Legia Warszawa ogłosiła dziś nawiązanie współpracy z firmą Capital Block – dedykowaną agencją NFT, skupiającą swoją działalność na drużynach sportowych. Klub z Warszawy ma zostać tym samym pierwszym zespołem w Europie, który otrzyma własne tokeny NFT. Co to oznacza dla Legii i jakie mogą być tego konsekwencje?
Czym tak właściwie jest NFT?
Zacznijmy od kwestii samego tworu NFT, gdyż jest to sprawa dosyć skomplikowana. NFT, czyli z angielskiego non-fungible token (niewymienialny token), to unikatowy cyfrowy kod, zawarty pod wizualną postacią grafiki (obrazek, gif, logo) wygenerowanej w procesie zbliżonym do tego, który odpowiada za wydobywanie kryptowalut. NFT jest zatem swoistym następstwem rozwoju rynku kryptowalut i jego nowym ucieleśnieniem.
Każde NFT jest jedyne w swoim rodzaju. Nie można wyprodukować drugiego takiego samego tokena, ani w żaden sposób go skopiować. Należy je zatem traktować jako przedmiot stricte kolekcjonerski. Coś jak ultra rzadka karta w fifie czy koszulka z podpisem, posiadająca własny numer seryjny. Każdy może taką cyfrową kartę nabyć, tworzyć własną kolekcję bądź sprzedać (najchętniej z zyskiem). Skoro mamy już wstępny zarys tego, czym jest NFT, przejdźmy do współpracy Legii i Capital Block.
Czemu w zamyśle ma służyć nowy kierunek Legii
● Dzięki współpracy z Capital Block Legia Warszawa została pierwszym europejskim klubem piłkarskim, który posiada oficjalną agencję NFT – to akurat zależy od punktu widzenia. Capital Block współpracuje już bowiem z tureckim Galatasaray. I o ile Turcji teoretycznie nie zalicza się jako części Europy, to w praktyce, a już szczególnie w świecie piłki, wygląda to inaczej. W końcu Turcja brała udział w ostatnim Euro, a tureckie kluby regularnie grają w europejskich pucharach, więc można traktować tę informację z przymrużeniem oka. Niemniej Legię można traktować pod tym względem jako trendsetterów na Starym Kontynencie.
● Współpraca pomiędzy Legią Warszawa a Capital Block umożliwi edukowanie kibiców, nawiązywanie kontaktów oraz budowanie społeczności. Firma Capital Block ma za zadanie opracowywać dropy, które umożliwią kibicom posiadanie, kolekcjonowanie i sprzedawanie ważnych momentów w historii klubu. (chyba wszyscy zgodzimy się, że zwrot: sprzedawanie ważnych momentów w historii klubu nie brzmi tu zbyt fortunnie).
● Firma Capital Block została dedykowaną agencją sportowo-rozrywkową NFT Legii Warszawa oraz sponsorem klubu. To pierwsze partnerstwo w Europie, w ramach którego klub piłkarski rozpoczyna współpracę z agencją NFT, która będzie odpowiedzialna za:
– Identyfikowanie, tworzenie i budowanie przejrzystej strategii NFT;
– Identyfikowanie zasobów, które można wykorzystać jako NFT w nowych projektach;
– Rozbudowanie społeczności NFT Legii Warszawa;
– Edukację kibiców w obszarze NFT;
– Wprowadzenie NFT dla kibiców Legii Warszawa;
– Doradzanie w zakresie platform NFT i marketplace.
W skrócie: jak zwykle chodzi tu o pieniądze
Frazesy o budowaniu nowoczesnej społeczności, większym zbliżeniu do wartości klubowych i otwieraniu się na kibiców można wsadzić między bajki. Fakty są takie, że Legia jest w trudnej sytuacji finansowej spowodowanej przede wszystkim własnymi błędami w zarządzaniu i poszukuje deski ratunku. Padło na produkcję w systemie blockchain i NFT, ale czy to dobry kierunek?
