Mecz w Lublinie był siódmym z rzędu ligowym spotkaniem, w którym Legia Warszawa nie zdołała odnieść zwycięstwa. Ostatni raz smak zwycięstwa piłkarze ze stolicy poczuli w ostatnim wrześniowym meczu z Pogonią Szczecin (1:0). Remis z Motorem wyzwolił jednak skrajnie różne emocje w drużynie – trener jest zadowolony z gry, a jeden z liderów otwarcie mówi o wstydzie.
Legioniści na Lubelszczyźnie szybko zostali zmuszeni do odrabiania strat, ale równie szybko zdołali tego dokonać. Przy bramce Rafała Augustyniaka wkład miał Mileta Rajović, który przedłużył głową dośrodkowanie Henirique Arreiola. To był jednak jedyny plus z występu Duńczyka w tym spotkaniu. Ogromnym minusem natomiast była sytuacja, kiedy to w doliczonym czasie gry mając piłkę meczową, z bliska trafił w bramkarza.
W programie „Ekstraklasa po godzinach” na Canal+ Sport w dosadnych słowach sytuację warszawskiej drużyny komentował Paweł Wszołek. Narzekał na to, że notorycznie pierwsi tracą bramki, słabą skuteczność i brak charakteru. Przyznał też – To wstyd wychodzić na ulicę po zremisowanym meczu. Możemy grać lepiej, ale nie może brakować nam charakteru. Jak nie będzie bramek, nie będziemy wygrywać.
Inaki Astiz oglądał inny mecz
W całej drugiej połowie Legia, która ma tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, oddała jeden celny strzał – właśnie ten Rajovicia. Każdy oglądający mecz widział, że prócz debiutującego Arreiola cała drużyna wyglądała mizernie. Inny ogląd na tę sytuację ma jednak Inaki Astiz, który na pomeczowej konferencji twierdził, że zwycięstwa wreszcie przyjdą –Myślę, że grając tak, jak w poniedziałek, jestem spokojny i wiem, że sytuacja – prędzej czy później – polepszy się.
Na razie jednak tego nie widać. Hiszpański trener, który tymczasowo przejął obowiązki po zwolnionym Edwardzie Iordanecu nie wygrał jeszcze żadnego meczu. A mierzył się przecież z ligowymi tuzami – Motorem Lublin, Lechią Gdańsk czy Bruk-Bet Termalicą.
Lublinianie w całym meczu z Legią oddali jeden celny strzał i wyciągnęli z tego remis. Tu powinna być sportowa złość, jakieś emocje. A Astiz mówi – Przyjechaliśmy tu, by rozegrać dobre spotkanie i pokazać to, co mamy najlepsze. Wydaje mi się, że potrafiliśmy to zrobić. Jestem zadowolony z gry mojej drużyny. Mieliśmy też wsparcie naszych kibiców, którzy cały czas nas dopingowali.
Jak można się domyślić, taka wypowiedź kibiców wcale nie uspokaja. Za tydzień kolejna szansa na pokazanie tego, co Legia ma najlepsze. W Gliwicach, z zamykającym tabele Piastem.
