to ile mieli przestrzeni przy atakach, zwłaszcza po prawej stronie, którą co chwilę wykorzystywał Castagne, zakrawa o absurd.

4. Chelsea
Mecz z Brighton (0:0) pokazał, że Chelsea Tuchela to ciągle jest projekt w budowie. W ataku pozycyjnym jest jeszcze mnóstwo do poprawy. Kiedy rywal jest dobrze zorganizowany The Blues zwyczajnie męczą się z piłką przy nodze. Widać, że trener ciągle szuka nowych rozwiązań. Z Brighton przesunął Mounta do środka pomocy, aby był bardziej aktywny przy rozegraniu, ale pomysł średnio wypalił. Pierwszy raz w Premier League odpoczął też Azpilicueta, co przełożyło się na gorsze wprowadzanie piłki w strefę ataku.

5. West Ham
Tydzień temu z Leicester, kiedy West Ham grał głównie bez piłki brak Antonio i Rice’a nie był tak odczuwalny. W meczu z Newcastle (2:3), w którym rywale oddali im piłkę tak łatwo już nie było. Brakowało także dokładnych dośrodkowań Cresswella, który także wypadł przez uraz. Pod własną bramką piłkarze WHU popełniali fatalne błędy, a z przodu wiele klarownych okazji też nie stworzyli. Jeśli nie skończą w TOP 4 (a mam przeczucie, że tak będzie) to zwalenie winy na kontuzje przez Moyesa nie będzie tylko tanią wymówką.

6. Tottenham
Pierwszy mecz po zwolnieniu Mourinho Tottenham wyszarpał zwycięstwo z Southampton (2:1) w końcówce spotkania. Na razie nie ma co oceniać Ryana Masona, bo nie miał czasu, aby zaprowadzić jakieś zmiany w zespole. Wyjściowy skład był dość podobny do tego za The Special One. W wyniku kontuzji zabrakło Kane’a i porównując ten do poprzednich meczów Kogutów bez swojego najlepszego strzelca w tym sezonie trzeba przyznać, że Tottenham zagrał całkiem niezłe spotkanie.

7. Liverpool
Mecz Liverpoolu z Leeds (1:1) był pierwszym, który odbył się po tym, jak na piłkarski świat spadła bomba o nazwie Superliga. I The Reds grali tak, jakby nowy format europejskich rozgrywek został już przyklepany i piłkarze Jurgena Kloppa nie musieli już każdego meczu grać z maksymalnym zaangażowaniem, bo każda strata punktów oddala ich od Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Spacerowe tempo, oddanie inicjatywy rywalom i po kilku sygnałach ostrzegawczych wreszcie strata bramki.

8. Everton
W meczu z Tottenhamem (2:2) James pokazał, że jest kluczowym piłkarzem, aby Everton potrafił grać w ataku pozycyjnym. Kolumbijczyk wprawdzie nie skończył spotkania z golem, ani asystą (wywalczył rzut karny), ale miał ogromny wpływ na kreowane sytuacje przez zespół. Dobrze wyglądała współpraca pomiędzy nim, Richarlisonem, a Sigurdssonem i to był najlepszy występ ofensywy Evertonu od dawna. Stracone punkty to zasługa błędów obrony, która sprezentowała dwa gole rywalom.

9. Arsenal
Arsenal wyrwał w samej końcówce remis z Fulham (1:1), a sam obraz meczu już kilka razy w tym sezonie widzieliśmy. Kanonierzy co jakiś czas, tak około raz w miesiącu muszą mieć taki mecz, że nieważne, jak będą grać to i tak go nie wygrają. Nieskuteczność, obijanie prętów, sprezentowanie gola rywalom, milimetry przy spalonych na ich niekorzyść. Stabilizacja to słowo, które na Emirates nie zawitało od dawna. Arsenal od stycznia nie potrafi wygrać dwóch meczów z rzędu w Premier League.
10. Leeds
Na ekipę Bielsy zawsze można liczyć. W poprzedni weekend, z Manchesterem City (2:1) stworzyli świetne widowisko wygrywając po oddaniu zaledwie dwóch strzałów. W poniedziałek z Liverpoolem (1:1) długo wydawało się, że to mecz, w którym muszą „odrobić” sytuacje za szczęście w poprzednim meczu, ale ostatecznie po rzucie rożnym Llorente dał wyrównanie. Nawet bez Raphinhii, o którym często tutaj się bardzo pochlebnie wypowiadałem Leeds stworzyło sobie mnóstwo sytuacji przeciwko Liverpoolowi.
11. Aston Villa
Dwa ostatnie mecze The Villans to dwie nieznaczne przegrane z mocniejszymi rywalami (po 1:2 z Liverpoolem i Man City). Optymistycznie patrząc, ekipa Deana Smitha postawiła się obu rywalom i strzeliła po bramce. Pesymistycznie, są już na 11. miejscu i z europejskich pucharów nici. Na przyszły sezon menadżer Aston Villi ma nauczkę, aby więcej rotować składem, bo od lutego jego zespół jedzie na oparach. Ale to też cenna lekcja dla działaczy. W lecie będą musieli dać Smithowi lepsze narzędzia do pracy.
12. Wolverhampton
Mecz z Sheffield to obecnie najlepsza okazja na poprawienie dorobku punktowego i podbudowanie pewności siebie. Tak też zrobiły Wilki, choć skromna wygrana 1:0 i gra znowu nie może napawać trenera optymizmem. Całe szczęście, że formę złapał Adama Traore, bo inaczej mecze Wolves – jako, że już niespecjalnie mają o co grać – byłyby nieoglądalne. Hiszpan w ostatnich trzech meczach ma na koncie gola i 2 asysty i pod nieobecność kontuzjowanego Pedro Neto ciągnie całą ofensywę.