Mam wrażenie, że wypowiadając te słowa, sam pan Kokosza nie do końca zdawał sobie sprawę, o czym tak właściwie mówi. Czy NFT ma spory potencjał biznesowy i komercyjny? Owszem. Czy NFT jest pozytywnie postrzegany przez społeczność w Polsce i kibice Legii jawią się jako zdecydowani potentaci wirtualnych tokenów? No nie do końca. Wielu znanych celebrytów z Polski, takich jak Krzysztof Gonciarz, zdążyło się już przekonać o ryzyku związanym z promocją tej formy cyfrowych aktywów. Wielkie agencje produkujące NFT zaczęły płacić ogromne pieniądze postaciom rozpoznawalnym na całym świecie, aby wypromować i rozpowszechnić swoje „dzieła”. Dobrymi przykładami są tu zamieszczone wyżej NFT Neymara, czy to znajdujące się poniżej, kupione przez Justina Biebera za blisko 0,5 mln dolarów.
I o ile jestem w stanie pojąć, że w dzisiejszych czasach znajdą się psychofani takich osobowości chcący kupić sztukę NFT z danej kolekcji bądź też ludzie tak bogaci, że z nadmiaru własnego majątku skuszą się na zakup takiej twórczości, tak po prostu w myśl posiadania czegoś, czego nie będą mieć inni. To nie za bardzo wiem jednak, jakie ma to odniesienie do sportu, promowanych przez piłkę wartości i potencjalnego popytu na NFT pośród fanów futbolu.
NFT w piłce to jeden wielki syf
Bla bla bla… Chcesz się zbliżyć do ukochanego klubu? Utożsamić się z nim w namacalny sposób i poczuć się jak członek ważnej dla ciebie społeczności? To kupujesz szalik z logiem klubu, koszulkę z nazwiskiem ulubionego piłkarza i jedziesz na mecz, aby przeżyć niezapomniane emocje. To są elementy, za które wszyscy kochamy piłkę i dzięki nim wspólnie tworzymy wyjątkowe chwile. Posiadanie cyfrowej grafiki, której nikt inny nie będzie chciał od ciebie odkupić, naprawdę nie brzmi tu jak atrakcyjna opcja. Ciężko jest mi sobie wyobrazić profil potencjalnego nabywcy NFT Legii. Liczba kontrowersji związanych z tym klubem, nawet samych problemów z ostatnich miesięcy, sprawia, że taka umowa staje się dla Wojskowych podjęciem wielkiego ryzyka. To nie jest stabilna opcja na dofinansowanie klubu i wyciągnięcie go z dołka. To stawianie na jedną kartę i liczenie, że akurat się uda.
Należy tu również wspomnieć o wpływie NFT na środowisko. Jeśli przeanalizuje się, ile zasobów pochłania de facto produkcja tokenów, cały proces wytworzenia jednego cyfrowego obrazka, można się poważnie zastanowić czy końcowy efekt rzeczywiście jest warty swojej ceny i takich pokładów energii. Więcej na ten temat przeczytacie chociażby tutaj. Jak w końcowym rozrachunku zapatrywać się na hasło „Legia + NFT”?
Legia i NFT są siebie warte
Podsumujmy. Opinia Legii w Polsce jest bardzo mieszana i mocno zszargana przez lata nieudolnego zarządzania. Postrzeganie NFT w Polsce również jest bardzo skrajne i większość osób świadoma procesu twórczego i samej formy tokenów, sprzeciwia się tej idei. Jesteś pierwszym klubem w Europie i jednym z pierwszych klubów piłkarskich na świecie biorącym udział w takim przedsięwzięciu. Zarazem należy cię postrzegać jako pioniera, ale również jako królika doświadczalnego w eksperymencie zwanym „NFT w sporcie/piłce nożnej”. Twoim sponsorem zostaje agencja, która zapewni ci chwilowy zastrzyk finansowy, ale twoje perspektywy i przyszłość stają się poniekąd zależne od popytu na cyfrowe obrazki i rozwoju rynku NFT w Polsce. Do tego stajesz się częścią wątpliwego dla kwestii środowiska biznesu, co z pewnością nie wpłynie korzystnie na twój wizerunek.
No cóż… Jednego nie mogę Legii odmówić. Swoją decyzją zaintrygowali mnie do tego stopnia, że pokusiłem się o napisanie tego tekstu. Poza tym z zainteresowaniem będę śledził dalsze losy Legii spod znaku NFT. Podobnie jak poczynania bohaterów w Squid Game, przypartych do ściany i zmuszonych do walki o życie. Jeszcze jeden nieprzemyślany ruch i możesz pożegnać się z wielką fortuną. No i przy okazji całym światem.