Legia przegrywa w Gliwicach. To już nawet nie zaskakuje

Nadchodzący dwumecz, w który mierzyły się Piast Gliwice i Legia Warszawa, nazywany był „dwumeczem o 12 punktów”. Przed rozegraniem pierwszego starcia w Gliwicach obie ekipy znajdowały się w strefie spadkowej. Legia mogła się z niej wydostać, ale nie skorzystała z okazji.

Jak na starcie ekip ze strefy spadkowej, to oglądaliśmy naprawdę ciekawe spotkanie. Nie dało się patrzeć jednak na kartoflisko w Gliwicach, ale do tego już można się przyzwyczaić, oglądając naszą ligę. Tu nawet górskie raki nie dałyby takiej przyczepności, jaka potrzebna jest do skutecznej gry w piłkę.

REKLAMA

Ważny był to mecz z perspektywy tabeli, ale do przerwy utrzymał się remis. To jednak zasługa bramkarzy – Frantiska Placha oraz Kacpra Tobiasza. Więcej roboty miał Słowak, który dwukrotnie musiał zatrzymywać Miletę Rajovicia w sytuacjach sam na sam. Na dodatek bramkarz Piasta Gliwice dobrze radził sobie z próbami Ermala Krasniqiego oraz Petara Stojanovicia.

Kacper Tobiasz natomiast dwa razy ratował swoją drużynę, gdy Piast dochodził do dobrych sytuacji. Trochę ułatwiali mu robotę sami gospodarze, gdyż ich strzały mogły być zdecydowanie lepsze (jak ten Germana Barkovskiy’ego, gdy z czystej pozycji uderzył w środek bramki). Jeśli mielibyśmy wyróżniać zawodników z pola, to bardzo aktywni byli Hugo Vallejo oraz Leandro Sanca. Dużo dobrego udawało im się zrobić na nieułatwiającej ofensywne granie nawierzchni. Wymowne niech będzie to, że według statystyk co trzecie podanie jednej i drugiej drużyny było niecelne.

Piast sprawia niespodziankę? Trudno to tak nazwać

Po przerwie prócz szybkiego strzału Rajovicia, z którym ponownie poradził sobie Plach niewiele ciekawych rzeczy oglądaliśmy. Walka, walka i jeszcze raz walka. Trudno się grało na coraz to bardziej zjechanej murawie, która przy każdym zbliżeniu kamery wyglądała, jakby prosiła o litość. Trochę jakbyśmy oglądali końcowe fazy wyścigu Formuły 1, gdy na torze jest mnóstwo małych fragmentów opon, które latają na wszystkie strony świata podczas przejazdu bolidu.

Trudno było nawet wierzyć, że trafi się jakaś akcja, która wynagrodzi nam te męczarnie. Nawet gdy w 84. minucie Jakub Żewłakow świetnie uruchomił Kacpra Chodynę, to ten pędząc sam na sam z bramkarzem, nie zdołał strzelić gola. Sztuka ta udała się minutę później, tylko że Michałowi Chrapkowi. Trochę zamieszania w polu karnym, Igor Drapiński zgrał piłkę na strzał dla kolegi, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku.

Nietęgie miny mieli legioniści, którzy zdali sobie sprawę, że następny tydzień spędzą w strefie spadkowej. Mogli spróbować odrabiać, ale poszli w drugą stronę – Arkadiusz Reca kopnął Juande i Piast miał szansę na podwyższenie prowadzenia. Jorge Felix uderzył w środek bramki, trafiając tym samym do siatki. Legia miała szansę na 1:0, a przegrała 0:2. Tu nie ma co komentować.

Piast Gliwice – Legia Warszawa 2:0 (Chrapek 85′, k. Felix 90+3′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,561FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