13. Crystal Palace
Mecz z Southampton został przełożony, a Święci grali zaległy mecz z 29. kolejki z Tottenhamem.
14. Southamtpon
Święci punktują najgorzej w całej Premier League w 2021 roku, a mecz z Tottenhamem (1:2) był dobrym podsumowaniem ich postawy. Fragmenty dobrej gry są, ale nie potrafią utrzymać tego przez dłuższy czas. W środku nagminnie robią się ogromne dziury, obrona nie nadąża, oprócz podatnego na urazy Ingsa nie za bardzo ma kto strzelać gole. Wydawało się, że Święci zmierzają w dobrą stronę, ale teraz – po dłuższym okresie słabej gry, który trwa już mniej-więcej od grudnia – coś się chyba wypaliło.
15. Newcastle
Kiedy kibice zaczynają protestować przeciwko Steve’owi Bruce’owi i wydaje się, że jego dni na St. James’ Park są policzone, Newcastle nagle zaczyna grać dobrze w piłkę. Tak było na przełomie stycznia oraz lutego i tak jest też teraz. Sroki po przerwie na kadrę w 3 meczach zdobyły 7 punktów i strzeliły 7 goli. W życiową formę zdaje się wchodzić Saint-Maximin, który na boisku dostał więcej swobody. Repertuar Francuza to już nie tylko efektowne dryblingi, ale też produktywność pod bramką rywala.

16. Brighton
Mecz przeciwko Chelsea (0:0) był chyba jednym z najnudniejszych spotkań sezonu, ale Brighton za ten mecz możemy akurat pochwalić. Zagrali na stadionie półfinalisty Ligi Mistrzów, jak równy z równym i zasłużenie wywieźli ze Stamford Bridge punkt. Powrót po kontuzji Adama Webstera sprawił, że Graham Potter przeszedł na ustawienie z klasycznymi wahadłami i skład stracił Jakub Moder. Z uwagi na bardzo dobrą postawę w defensywie myślę, że to ustawienie może utrzymać się na dłużej.
17. Burnley
Sean Dyche zareagował na gorszą postawę defensywy w ostatnich tygodniach i odszedł od preferowanego systemu 1-4-4-2 kosztem 1-4-5-1 i zagęszczenia środka pola. Mimo wyniku trener The Clarets śmiało może powiedzieć, że plan na mecz z Manchesterem United (1:3) wypalił. Defensywa przez większość spotkania spisywała się przyzwoicie, a ataki oparte na dalekich podaniach i wrzutkach na Chrisa Wooda potrafiły zagrozić rywalom. Napastnik Burnley oddał aż 5 z 10 strzałów zespołu.
18. Fulham
Fulham drugi mecz z rzędu straciło bramkę w niemal ostatniej akcji meczu, przez co uciekły im 3 punkty i szansa na utrzymanie stała się już tylko iluzoryczna. Po meczu z Arsenalem (1:1) widziałem sporo opinii, że szkoda Scotta Parkera. Jasne, bramki tracone w 90+ minutach zawsze bolą, ale z drugiej strony Fulham z Arsenalem oddało tylko 3 strzały, gola zdobyli po sprezentowanym karnym, generalnie zagrożenia było jak na lekarstwo. To nie jest gra na utrzymanie.

19. West Brom
Ostatnie dwa mecze kazały nam wstrzymać się jeszcze ze skreślaniem West Bromu. Długo to jednak nie potrwało. W meczu z Leicester (0:3) oglądaliśmy The Baggies w najgorszym wydaniu. Drużynę z początkowych meczów Big Sama, którą rywale rozmontowują, jak chcą. Postawa całego zespołu w grze obronnej we wczorajszym meczu była dramatyczna. West Brom próbował grać dość wysoko i został za to skarcony. Bezpieczniej – i zapewne lepiej – byłoby postawić zasieki i zmuszać rywala do dośrodkowań.
20. Sheffield
Mamy oficjalne potwierdzenie – Sheffield na 6 kolejek przed końcem straciło już nawet matematyczne szanse na utrzymanie i w przyszłym sezonie zagra w Championship. Koniec ich przygody jest dość smutny. O ile przez pierwszą połowę sezonu mogliśmy mówić, że brakuje im skuteczności, że wcale nie grają tak źle, jak oddaje to tabela, tak w ostatnich kolejkach czekali już tylko na ścięcie.

fot.: Premier League